Jure nie odpisywał mi od rana, więc stwierdziłem, że pogadam z nim na lotnisku.
Bardzo nie chciałem żeby był zły na Nace, a tym bardziej na mnie.
Za bardzo mi na nim zależy.
Chcę z nim na poważnie porozmawiać i powiedzieć co mi leży na sercu, tak. To jest mój plan na dzisiejszy dzień!
Z rozmyślań wybiła mnie pukanie do drzwi.
- Czyżby to Jure?- zapytałem sam siebie i w radosnych podskokach podeszłem do drzwi.
- Nace?- trochę się zawiodłem- Co ty tu robisz?
- Obiecałem cię zawieźć na lotnisko- mężczyzna wszedł do środka.
Spojrzałem na zegarek.
- Pięć godzin wcześniej?- zamknąłem drzwi.
- Masz lepsze zajęcie?- usiadł na kanapie.
- W zasadzie to nie- usiadłem koło niego.
- To świetnie. Co powiesz na chińska knajpkę?
- Teraz? Dopiero co wstałem- ogarnąłem nieposłuszne włosy.
- Ja stawiam- wstał z kanapy i wystawił rękę w moim kierunku. (no to długo siedział)
- Trzeba było tak od razu- od razu zerwałem się z siedzenia.
Wyszliśmy z mieszkania wprost do jego auta. Jadąc mijaliśmy dużo karetek i policji. Na szczęście nie jechał na sygnałach.
- Jest jakiś koncert w pobliżu?- zapytałem patrząc w lusterko.
- Nie mam bladego pojęcia- Nace poprawił się na fotelu.
W końcu dotarliśmy do naszej ulubionej chińskiej knajpki. Często przychodziliśmy tutaj, gdy Nace do nas dołączył.
Ja zamówiłem makaron, a Nace zupe.
- Prawie jak randka- powiedział odkładając kartę po tym, gdy kelnerka nas obsłużyła.
Prawie zaksztusiłem się śliną.
- Chciałbyś- zaśmiałem się.
Nace również się uśmiechał.
Rozejrzałem się po lokalu. Był bardzo typowy. Pomarańczowe ściany idealnie zgrywały się z ciemnym drewnem i ciepłą barwą światła.
- Dawno nas tutaj nie było- powiedziałem po chwili ciszy.
- Brakowało mi tego- powiedział z nostalgią w głosie
- Pamiętasz jak Bojan zawsze zamawiał ten jeden rodzaj sushi dopóki nie dowiedzial się, że jest z osniornica?- zaśmiałem się.
- Tak, pamiętam! Albo jak Kris nie zrozumiał, że kelnerka nie jest nim zainteresowana. (nie wiem jak ona tak mogła)
- Myślałem, że już nigdy tu nie przyjdzie.
W naszych wspomnikach przeszkodziła nam kelnerka, która właśnie przyniosła nam nasze dania. Podziękowaliśmy i wzięliśmy się za jedzenie.
- Twoje wygląda całkiem smacznie- powiedział nagle Nace.
- Nie myśl, że dostaniesz chodźmy kawałek!- przybliżyłem talerz do siebie.
- Patrz tam!- krzyknął Nace, a ja momentalnie się odwróciłem.
- Na co?- gdy znów popatrzyłem w jego kierunku siedział uśmiechnięty z MOIM makaronem w buzi- Podły jesteś, wiesz?
Machnęłam mu środkowym palcem przed twarzą.
![](https://img.wattpad.com/cover/345430592-288-k41689.jpg)
YOU ARE READING
Janowe bokserki w Jure
FanfictionDalsza część historii "If I was your boyfriend, never let you go" tylko z troszkę innej perspektywy.