Chciałem zapomnieć

56 1 0
                                    

Chciałem zapomnieć o Syriuszu Blacku. Chciałem zapomnieć jego, chciałem zapomnieć nas. Wspomnienia bolały, rozdrapywały ranę, która powstała po zdradzie. Nie powalały się jej zabliźnić, sprawiając, że ciągle bolała. Że nie mogłem się pozbierać.

Niemogłem uwierzyć, że Syriusz zdradził Rogacza, który przecież był dla niego jak brat. Ale wszystkie dowody na to wskazywały. Wszystko wskazywało na to, że Syriusz zdradził Rogacza, a potem zabił Glizdogona.

Niemogłem i nie chciałem uwierzyć, że mój Szczeniak, zrobiłby coś takiego, ale musiałem w to uwierzyć. Bo tak wyglądała rzeczywistość.

Nie znałem Syriusza, tak dobrze jak mi się wydawało. Nikt z nas nie znał. Byliśmy głupi, że mu zaufaliśmy. Widocznie krew i nazwisko naprawdę coś znaczą.

Marzyłem o tym by się odkochać. By zapomnieć o tym wszystkim, zamknąć ten bolesny rozdział. Przestać rozpamiętywać.

Wyprowadziłem się do Walii. Zamieszkałem w niewielkim domku, pośrodku niczego. Adoptowałem kota by nie mieć kiedy myśleć o tym co się stało.

Już prawie udało mi się zapomnieć o Szczeniaku. Nie myślałem już o nim codziennie przed zaśnięciem, nie rozpamiętywałem tego co nas łączyło.

A wtedy przyleciała do mnie sowa specjalnym wydaniem proroka codziennego.

Z Syriuszem Blackiem na okładce.

~*~

Przez pięć lat w Azkabanie nie oszalałem tylko dzięki wierze, że Lunatyk wie, że jestem niewinny.

Ale on nie przyszedł. Nigdy nie przyszedł, nigdy nie wysłał nawet głupiego listu. Starałem sobie to jakoś wytłumaczyć.

Że nie ma czasu bo stara się udowodnić moją niewinność. Że jest zbyt wykończony przez pełnie.

Potem zrozumiałem, ze gdyby dalej mnie kochał i wierzył, że jestem niewinny to by znalazł siłę by napisać chociażby jeden głupi list. Słowa otuchy.

Kiedy to zrozumiałem wszystko przestało mieć dla mnie znaczenie. Dementorzy wciąż byli straszni, powodowali, że czułem przeszywające do szpiku kości zimno. Ale kiedy przestałem wierzyć, to oni przestali się mną interesować.

Nie było już we mnie żadnych dobrych uczuć. Nie miałem siły na nic. Mało co piłem i jeszcze mniej jadłem. Ignorowałem wszystkich.

Pewnego dnia przyszedł do mnie minister magii. Bał się mnie, widać to było na pierwszy rzut oka. Bał się mnie chociaż byłem wrakiem człowieka, który już nic nikomu nie mógł zrobić.

Na stoliku przy którym siedzieliśmy leżała gazeta. Otwarta była nastronie z zwycięzcami konkursów. Na jednej z fotografii była rodzina Weasley'ów. Mniej więcej dwunastoletni chłopak trzymał na niej szczura, którego rozpoznałbym wszędzie. Glizdogona.

W tedy nadzieja powróciła. Przecież jak pokażę światu, że ten cholerny szczur żyje to uwierzą mi, że jestem niewinny.

~*~

Chciałem znaleźć i złapać Syriusza. By na pewno już nikogo nie skrzywdził. By nie zrobił krzywdy Harry'emu.

By mi wytłumaczył dlaczego zdradził Huncwotów. Byliśmy przecież dla niego jak rodzina, sam to wielokrotnie powtarzał. Planowaliśmy wziąć cholerny ślub, jak tylko Harry trochę podrośnie.

A on to wszystko zniszczył jak domek z kart. Zabił ich, a mnie zostawił samego.

Zdradził nas po tym wszystkim co dla niego zrobiliśmy. Po tym jak przez wakacje ukrywaliśmy go w naszych domach przed jego rodzicami. Jak pomogliśmy mu uciec z domu.

A to wszystko okazało się cholerną grą, udawaniem. Chociaż nie wiem jakim cudem udało mu się przewidzieć, że będzie mieć wilkołaka za przyjaciela i jak udało mu się nauczyć pachnieć jak strach, już jako dwunastolatek.

Ale jakimś cudem to zrobił. Udawał przez ten cały czas, bo nie wierzę, że mój Szczeniak byłby zdolny do czegoś takiego. Pewnie w myślach wyśmiewał się ze mnie. Z tego, że mu zaufałem.

Z tego, że go pokochałem.

Chciałem wrócić do tamtych czasów, i w jakiś sposób wyciągnąć z niego prawdę. Powstrzymać to wszystko co się stało. By James i Lily przeżyli. Mogli wychowywać Harry'ego zamiast jego wujostwa.

Nawet jeśli oznaczałoby to, że ja nie mógłbym żyć razem z Syriuszem. Nie chciałbym nawet dalej żyć z tym oszustem. Po prostu zostawiłbym go albo wydał ministerstwu.

Część mnie tęskniła za Syriuszem, wciąż go kochała, mówiła, że przecież on by tego nie zrobił. Z całych sił starałem się ją jednak ignorować, bo wszystkie fakty mówiły inaczej.

~*~

Ostrożnie wślizgnąłem się do Wrzeszczącej Chaty. Węszyłem cały czas. Do zachodu słońca brakowało tylko jakiś dwóch godzin, więc Lunatyk mógł już tu być.

Musiałem więc zachować ostrożność przynajmniej do czasu gdy się przemieni.

Pierwszy raz w życiu cieszyłem się, że to, że Lunatyk, chociaż raczej powinienem powiedzieć Remus, lubił kogoś jako człowiek, nie znaczy, że lubił tą osobę jako wilkołak.

To znaczyło, że działało to też w drugą stronę i o ile wilk nie był na mnie zły po opuszczeniu tylu pełni, to przynajmniej tak mogłem bezpiecznie spotkać się z Lu... Remusem.

Schowałem się w pokoju, którego zwykle nie zaglądaliśmy w czasie pełni. Wyszedłem dopiero w momencie gdy wilk przestał wyć z bólu.

Jak tylko wszedłem do pokoju wilkołak rzucił się na mnie z pazurami. Zostałem przyszpilony do ziemi.

-Zabiłeś ich – warknął wilkołak. - Jak mogłeś to zrobić?!

Dopiero po chwili zrozumiałem, że to nie był wilk. To Remus w jakiś sposób przejął panowanie, na wilczą formą. I teraz chciał mnie zabić.

- To nie byłem ja! To Peter był strażnikiem tajemnicy! - krzyknąłem i zamknąłem oczy kuląc się. Ostre pazury wbijały się w mój bok.

- Czemu miałbym ci wierzyć? - spytał Remus. Czułem jego wściekłość.Wiedziałem, że najpewniej chciał ją na mnie wyładować.

I nie dziwię się, bo z jego perspektywy jestem cholerny zdrajcom, którego należy się pozbyć. Zabić, albo oddać w ręce dementorów.

- Bo Peter żyje, udaje szczura Weasley'ów – powiedziałem. Cały drżałem, bo bałem się tych pazurów i kłów. Już parę razy widziałem co potrafią zrobić chociażby z szafą, więc bez problemu mogłem sobie wyobrazić co zrobią z wychudzonym psem.

Remus jakby zamyślił się na chwilę. Potem cofnął się puszczając mnie, nie śmiałem się jednak ruszyć z miejsca, póki on mi nie pozwoli.

-Czemu mi nie powiedzieliście? - spytał.

-Dumbledore powiedział, że ma nikt nie wiedzieć. Zakazał nam mówić komukolwiek, że to nie ja jestem strażnikiem tajemnicy –spuściłem wzrok na swoje łapy. Rogacz również zakazał mi mówić Remusowi. Popadł w paranoje kiedy dowiedział się, że Voldemort chce zabić Harry'ego.

-Rozumiem– powiedział cicho Remus. Ostrożnie wstałem i wtuliłem się w jego pierś. Potrzebowałem bliskości. Potrzebowałem go. Mojego Lunatyka.

Nie obchodziło mnie co będzie dalej. Ważne, że Lunatyk mi uwierzył

Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobregoWhere stories live. Discover now