- i jak było? - zapytał Rafe ściągając kask
- lepiej niż sobie wyobrażałam - zaśmiałam się na co blondy się umsiechnął
- muszę znaleźć ojca - powiedził ze zniesmaczona miną
- mhm jasne - odparłam i zaczęłam iść w stronę bramy.
- nie idziesz do Sarah?
- a no tak - boże jaką ja jestem idiotka - czemu nie idziesz?
- a ty?
- muszę coś sprawdzić, zaraz przyjdę - wyciągnęłam telefon i udawałam że coś szukam
- no co?! - zapytałam zmieszana ponieważ Rafe przyglądał mi się z podniesiona brwią- wiem że niczego nie sprawdzasz, wcale nie musiałaś porozmawiać z Sarah
- wtf?! Nie, pisze do... Do Kie czy nie poszłybyśmy razem do Johna B - szybko odparłam gdzie poniekąd była to prawda bo miałam do niej napisać, ale nie teraz
- a więc..
- Rafe? - nie dane było skończyć szatynowi ponieważ przed dom wyszedł jego kochany
ojczulek - Gdzie ty byłeś całą noc- Dzień dobry - cicho i nieśmiale odparłam
- Witaj Kylie - odpowiedział oschle ponieważ jedynie co miał teraz zakodowane w głowie to to żeby opieprzyć sowiego syna
- musisz mi pomóc Rafe, natychmiast - powiedział i odszedł a blondyn patrzył na mnie smutnym wzrokiem. Uśmiechałam się lekko dodając mu otuchy oo czym odszedł za ojcem a ja zaczęłam pisać do Sarah.
DO: SARAH❤️
Jak coś to rozmawiałyśmyOD:SARAH❤️
Co, przecież nie byłyśmy razemDO:SARAH❤️
Jezu osisołku po prostu jak Rafe zapyta czy rozmawiałyśmy to powiedz że takOD:SARAH❤️
Trzeba było tak od razu że mam cię kryć a poza tym to dlaczego mój brat ma się o to pytać przecież się nienawidzicieDO:SARAH❤️
Wszystko ci wytłumaczęOD:SARAH❤️
No dobrze to czekamNic jej nie odpisałam tylko od razu w miarę niezauważalnie wyszłam z terenu Cameronów.
Chcialam bardzo porozmawiać z Dylanem lecz nadal nie wiem gdzie mieszka więc jedyna opcja to iść do Johna B .Byłam już blisko mojego celu i nagle z drugiej strony chodnika zauważyłam Dylana. Zastanawiało mnie co on tu robi.
- Hej! Dylan! - krzyknęłam i już zaczęłam przechodzić na drugą stronę lecz ni stąd ni stamtąd na drodze pojawił się samochód. Nie jechał on bardzo szybko lecz też nie za wolno. Nie zdążyłam uciec j w tym momencie poczułam ból miednicy i ręki. Tak, potrącił mnie samochód. W momencie upadania na jezdnię zrobiło mi się ciemno przed oczami lecz nie straciłam przytomności.
Leżałam na drodze trzymając się obolałej ręki.
- Matko, Kylie wszytko
w porządku? - podbiegł do mnie Dylan i zapytał.- dziwnie by było jakby wszystko było git - powiedziłam przez zaciśnięte zęby przez ból.
- co za kretyn jeździć z telefonem w ręce! - powiedział wkurwiony głosem Dylan i podszedł do osoby która wyszła z auta lecz jescze nie wiedizlam kto to.
- Kylie, przepraszam, boże - usłyszałam spanikowany głos Rafe'a. Tak to on mnie potrącił nie no zajebiście - może zamiast mnie wyzywać zadzwonisz po karetke nie! - krzyknął już wkurwiony i przestraszony szatyn
- nie! Nie trzeba, jest... Jest dobrze, tylko pomózcie mi wstać - po wypowiedzeniu tych słów oboje szybko podeszli i gdy już mieli mi pomóc wstać Rafe chwycił mi w stylu panny młodej. Na co lekko się spięłam ze zdziwienia.
- Rafe co ty.. co ty tu robisz.. co robisz? - zapytałam zdziwiona, przecież dopiero co jego ojciec kazałam mu w czymś pomóc a minęło tylko 10 minut odkąd wyszłam od Cameronów.
- czy to jest czas na zadawanie takich pytań? Gdzie cię boli, może złapać cię jakoś inaczej - po tych słowach przeszyło mnie dziwne uczucie, tam bardzo się troszczył czy nic mnie nie boli.
Nic nie odpowiedziałam tylko mruknęłam ciche ,,mhm,, że wszytko w porządku.
- może byś się ruszył i otworzył drzwi a nie tylko stoisz i się gapisz! - warknął szatyn do Dylana na co ten szybko podbiegł do auta i otworzył drzwi dla pasażera. Blondyn ostrożnie posadził mnie na siedzeniu tak by nie zrobić mi większej krzywdy.
- Kylie ja.. ja naprawdę przepraszam za wszytko a szczególnie że teraz wydarzyło się to - mówił bardzo szybko kucając przy samochodzie przy mnie
- Hej, spokojnie Rafe, nic mi
nie jest - powiedziłam spokojnym tonem biorąc jego dłonie i delikatnie muskając palcami- może ją zawieź do szpitala a nie się nad sobą użalasz? - zapytał zirytowany Dylan
- kim ty jesteś żeby tak się odzywać huh? - Rafe wstał i podszedł do Dylana niebezpiecznie blisko
- hej! Spokojnie - krzyknęłam by szatyn nic nie zrobił Dylanowi i postanowiłam wyjść z auta by w razie czego zainterweniować - Rafe już daj spokój.
- Kim jesteś no powiedz, dawaj co boisz się? - szatyn nie przestawał i zaczęło się robić coraz bardziej niebezpiecznie więc podeszlam do Dylana.
- Jej chłopakiem - odpowiedział ze spokojem czkejąc na relację Rafe'a. Słysząc jego odpowiedź zamarłam, teraz jestem w dupie wpierdol ma jak w banku.
- hah kim? Jej chłopakiem tak - Rafe jest już wkurwiony i to na maksa, zajebiście - a wiesz że się puszcza? Codziennie klei się do innego wczoraj lizała się ze mną, dziś z tobą a jutro pewnie z płotką.
Wow to było mocne tego się nie spodziewałm, nie powinno mnie to zaboleć ale jednak.
- Ja się puszczam? Skoro tak to po chuj wczoraj przyszedłeś pocałowałeś mnie i powiedziałeś że chcesz polepszyć nasz kontak. Dałam ci kurwa szansę a ty w ciągu kilkunastu godzin ją straciłeś! - wykrzyczałam ze łzami w oczach podchodząc do szatyna, przez całą sytuację nie czułam bólu ręki i miednicy, czułam jedynie ból w sercu.
- To ty przyszedłeś do mnie z płaczem, to ty przychodziłeś do mnie gdy potrzebowałeś wsparcia nie ja. Zawsze byłeś zapatrzony w siebie i nie interesowałeś się nikim.
- Kylie... - odezwał się
- Nie, skoro za taką mnie masz to nasza jakąkolwiek relacja jest skończona i nigdy, przenigdy żadnej nie będziemy mieć. Nie chcę cię widzieć, słyszeć i wszytko inne - bolało, tak bardzo bolały jego słowa
- wynoś się stąd, najlepiej będzie jak znikniesz stąd na zawsze - Widziłam że zaszkloły mu się oczy, chciał coś powiedzieć ale jednak zrezygnował, wsiadł do auta i odjechał, dokąd, nie mam pojęcia.
- Pojebało cię! Dlaczego powiedziałeś że jesteś moim chłopakiem - patrzyłam na Dylana wciąż ze łzami w oczach - no odpowiedź coś do cholery
- przepraszam Kylie ja.. nie wiem naprawdę nie wiem, po prostu jakoś tak - wydusił z siebie
- wiesz że to wszystko przez ciebie?
- wiem, wiem, Kylie wiem, naprawdę przepraszam ja nie chciałem, nie wiedziałem że..
- że co?
- że ty, on, wy
- że my co
- że się znacie
- mhm - otarłam oczy podkręciłam się chwilę po drodze i postanowiłam ruszyć w kierunku do którego zamierzałam od samego początku czyli do Johna B. Teraz przyda mi się skręt od JJ'a.
- ej, gdzie idziesz! Kylie czekaj - krzyknął za mną Dylan na co machnęłam mu ręką żeby poszedł za mną.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że dawno nie dodawałam, niestety tak wyszło ale już nadrabiam😘
Mam nadzieję że rozdział się spodobał
YOU ARE READING
𝚂𝚞𝚖𝚖𝚎𝚛 𝙾𝚝𝚑𝚎𝚛 𝚃𝚑𝚊𝚗 𝙴𝚟𝚎𝚛 - Rafe Cameron
ActionKylie Wilson jest 16 latką pochodzącą z bogatej części wyspy, nie jest z tego zadowolona. Jej najlepszymi przyjaciółmi są płotki, sama ona się za nią uważa. Snoby to jej wrogowie, nienawidzi ich, zwłaszcza syna Ward'a Camerona. Tego lata staną się r...