❝𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐓𝐖𝐄𝐋𝐕𝐄❞ let's get high

428 19 0
                                    



- Wiesz co? - Zaczął chłopak, a ja na niego od razu spojrzałam. - Mam wspaniały pomysł. - Dodał i zaczął szukać czegoś po kieszeniach. Najpierw wyjął zapalniczkę a potem dwa skręty.

- Chcesz bym z tobą zapaliła? - Zapytałam cicho się śmiejąc na propozycje chłopaka. Nie przeszkadzało mi to i tak byłam nieźle wstawiona, więc kilka buszków mi nie zaszkodzi. - Dobra, dawaj. - wzięłam jednego skręta od blondyna, który się uśmiechał pod nosem.

Wsunęłam jointa pomiędzy wargi, a niedługo po tym JJ go podpalił. Potem zrobił to samo ze swoim i tak zaczęliśmy kontynuować imprezę totalnie pijani i zjarani na raz. Blondyn chyba był mniej trzeźwy niż ja, bo zaczął podśpiewywać jakieś piosenki pijackie i podchodzić do randomowych osób tylko po to by z nim śpiewali. Na końcu jednak padło na mnie.

- Nie JJ, ja nie znam tekstu. - Pokręciłam głowią na boki starając się nie śmiać z tego jak chłopak tańczył ledwo trzymając się na nogach.

- Ja też! - Krzyknął bym na pewno go usłyszała. - Zmyślam słowa.

Na to wybuchnęłam śmiechem, lecz długi to nie potrwało, bo zauważyłam jak w naszą stronę zmierza wściekły John b. Udało mi się jakoś wstać na nogi nie obalając się, szybko obok mnie znalazł się JJ, który chwycił mnie pod ramie.

- John b? Co się sta... - Nie skończyłam zadać pytania, bo szatyn zaczął się rzucać na blondyna. Musiałam ich od siebie odciągać przez co dostałam z łokcia w twarz. Limo pod okiem gwarantowane.

- O boże Kate, przepraszam.. - Mruknął John, zaczynajac mnie przepraszać, ja jednak podbiegłam do leżącego na ziemi JJ'a. Z jego nosa leciała krew, dość mocno oberwał od własnego przyjaciela.

- Nawet nie zapytam o co poszło. - Nie spojrzałam na szatyna i pomagałam Maybankowi wstać, nie było to łatwym zadaniem bo sama ledwo się utrzymywałam na nogach. Oboje sobie pomagaliśmy, aby nie upaść.

Dzięki temu szybko dotarliśmy do Twinkie, w którym siedziała Sarah, a Kie trzymała jej włosy. Blondynka musiała się jeszcze bardziej upic niż nasza dwójka. Pope za to siedział na miejscu pasażera, czytając jakaś książkę. Cały on.

- Zguba się znalazła. - Powiedział John b siadając na miejscu kierowcy.

- JJ czy ty wiesz, że jak ktoś do ciebie dzwoni to się odbiera? - Zapytała sarkastycznie Kiara, a blondyn spojrzał na nią pytająco.

- Dzwoniliśmy do waszej dwójki chyba z tysiąc razy. - dodał ciemnoskóry wskazując ma nasze kieszenie, gdzie schowane były telefony.

Oboje wyciągnęliśmy swoje komórki, a na wyswietlaczu widniała masa nieodebranych powiadomień. Od Kie, John'a b i Pope'a. Spojrzeliśmy na siebie po chwili zaczynajac się śmiać. Zioło w naszych organizmach w połączeniu z alkoholem nie było dobrym pomysłem.

- Czy wy się zjaraliście? - Spojrzała na nas Kiara, która była zażenowana naszym zachowaniem. Za to my wybuchnęliśmy jeszcze większym śmiechem. - Wsiadajcie. - Mruknęła.

Oboje wsiedliśmy do Twinkie, ja zajęłam miejsce obok Kie, a JJ obok mnie. Cały czas z czegoś się śmialiśmy na co Kiara nas uciszała.

- Odwieziemy Sarah i Pope'a, a potem z waszą dwójką pogadam. - Odezwał się John b zatrzymując się pod domem Cameronów.

Kie wraz z szatynem zaprowadzili blondynkę do domu, tak by później nie miała problemu o późne wracanie. Pope za to miał pilnować mnie i JJ'a.

Blondyn wyciągnął z kieszeni kolejnego skręta podając mi go, niestety został szybko wyrwany przez ciemnoskórego.

- Hej! - Krzyknęłam oburzona. - Jak chcesz zajarać to powiedz, podzielimy się. - Pope jedynie spojrzał na nas morderczym wzrokiem. Zerknęłam na JJ'a zawiedzionym wzrokiem.

- Musiałeś zabierać? To był mój ostatni skręt. - Mruknął również zawiedziony chłopak. Głośno westchnęłam opierając głowę o ramie JJ'a.

- Teraz odwieziemy Pope'a i jedziemy po coś do jedzenia. - Oznajmił nas John b wsiadając do auta razem z Kie, która dziwnie się na nas spojrzała.


- Kupcie mi moje ulubione żelki. - Krzyknęła Kiara, gdy wyszliśmy we trójkę do sklepu na stacji. Wbiegłam razem z JJ'em do środka, od razu zaczynając wybierać różne przekąski.

- Wy wybierajcie, ja pójdę jeszcze się odlać. - Skrzywiłam się na te oznajmienie szatyna co Maybank musiał zauważyć, bo zaczął się śmiać.

- Nie śmiej się, bo upuścisz żarcie. - Uderzyłam chłopaka w ramie z otwartej ręki, kontynuując układanie wieży z przekąsek.

Blondyn podtrzymywał wszystko swoją brodą, dołożyłam na samą górę ulubione żelki Kiary i powędrowaliśmy do kasy, a za nami szedł już John, który śmiał się pod nosem.

JJ ułożył wszystkie zakupy na kasie, a sam kasjer się przeżegnał w duchu widząc ilość rzeczy. Zaczął wszystko po kolei kasować, patrząc na nas z mordem w oczach.

- Dobra, to kto płaci? - Szatyn zadał pytanie spoglądając na mnie, po chwili JJ zrobił to samo.

- To, że mam kasę nie znaczy, że zawsze będę was sponsorować. - Wywróciłam oczami, wyciągając gotówkę ze swojego stanika, na co blondynowi zaświeciły się oczy. Prychnęłam pod nosem podając kasjerowi pieniądze. - Nie jestem jakąś sugar mommy, aby ciągle płacić. - Dodałam, zwracając się głównie do JJ'a.

Zaczęłam ponownie układać wieże z przekąsek na rękach blondyna. Podczas tego czułam na sobie jego wzrok, przez co lekko się speszyłam i prawie zepsułem wieże. Potrząsnęłam głową i ułożyłam ostatnią rzecz na górze.

Szybko ruszyłam w stronę wyjścia w dłoni trzymając żelki dla Kie. Jako pierwsza weszłam do Twinkie, rzucając opakowanie żelek w Kiare siedząca z przodu.

- No ile można czekać, jeszcze trochę i bym się tu spaliła. - Mruknęła niecierpliwie, a do auta wszedł JJ wraz z John'em b. - Co wy tak dużo nakupowaliście i kto za to zapłacił. - Spojrzała na tył samochodu.

- A jak myślisz, kto mógłby to wszystko zafundować. - Spojrzałam na siostrę cicho się śmiejąc. Blondyn upuścił przekąski, które zaczęliśmy zajadać.

- Tylko nie zjedzcie wszystkiego za nim dojedziemy do chateau. - Spojrzał na nas John b w lusterku z rozbawieniem wymalowanym na twarzy.

- Nic nie obiecujemy. - Odparł Maybank z ustami pełnymi popcornu. Zaśmiałam się również mając usta pełne jakiś przekąsek.

Zajadaliśmy się tak różnymi słodyczami i słonymi przekąskami, nie zauważyliśmy nawet kiedy się znaleźliśmy pod domem John'a b. Na podłodze Twinkie walało się więcej pustych paczek niż pełnych. Za to my mieliśmy już pełne brzuchy.

JJ siedział rozwalony na dwóch siedzeniach na raz, a ja leżałam na nim. Zioło nadal w mas działało wiec nie potrafiliśmy wytrzymać nawet minuty nie śmiejąc się z jakiś błahostek. Szatyn mocno zahamował przez co oboje spadliśmy na podłogę.

- Ała moje jądra! - Wykrzyknął blondyn, gdy moja głowa twardo wyładowała na jego kroczu. Prędko się podniosłam do siadu, spoglądając na JJ'a, który skręcał się z bólu.

- John, nie mógłbyś lżej hamować?! - Skarciłam szatyna, który już się naśmiewał z naszej dwójki. Kiara również się z nas śmiała. Wraz z JJ'em pokazaliśmy im środkowy palec.

𝐄𝐍𝐂𝐇𝐀𝐍𝐓𝐄𝐃, JJ MaybankWhere stories live. Discover now