4. Randka część I

178 11 86
                                    

Jure nie odpisywał mi od rana, więc stwierdziłem, że pogadam z nim na lotnisku.

Bardzo nie chciałem żeby był zły na Nace, a tym bardziej na mnie.

Za bardzo mi na nim zależy.

Chcę z nim na poważnie porozmawiać i powiedzieć co mi leży na sercu, tak. To jest mój plan na dzisiejszy dzień!

Z rozmyślań wybiła mnie pukanie do drzwi.

- Czyżby to Jure?- zapytałem sam siebie i w radosnych podskokach podeszłem do drzwi.

- Nace?- trochę się zawiodłem- Co ty tu robisz?

- Obiecałem cię zawieźć na lotnisko- mężczyzna wszedł do środka.

Spojrzałem na zegarek.

- Pięć godzin wcześniej?- zamknąłem drzwi.

- Masz lepsze zajęcie?- usiadł na kanapie.

- W zasadzie to nie- usiadłem koło niego.

- To świetnie. Co powiesz na chińska knajpkę?

- Teraz? Dopiero co wstałem- ogarnąłem nieposłuszne włosy.

- Ja stawiam- wstał z kanapy i wystawił rękę w moim kierunku. (no to długo siedział)

- Trzeba było tak od razu- od razu zerwałem się z siedzenia.

Wyszliśmy z mieszkania wprost do jego auta. Jadąc mijaliśmy dużo karetek i policji. Na szczęście nie jechał na sygnałach.

- Jest jakiś koncert w pobliżu?- zapytałem patrząc w lusterko.

- Nie mam bladego pojęcia- Nace poprawił się na fotelu.

W końcu dotarliśmy do naszej ulubionej chińskiej knajpki. Często przychodziliśmy tutaj, gdy Nace do nas dołączył.

Ja zamówiłem makaron, a Nace zupe.

- Prawie jak randka- powiedział odkładając kartę po tym, gdy kelnerka nas obsłużyła.

Prawie zaksztusiłem się śliną.

- Chciałbyś- zaśmiałem się.

Nace również się uśmiechał.

Rozejrzałem się po lokalu. Był bardzo typowy. Pomarańczowe ściany idealnie zgrywały się z ciemnym drewnem i ciepłą barwą światła.

- Dawno nas tutaj nie było- powiedziałem po chwili ciszy.

- Brakowało mi tego- powiedział z nostalgią w głosie

- Pamiętasz jak Bojan zawsze zamawiał ten jeden rodzaj sushi dopóki nie dowiedzial się, że jest z osniornica?- zaśmiałem się.

- Tak, pamiętam! Albo jak Kris nie zrozumiał, że kelnerka nie jest nim zainteresowana. (nie wiem jak ona tak mogła)

- Myślałem, że już nigdy tu nie przyjdzie.

W naszych wspomnikach przeszkodziła nam kelnerka, która właśnie przyniosła nam nasze dania. Podziękowaliśmy i wzięliśmy się za jedzenie.

- Twoje wygląda całkiem smacznie- powiedział nagle Nace.

- Nie myśl, że dostaniesz chodźmy kawałek!- przybliżyłem talerz do siebie.

- Patrz tam!- krzyknął Nace, a ja momentalnie się odwróciłem.

- Na co?- gdy znów popatrzyłem w jego kierunku siedział uśmiechnięty z MOIM makaronem w buzi- Podły jesteś, wiesz?

Machnęłam mu środkowym palcem przed twarzą.

Janowe bokserki w JureWhere stories live. Discover now