•15•

461 15 0
                                    

Jak wam się podoba nowa okładka?🫶

Obudziło mnie ciche chrapanie. Zdziwiłam się i po chwili starałam sobie przypomnieć  wczorajszą noc. Jednak na marne, bo prawdopodobnie urwał mi się film.

Otworzyłam powoli powieki i rozejrzałam się po pokoju. Pokoju Michała. Spojrzałam w bok, a brunet leżał obok mnie bez koszuli i w potarganych włosach. Brunet cicho chrapał, na co się zaśmiałam. Co za niecodzienny widok.

—O kurwa!- powiedziałam pod nosem gdy spojrzałam na zegar.

Była już po 8, a o 9.30 odjeżdża mój pociąg do Krakowa. Przecież ja nie zdążę! Szybko zerwałam się z łóżka i wychodząc ostatni raz spojrzałam na Michała. Mój zakazany owoc. Nie obudziłam go, nie chce się z nim żegnać. Tak będzie lepiej.

Szybko spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wszystkie prezenty. Ogarnęłam się, bo pomimo że wczoraj przesadziłam z alkoholem i nie tylko, czułam się naprawdę nieźle.

Wzięłam prezenty dla Matczaków i zeszłam z nimi do jadalni, gdzie przy stole małżeństwo popijało czarną kawę i trwale o czymś dyskutowali. Przywitałam się z nimi i wręczyłam im wspólny podarunek, który na szczęście im się bardzo spodobał. Od Państwa Matczaków, również otrzymałam prezent który mi się spodobał.Złożyliśmy sobie Świąteczne życzenia i pogadaliśmy chwile, ponieważ spieszyło mi się i w dobrym humorze pojechałam Uberem na dworzec. Udało mi się zdążyć, ledwo co ale najważniejsze że zdążyłam.

Rozłożyłam się na wolnym miejscu przy oknie i włączyłam playlistę ze swoimi ulubionymi piosenkami na słuchawkach.

This is the end Hold your breath and count to ten Feel the earth move and then Hear my heart burst again For this is the end I've drowned and dreamt this moment So overdue I owe them Swept away, I'm stolen   
Let the sky fall When it crumbles We will stand tall Face it all together Let the sky fall When it crumbles We will stand tall Face it all together At Skyfall At Skyfall 

Skyfall is where we start A thousand miles and poles apart Where worlds collide and days are dark You may have my number You can take my name But you'll never have my heart...

Podróż minęła mi dosyć szybko i spokojnie. Zanim się obejrzałam byłam w Krakowie na dworcu. Był niesamowity gwar, ale co się dziwić jeśli za dwa dni są święta. Pospiesznie udało mi się wyminąć tłumy ludzi i wyszłam przed dworzec. Przy samochodzie czekali na mnie rodzice z którymi się przywitałam. I wszyscy w dobrym humorze pojechaliśmy do naszego rodzinnego domu na obrzeżach Krakowa.

Kolejnego dnia umówiłam się z moją przyjaciółką Anastazją. Nie widziałyśmy się prawie dwa miesiące i na prawdę się za sobą stęskniłyśmy. Była niedziela, a jutro była Wigilia. Umówiłam się z dziewczyną na rynku w Krakowie. Było dziś zimno i spadło trochę śniegu. Przez co klimat świąteczny był na prawdę odczuwalny.

Ubrałam czarne szerokie jeansy oraz ciepły tego samego koloru sweterek. Założyłam także złotą biżuterię i czarny futrzany płaszczyk. Gotowa do wyjścia założyłam czarne glany Martensy. Wzięłam prezent dla przyjaciółki i pospiesznie wyszłam z domu. Umówiłyśmy się na szesnastą.

Po dotarciu na miejsce skierowałam się w stronę największej choinki na rynku i tam w tłumie ludzi dostrzegłam Anastazję. Od razu mnie zauważyła i już po chwili stałyśmy mocno przytulone do siebie.

—Hej, kochana ale się stęskniłam- powiedziałam wzruszona odrywając się od przyjaciółki.

—Ja też bardzo tęskniłam za tobą- odpowiedziała.

Mimo że mieszkaliśmy w innym miastach i rzadko kiedy się widziałyśmy między nami była niesamowita więź. Przyjaźń której nic nie zniszczy, ani nie zmieni. Znamy się od dziecka, razem chodziłyśmy do klasy w podstawówce, a potem w szkole średniej.
Jak mieszkałam jeszcze w Krakowie. To wraz z Anastazją spotykałyśmy się prawie codziennie, a w weekendy chodziłyśmy do siebie na nocki.

—Chodźmy na jakieś dobre jedzenie bo umieram z głodu- powiedziała Anastazja.

Brunetka definitywnie czyta mi w myślach.

Po krótkim namyśle gdzie pójdziemy się najeść, zdecydowałyśmy się pójść do restauracji w której było różnie jedzenie, w tym pyszne burgery. Najlepsze w całym Krakowie! Nawet w Warszawie nie udało mi się spodobać tak pysznego burgera. Zajęliśmy stolik tak na uboczu, aby spokojnie porozmawiać i zjeść.

Gdy w końcu zaspokoiłyśmy głód, zamówiliśmy swoje ulubione drinki i rozmawiałyśmy. Także wymieniłyśmy się prezentami. Ja dostałam zestaw prezentowy z kosmetykami. Bardzo mi się podoba i zdecydowanie przyda.

—Wiesz że to będą moje pierwsze Święta z ojczymem? Jakby tego było mało dziś rano przyjechał jego syn, w końcu poznałam mojego przyrodniego brata- powiedziała przyjaciółka.

Matka Anastazji kilka lat temu rozwiodła się z ojcem dziewczyny. Długo była sama, aż do momentu poznania Andrzeja. Od jakoś dwóch lat są razem, ale najwidoczniej  dopiero teraz ich rodziny spędzą razem Święta. Co jest oczywiście zrozumiałe. Anastazja szybko polubiła Andrzeja, uważa że on i jej mama idealnie do siebie pasują.

—Co? I fajny ten jego syn?- spytałam popijając Aperol.

—No powiem ci że nie zły, studiuje medycynę w Warszawie. Ma chyba 20 lat z tego co kojarzę.

Brzmi jak ktoś kogo chciałabym bliżej poznać.

—Hm, a jak wygląda?-spytałam zaciekawiona.

—Wiesz co, może chodźmy do mnie i go poznasz- brunetka szeroko się uśmiechnęła.

—Czemu nie? - pomyślałam.

Z krótkiego opisu Anastazji, jej przyrodni brat wydawał się na prawdę okej. Chce go poznać. Kto wie może coś mnie z nim połączy, albo i nie. Ale żeby uzyskać odpowiedz musze spróbować. Spróbować zapomnieć o Matczaku.

***
Dziś nieco dłuższy rozdział (prawie dwa razy dłuższy niż zawsze) ale przyjemnie mi się go pisało🫶
Proszę o polubienia dla lepszej motywacji!

YOUR QUEEN || MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz