7

129 7 4
                                    

Soyoun

-Nie musiałem, ale chciałem. Mialas rano zły dzień, więc pomyślałem, że może to coś zmieni.- wzruszył ramionami z zmarszczonym nosem.

-Okej, okej romantyku. Dziękuję.- uśmiechnęłam się i ruszyłam na zaplecze gdzie odłożyłam roślinki do różowego, kryształowego wazonika.

Gdy wróciłam na stanowisko Han siedział przy jednym z trzech krzeseł najbliżej lady.

Przyjęłam zamówienie pary staruszków, którzy zawsze zamawiali lemoniadę i kruche ciastka.

Rozglądnęłam się po lokalu czy nikt inny nie potrzebuje mojej pomocy, napotkałam wzrok licealistek siedzących w rogu sali. Pożerały wzrokiem bruneta przeglądającego coś na swoim telefonie. Matko, przecież te dziewczyny ledwo wyszły z podstawówki.

Pokręciłam głową niezadolona i wzięłam się za zmiecenie podłogi. Wirując tak z moją kompanką- fioletową miotłą, zatrzymałam się w pół kroku.

Jedna z TYCH małolat właśnie uczepiła się na ramieniu największego podrywacza jakiego było dane mi poznać.

Przeklęłam pod nosem przysłuchując się rozmowie uroczej dwójki.

-Czeeeeść, jesteś tu sam?- zaczęła czarnowłosa kreśląc palcem wzorki po bicepsie Jisunga.

-Nie, nie jestem. Poza tym nie myślałaś może o znalezieniu sobie ofiary w SWOIM wieku? Hm?- w końcu bardzo niezadowolony chłopak oderwał wzrok od ekranu rzucając szybkie spojrzenie na dziewczynę.

-Oj no nie bądź taki. Masz, tutaj jest mój numer. Zadzwoń...-przerwała nachylając się nad nim, aż mi pobielały knykcie od zaciskania trzonu tej biednej miotły.- często jestem sama w domu.- szepnęła, ale doskonale usłyszałam co mówiła przez krótki dystans jaki nas dzielił.

-O matulu! Przepraszam cię najmocniej!- rzuciłam udając przejęcie.

Niechcący zachaczyłam łokciem o szklankę z wodą stojąca przed chłopakiem. Również niechcący cała zawartość wylądowała na mundurku młodej.

-Aish! Uważaj co robisz! Za co oni ci płacą niezdaro?! Ten komplet kosztuje więcej niż twoją tygodniowa wypłata!- na wrzaski dziewczyny uśmiechnęłam się z przekąsem.

-Nie mów tak do niej ty niewychowana, mała, natrętna..- zaczął wymieniać brunet, gdy tamta w furii zgarnęła swoją torbę ze stolika i wyszła, trzaskając drzwiami.

-Dzięki kotku. Wiem, jestem tak boski,  że kobiety biją sie o mnie, ale moja uwaga należy do ciebie, mi amor.- mruknął Jisung nachylając się nademną. Wywróciłam oczami, czyli wracamy do punktu wyjścia.

-Oh, daruj sobie. Zrobiłam to tylko po to, żeby nie patrzeć na jej umizgi. Klientów mi degustuje.- jęknęłam załamana, że tak głupia myśl mogła przebiec po jego pustej bani.

-Tak jęczeć, to możesz, ale potem.- puścił mi oczko wychodząc.

No na Boga! Dosłownie słoma i kamienie. Pokręciłam głową zażenowana, ten człowiek jest niemożliwy.

Gdzie on się wychował? Chcę wiedzieć, by omijać to miejsce szerokim łukiem. Najlepiej takim wielkości autostrady.

-Pajac.- mruknęłam do siebie wracając do obowiązków.

W pędzie wydarzeń zapomniałam zupełnie o zbliżającym się nieubłaganie spotkaniem z Sangwoo. Super.

-
JEST! W KONCU POWROCILAM PO ROKU PRZERWY.

Jestem z siebie mega dumna że udało mi się napisać choć tak krótki rozdział  z zerowym przygotowaniem.

Przepraszam was najmocniej za taki okres czekania, ale jakoś nie maialm głowy.

Teraz naprawdę ostro się biorę do pracy i przyrzekam DO KOŃCA ROKU SKOŃCZĘ TO OPOWIADANIE.

Postanowione, przyklepane, amen. Życzcie mi powodzenia.

25/07/2023

Deja Vu \\ Han JisungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz