Rozdział 4

1.6K 45 11
                                    

Co?

On mi będzie mówić co mam robić? Chyba go popierdoliło.

Wpatrywałam się w wiadomość marszcząc brwi, gdy usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza w zamku.

- Hej! - usłyszałam głos siostry z korytarza, zanim weszła do salonu

- Cześć, jak ci minął dzień? Jak w pracy? - zapytałam odwracając się na kanapie.

- Męcząco, znowu ta Skye zasypywała mnie opowieściami jakie to jej życie jest okropne - odpowiedziała wzdychając i przewracając oczami.

Siostra poszła w stronę części kuchennej, gdzie odłożyła na blacie torby z zakupami.

Już ostatnio Lily mi o niej wspominała, dziewczyna szukająca atencji gdzie popadnie, nawet będąc w  pracy. Co chwile powtarza jaka jest nieszczęśliwa, opowiadając prywatne sytuacje z jej życia. Mogła by to zostawić dla siebie, lub dla bliższej osoby, zamiast opowiadać o tym obcej osobie już od pierwszego dnia jej pracy. Czasami trzeba się komuś wygadać, lub zwierzyć z problemów. Sama bym chciała to zrobić. Porozmawiać szczerze z przyjaciółką. Problem jest w tym, że jej nawet nie mam. Caroline jest wspaniała, tak samo jak reszta poznanych osób, ale nie mogę ich nazwać przyjaciółmi. Przynajmniej na razie. No i przecież po kilku dniach znajomości nie będę wyskakiwać z opowieściami o swoich problemach prawda?

- Kupiłam ci baklawę. Nie wiem czy masz ochotę, ale wiem, że ją lubisz więc pomyślałam, że ci kupię - uśmiechnęła się pokazując mi pudełko z baklawą.

Nie wiem wielu rzeczy, ale jedno wiem na pewno.

Kocham baklawę i swoją siostrę.

- Ooo dziękuję na pewno później zjem - odpowiedziałam oddając uśmiech.

Wstałam z kanapy i skierowałam się do swojej sypialni. Usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać 3 tom mojej od niedawna ulubionej serii.

Czytając, usłyszałam wibracje telefonu.

Ashley santan : Cześć. Słuchaj... chciałabym cię przeprosić. Wiem, że to nie ty zrobiłaś. Nie wybaczę sobie tego, że w ogóle tak myślałam. Nie powinnam była w ogóle tak zakładać przepraszam. Wiem, że przeprosiny nie zmienią tego jak cię potraktowałam, ale chcę żebyś wiedziała, że żałuje.

Ashley Santan : Miałabyś może ochotę wyjść na jakieś zakupy lub kawę?

Ashley Santan : Jeśli nie masz ochoty, to oczywiście zrozumiem. Jeśli nie chcesz utrzymywać kontaktu, również zrozumiem.

Ashley Santan : Po prostu zależy mi aby odzyskać nasz kontakt, chodź wiem, że na to nie zasługuje.

Nie spodziewałam się tego. Nie umiem opisać szoku, w jakim wtedy byłam. Wpatrywałam się długi czas w wiadomości, zdając sobie sprawę z tego, że zostawiłam ją na wyświetlonej.

Prawda była taka, że zostawiła mnie gdy najbardziej ją potrzebowałam, oraz uwierzyła w tą plotkę, ale jednak jako jedyna postanowiła do mnie napisać i mnie przeprosić. Oczywiście to i tak nie usprawiedliwiało to jej zachowania.

Z jednej strony, dobrze by było odnowić z kimkolwiek kontakt, ale z drugiej strony, mam tak po prostu wybaczyć? Zapomnieć o tym wszystkim?

Emily Willson: Nie wiem, pomyśle nad tym, poza tym przeprowadziłam się do innego miasta więc może być trudno. Dam ci znać jak to przemyśle.

Odpisałam jej i zablokowałam telefon. Po chwili zobaczyłam na ekranie połączenie wideo od Graysona, które odebrałam.

-Czeeeeść - usłyszałam jego głos, który sugerował, że jest pijany.

W tle widziałam dużą ilość bawiących się ludzi, oraz usłyszałam głośną muzykę.

- Heej?

- Chodź do mnie na imprezę!! Już ci wysyłam lokalizacje...

- Właściwie to nie mam ochotę na imprezowanie. Źle się czuje.. najwyżej później wpadnę okej?

- Noo okeeej. Zobacz kto ze mną jest!! - wykrzyczał pokazując mi tańczącą Caroline w tłumie ludzi. Po chwili mi pomachała, na co odpowiedziałam tym samym - ja już będę kończyć moja najdroższa koleżanko, pamiętaj o moim zaproszeniu!!

- Jasne będę pamiętać - zaśmiałam się po czym rozłączyłam.

Wróciłam do czytania książki, po czym Lily weszła do mojego pokoju?

- Z kim rozmawiałaś?? - spytała

- Znajomy ze szkoły, zaprosił mnie na imprezę.

- Nie masz ochoty pójść?

- Nie za bardzo... Wole posiedzieć w własnym pokoju i czytać książkę - odpowiedziałam z uśmiechem.

- A może opowiesz coś o swoich nowych znajomych? Nie naciskam, ale chętnie posłucham czegoś o nich - zaproponowała na co przytaknęłam.

Usiadła na skraju mojego łóżka, a ja odłożyłam książkę na bok i zaczęłam opowiadać.

Rozmawiałyśmy bardzo długo. Lily też opowiedziała mi o swoich znajomych z licealnych lat, oraz podzieliła przeżyciami z liceum. Zaproponowała mi na jutro wieczór filmowy, oraz spanie na kanapie, na co oczywiście się zgodziłam. Chciałam pójść się wykąpać, ale mój telefon znowu zaczął dzwonić. Tym razem było to połączenie od Caroline, które również odebrałam.

- STAARAAA SŁUCHAJ TEGO - zaczęła - Napisał do mnie Archer. Czaisz to? ARCHER DAVIS KURWA. No i pisze mi, że chciałby ze mną oraz z Grayem o czymś porozmawiać no to mu mówię, ale do cholery mówi mi, że mu się nie chce i mam iść sama - mówiła bardzo szybko i chaotycznie.

- Kurde weź mów wolniej prawie nic z tego nie rozumiem.

- Dobrze dobrze. No i właśnie wyszłam, i co dziwne miejsce, w którym mamy się spotkać jest dosyć daleko od domu Graysona... - powiedziała marszcząc brwi  - Jak myślisz co...

Nie zdążyła dokończyć. Rozległ się głośny dźwięk wybuchu, na co przerażona Caroline od razu się odwróciła. Po chwili pokazała mi ogromny dom, jak mogłam się domyślić, który należał do Graysona.

W płomieniach.

~~~

I'm the mafiaWhere stories live. Discover now