14.Księga

1.4K 110 2
                                    

Zapłakana siedziałam na pokładzie. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić, skoro moja siostra zginęła nie czułam sensu ratowania świata. Ale Luna nie chciała bym się poddała. Prosiła bym mimo wszystko wykonała zadanie. Nie mogę jej teraz zawieść.

Wstałam i odwróciłam się do przyjaciół, którzy akurat lądowali na pokładzie.

-Dobrze ,że już jesteście- zawołałam i choć było mi ciężko starałam się tego nie pokazywać.

Podeszłam do Leo

-Nie mamy dużo czasu... choć- powiedziałam i pociągnęłam chłopaka za rękę.

Odmrażanie statku zaczęliśmy od dziobu.

-Coś się stało- spytał

-Czemu pytasz?

-Może dlatego że płaczesz- zauważył

Faktycznie płakałam choć starałam się być silna nie potrafiłam opanować wszystkich emocji.

-Chodzi o Lune... On... On..- słowa nie przechodziły mi przez gardło lecz nie musiałam kończyć.

-Przykro mi- powiedział- Ale jaka jest pewność ,że ona zginęła- spytał

-Wskoczyła w paszcze potwora czy jest jakieś inne wyjście- pociągnęłam nosem

-Pamiętaj ,że ja też miałem zginąć a teraz jakoś stoję obok ciebie.

-Ty miałeś lekarstwo- zauważyłam- Luna nie.

Zapadła cisza. Staraliśmy się jak najszybciej odmrozić okręt. I choć nie szło mi tak dobrze jak Leonowi starałam się dać z siebie wszystko. Skoczyliśmy wieczorem. Do końca wyznaczonego czasu zostały dwa dni i dwie godziny.

Percy zgłosił się na ochotnika by przejąć wartę za Lune,. Wiedziałam ,że nie usnę dziś w nocy więc postanowiłam dotrzymać chłopakowi towarzystwa.

Gdy wchodziłam na pokład opierał się o barierkę i spoglądał w morze.

-Nie przeszkadzam- spytałam

Chłopak odwrócił się do mnie i uśmiechnął się. Podeszłam do niego i wsłuchałam się w szum fal.

-Płyniemy pod złym kątem- zauważyłam

Podeszłam do komputera i skorygowałam usterkę.

-Skąd to wiesz- spytał

Wzruszyłam ramionami

-Nie wiem- powiedziałam- Nie wiem też skąd wiem ,że jutro rano powinniśmy być na miejscu.

-Jedno dobre- spostrzegł- A i jeszcze jedno współczuje ci...

-Ani słowa- warknęłam

-Przepraszam jak cię uraziłem ja tylko chciałem...

-Nic się nie stało po prostu nie chce o tym rozmawiać- powiedziałam- Idę spróbować zasnąć- skłamałam

Tak naprawdę wcale nie poszłam do kajuty tylko do stajni. Lecz gdy już chciałam do niej wejść przypomniało mi się miejsce w którym byłam z siostrą. Obejrzałam się by sprawdzić czy nikogo za mną nie ma i weszłam do środka. Udało mi się wezwać kule świtał i zaczęłam zwiedzanie. Pokój wydał mi się znajomy, czego nie dostrzegłam za pierwszym razem. W rogu stał fotel, na którym leżała dziwnie oprawiona książka.

Gdy podeszłam bliżej na książce dostrzegłam kartkę z pismem Luny. Z tego co udało mi się odczytać (a nie było to proste zadanie) próbowała ją otworzyć. Jak się okazało nie jest takie łatwe jak może się wdawać. Księga była zamknięta była na klucz, którego kształt też okazał się mi znany.

Początkowo próbowałam otworzyć go siłą lecz podobnie jak napisała to siostra nie da się. Później znalazłam coś cienkiego i metalowego włożyłam to w dziurkę od klucza i próbowałam otworzyć to tak jak pokazują to w filmach, lecz oczywiście nie jest to takie łatwe. Ten pomysł też jednak zawiódł.

Lecz już po chwili wpadałam na kolejny, nie było go na liście mojej siostry. Chodzi o klucz jego kształt na oko odpowiadał temu z mojego naszyjnika. Chciałam go zdjąć. Lecz nigdzie na szyi nie mogłam wymacać łańcuszka.

-Brawo Aqua- pomyślałam- gdzie mogłam go zostawić?

Usiadłam i zaczęłam przypominać sobie dzisiejszy dzień. Po chwili wiedziałam już gdzie on leży, lecz jest taki mały problem Piper.

Naszyjnik leżał w moim pokoju a ponieważ nie mieliśmy tylu pokoi spałą w nim jeszcze Piper. Musze dostać się do pokoju po cichu by jej nie obudzić.

****

Stałam właśnie przed moją kajutą, złapałam za klamkę i najciszej jak umiem otworzyłam drzwi. Gdy weszłam Piper się poruszyła. Przez chwile myślałam już ,że się obudziła, lecz na szczęście tak nie było.

Po cichu podeszłam do łóżka i ze stolika wzięłam wisiorek. Gdy wychodziłam z pokoju dostrzegłam Annabeth.

-Jeszcze nie śpisz- spytała

-Właśnie się obudziłam- sztucznie ziewnęłam- idę do łazienki

Annabeth zmarszczyła brwi. I poszła w stronę kajuty.

Na wszelki wypadek weszłam jeszcze do toalety lecz już po chwili z niej wyszłam.

Wróciłam do tamtego dziwnego pomieszczenia. Położyłam książkę na stole, i wyciągnęłam z kieszeni wisiorek. Wzięłam głęboki oddech i przyłożyłam go do otworu. Pasował idealnie.

A już po chwili książka się otworzyła.

Percy Jackson Córka Posejdona   i Zagubiona BoginiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz