2. ,,Poranek"

47 9 0
                                    

Noc minęła spokojnie..jak na nich. Na ich nocowaniach to Edogawa często się budził i oczywiście musiał zacząć krzyczeć, by Poe też się obudził. Czasami to sam Allan nie zasypiał, by pracować co wkurzało niższego. Jednak dziś tylko Ranpo się co jakiś czas wiercił czym wkurzał szopa nad nimi. Ostatecznie Karl zeskoczył z łóżka i zasnął na krześle w salonie.
Edgar obudził się około godziny 7 rano. Edogawa jeszcze drzemał, więc wstał powoli i bezszelestnie. Przebrał się w swoje codzienne ubrania i wyszedł do kuchni. Postanowił zrobić kanapki, bo tylko na to było go stać. Poe jest niewyobrażalnie niezdarny przez co właśnie nie gotuje często. Detektyw nie jest lepszy, sam ledwo umie zrobić tosty przy czym i tak musi pytać innych o co chodzi. Pisarz zrobił pięć kanapek z masłem, ogórkiem, sałatą i jakimiś przyprawami. Zjadł wszystkie i odszedł do pracy. Nie wiedział kiedy wstanie jego przyjaciel, więc nie robił mu narazie niczego. Mógł zacząć widziwiać widząc śniadanie przygotowane przez niego.

Dobiegła godzina 9:00. Ranpo obudził się i nie otwierając oczu chciał objąć Poego z przyzwyczajenia. Gdy spał sam tulił się z samego rana do podłużnego pluszaka rekina, ale skoro obok niego powinien być Allan to chciał skorzystać. Jednak gdy nie poczuł niczego przed sobą otworzył oczy i się rozejrzał.

— Ed!...Edgar!! — Krzyknął spanikowany siadając. Krzyknął jeszcze pare razy aż Edgar zjawił się w drzwiach.

—C-coś się stało..? — Spytał niepewnie starszy. Usiadł na łóżku i popatrzył na Edogawę. Wyglądał niesamowicie nawet z samego rana! Jego włosy luźnie spadały na jego twarz nieco przysłaniając jego oczy, policzki i czoło, a za duża na niego koszulka zsuwała się z ramienia.

Z przemyśleń wyrwał go nagły przytulas od niższego. Przytulił go mocno w pasie trzymając głowę blisko jego ud. Pod długą grzywką Poego pojawiły się intensywne rumieńce. Po chwili ciszy Edgar niepewnie położył dłoń na czarnych włosach przy swoim brzuchu. Nie był pewny czy może to robić..Co jeśli wkurzy to Edogawę? Jednak nie usłyszał żadnego sprzeciwu, więc tylko głaskał go po włosach. Nie często tak leżeli, Allan zazwyczaj panikował, a Ranpo się z niego śmiał. Teraz chyba oboje byli zbyt zmęczeni, Poe pracą, a Ranpo jeszcze się nie wybudził do końca. Po 20 minutach spokojnego, cichego leżenia brunet wręcz podskoczył uderzając pisarza w brodę na co ten jęknął z bólu.

— Zrób mi śniadanie! Chcę kanapki z...miodem! albo coś innego..byle by słodkie! — Wykrzyczał z uśmiechem. Zaczął się rozbierać, by ubrać swoje codzienne ubrania na co Allan spanikował. Przytaknął i szybko wybiegł z pokoju zasłaniając oczy.

Wyższy posłusznie zrobił trzy kanapki z masłem i miodem. Ułożył je na białym talerzu, postawił na stole i zawołał Ranpo, który przybiegł w podskokach od razu po usłyszeniu swojego imienia.

— Dziękuje! — Krzyknął siadając do stołu. Zjadł dwie kanapki, gdy wreszcie spojrzał na starszego, który go tylko obserwował. — A ty? Nie jesz? — Spytał z zapchaną buzią.

— Zjadłem już wcześniej. Nie ma się czym przejmować..

— Aha..Dobrze! Nie chciałbym byś się głodził czy coś! — Odparł Ranpo wcinając ostatnią kanapkę, gdy skończył wstał od stołu, a talerz położył w zlewie.

Edgar jedynie przytaknął po czym umył naczynie pozostawione przez malucha. Na talerzu zostało tylko trochę okruchów i kropla miodu, który spłynął z kanapki. Ranpo w tym czasie usiadł do stołu kładąc się na nim. Zaczął marudzić coś o tym, że musi iść dzisiaj do pracy, a bardzo mu się nie chcę. Do tego nie dostał żadnej informacji o potencjalnym zgłoszeniu którym mógłby się zająć...okropnie! Poe tylko słuchał współczując dla chłopaka. On w porównaniu do niego mógł pracować kiedy sam chce. W końcu jest pisarzem- ma ustalone terminy oddania gotowych tekstów, ale nie ma wyznaczonych godzin pracy. Ranpo od zawsze mu zazdrościł i wkurzał się, gdy Edgar nie chciał przerwać pracy, by zająć się nim.

Niestety Ranpo musiał pójść do pracy, by dać przykład dla osób pod nim! Edgar mu zamówił taksówkę, która podjechała po około 10 minutach.

— Papa Ed! Nie zamykaj się w tym domu...wpadnij do mnie do pracy! Dziś lub jutro..albo dziś I jutro!! — Powiedział z szerokim uśmiechem zakładając buty. Gdy je ubrał pomachał na pożegnanie i wyszedł.

I Poe został sam..ma przyjść do Ranpo dziś czy jutro? Może w ogóle nie przychodzić? W Agencji mieszka wiele osób! Zbyt wiele..jeszcze wszyscy na niego patrzą! Jest byłym członkiem Gildii, nie wiele osób go lubi. Poza tym! Kto by chciał by był ich przyjacielem? Tylko Ranpo chce...ale czemu? Edogawa jest śmiały, przystojny, mądry, towarzyski..zna go prawie każdy w Japonii! Jak nie na całym świecie! A Edgar? Zwykły pisarz z fajną zdolnością, niezdarny, cichy, odizolowany..czym zasłużył na miano przyjaciela szatyna?

XXX
Dzisiaj krótszy rozdział, bo nie chciałam opisywać czegoś więcej niż wspomniany poranek w tytule.

Jak narazie podoba wam się ten ff?

Widziałam tylko kilka polskich ff z Ranpoe, więc postanowiłam napisać właśnie o nich zamiast pisać setne opowiadanie o Soukoku. Nadeszły wakacje, więc podejrzewam, że będę miała więcej czasu na pisanie.

Nie mam jeszcze dokładnego pomysłu na dalszą akcje, więc myśle, że ten ff będzie dosyć luźny. Oczywiście będą smutniejsze chwile przez zakochanie, ale RACZEJ nie będzie tu śmierci czy gorszych kłótni obu bohaterów.

Pierwszy rozdział przeczytało tylko 7 osób, ale nie poddaję się.
Miłych wakacji💗

,,Okulary i pióro" | Ranpoe | bsdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz