Rozdział 2

6 2 0
                                    

Zmęczenie. Wieczne, uparte zmęczenie. Dźwigam to cholerstwo na swoich barkach od momentu, gdy wszyscy na których mi zależało odeszli. Nie zrobili tego umyślnie, to były czyste wypadki i tragedie. Swojej mamy praktycznie nie pamiętam, zmarła gdy miałam zaledwie 3 latka. Kiedyś pytałam Jake'a czy powiedziałby mi o niej parę rzeczy. Opowiadał tylko chwilę a następnie zbywał mnie i krzyczał, abym już nigdy więcej do tego nie wracała.

Nie znam też ojca, podobno zginął w wypadku samochodowym. Laura była w strasznej rozpaczy, przez co zapominała nawet się mną opiekować.

Na „szczęście" wujek Jake był obok. Wierny i kochający przyjaciel mojej mamy postanowił nas przygarnąć pod swój dach. Po paru miesiącach postanowili wziąć ślub. Tak dorastałam w tym paskudnym miejscu, który kiedyś nazywałam domem.

Po ledwo przespanej nocy postanawiam wstać za pierwszym budzikiem. Nie chcę się konfrontować z wujkiem od rana.

Zdecydowałam, że na okres wakacji nie będę miała prawie żadnej przerwy. Muszę zarabiać pieniądze za Jake'a podczas gdy on smacznie śpi po dniach panoszenia się z butelką w ręce. Przychodzę co dzień rano do restauracji Evy, aby pomóc jej w pracy. Sprzeciwiała się tego, żebym tam przychodziła. Mówiła, że w wakacje powinnam odpoczywać od obowiązków, ale w końcu zgodziła się po moich dosyć mocnych argumentach.

Zarabianie na przetrwanie nie jest jedynym celem dla którego pracowałam w restauracji. Chcę również się uwolnić. Zapomnieć. Zapomnieć niechciane uczucie szorstkich rąk błądzących bezkarnie po moim ciele. Mam dość. Jednak ukrywam to wszystko w sobie. Nie chcę, aby ktoś robił sobie problemy przez siedemnastoletnią dziewczynkę, która „w swoim wieku powinna już wiedzieć jak sobie radzić w życiu".

Tak powiedział do mnie Jake w chwili, gdy oznajmiłam mu, że on również powinien znaleźć pracę. Twierdził, że ja radzę sobie świetnie, więc po co on ma jeszcze coś dokładać? Nie rozumiem sposobu rozumowania takich ludzi. Dopóki pieniądze, które co miesiąc dostaję za pracę w restauracji leżą na stole, on stawia na absolutną samowolkę.

Uszykowana do wyjścia, zerkam jeszcze przez ramię, by sprawdzić czy wujek na pewno śpi. Po ujrzeniu mężczyzny, który zaczął jeszcze chrapać w najlepsze, dyskretnie otwieram drzwi i wychodzę na zewnątrz. Poprawiając torbę na ramieniu wypuszczam długo wstrzymywany oddech, a następnie ruszam w dobrze znanym mi kierunku.

Po ponad dwudziestu minutach docieram na miejsce. Przede mną widnieje budynek, dzięki któremu mój dzień staje się o drobinę lepszy.

Popycham ciężkie drzwi wejściowe i po chwili znajduję się w środku. Krzesła i kanapy są jeszcze puste i czekają na gości. Wchodzę do pomieszczenia, w którym znajduje się kuchnia. Dostrzegam tam Evę, która zapisuje coś w zeszycie. Spostrzega mnie i od razu podnosi się z krzesła na którym siedziała i podchodzi do mnie ze swoim pięknym uśmiechem na ustach.

- Witaj, Addie! Wcześnie przyszłaś, z resztą jak zawsze – mówi przytulając mnie.

- Cześć, Eva. Tak się jakoś złożyło. Wcześnie wstałam i szybko się uszykowałam.

- Mój ranny ptaszek. Skoro jesteś to możesz rozłożyć obrusy na stoły - wskazała białe materiały, które po chwili biorę do ręki. Kieruję się do głównej sali restauracji. – Oh, posłuchaj, będziesz miała towarzystwo. Zadzwonili wczoraj rodzice chłopaka, który od jutra zacznie tu pracować.

Zatrzymuję się w miejscu. Już od jutra?

- To...super. – wysilam się tylko na tyle. Wizja nowego współpracownika w moim wieku mi się nie uśmiecha. Eva unosi brwi w zdziwieniu.

- Nie cieszysz się? – przenosi na mnie wzrok z okienka dzielącego salę i kuchnię. – Na pewno się dogadacie. Nie będzie tak źle, zobaczysz. – rzuca entuzjastycznym tonem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 27, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Just YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz