11

127 6 5
                                    

Soyoun

W Korei zaczął się lipiec. Był piątek wieczorek, gdy do moich drzwi ktoś zapukał. Niechętnie wstałam z kanapy kończąc drapanie mojego powoli rosnącego tygrysa.

-No hej!-Uradowana Dayoun wkroczyła do mojego mieszkania od razu biorąc moje dziecko w ramiona.-Przygotuj się, za godzinę będzie tu Chan i Han. Idziemy na miasto!-Oświadczyła. Już znałam powód jej wyjątkowego humoru, który niezbyt mi się podobał. Oczywiście powód, nie humor.

Po pięciu minutach sprzeczania w końcu dalej zniechęcona dałam za wygraną.

Wzięłam prysznic i ułożyłam włosy w lekkie loki. Zerknęłam do salonu gdzie dziewczyna oglądała telewizję. Pomalowałam się, dodając do mojego klasycznego makijażu kreski eye-linerem i krwistą pomadkę.

Udałam się do sypialni. Westchnęłam spoglądając na szafę. Zostało mi dwadzieścia minut do pojawienia się chłopaków. Teraz najcięższa część.

Wybrałam czarną, satynową kieckę na ramiączkach, do połowy ud. Do tego kopertówka i skórzana kurtka w tym samym kolorze. Stylizację zakończyłam conversami i srebrną biżuterią pasującą do nakrycia i torebki. Ubrałam szybko pierścionki, zwisające kolczyki i łańcuszek od Youn.

Niby nic nadzwyczajnego, ale ciemne kolory dobrze wyglądały z moimi ciemno-granatowymi włosami.

Na wspomnienie mnie i Dayoun farbujących sobie włosy w toalecie na stacji benzynowej uśmiechnęłam się. Było to na ostatniej wycieczce, parę dni przed zakończeniem szkoły na dobre.

Wpadłyśmy na ten pomysł widząc farby na promocji, na jednej z półek. Tak bardzo spodobały nam się kolory, że od tego czasu tylko je odświeżamy. Mimo ostrego ochrzanu od wychowawcy uważam, że było warto.

Po tej akcji śmiałyśmy się, gdy nazywano nasze duo "ogniem i wodą".

Rzuciłam się na kanapę obok starszej przymykając oczy. Ten wieczór będzie ciekawy, czuję to w kościach.

-Coś jest między tobą a nim, mam rację?-Spytała, przyglądając mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

-Nie wiem, czy można tak powiedzieć. Po prostu spędzamy ze sobą sporo czasu.-Odpowiedziałam chcąc uciąć temat.

-No ale... Lubisz go, co nie?-Dopytywała Youn.

-Jest irytujący, ale tak, lubię.-Mruknęłam. Nie podobało mi się w jaką stronę zmierzała ta rozmowa.

-Powinnaś pójść z nim na randkę. Skoro ci się podoba.-Klasnęła w dłonie dumna z rozwiązania na jakie wpadła.

-Dayoun, on mi się NIE podoba. Poza tym nie chcę żadnych romansów po akcji z Sangwoo, zrozum.-Wytłumaczyłam powoli przyjaciółce.

Nie chciałam przyznawać sobie, a tym bardziej jej, że ten chłopak coraz częściej zajmował moje myśli. Gdy przypominałam sobie te jego tandetne, ale i momentami urocze teksty na moją twarz wpełzał uśmiech.

-I ja mam w to niby uwierzyć?-Uniosła brew nieprzekonana.

-Dobra wygrałaś! Może i jestem nim zauroczona, ale nigdzie z nim nie wyjdę. A tym bardziej na randkę.-Krzyknęłam. Boże jaka ta dziewczyna jest uparta.

-Wiedziałam! Już samo to jak na siebie patrzyliście tymi maślanymi oczami od dłuższego czasu!-Pisnęła podekscytowana. Po chwili sama się uśmiechnęłam.

*

-Może przystopujemy?-Mruknęłam pijanym tonem.

W czwórkę siedzieliśmy przy jednym z stolików w klubie. Pierwszy raz tyle wypiłam od dobrych paru lat. Reszta też nie szczędziła sobie, dałam się namówić na kilka kolejek i odczuwałam tego skutki. Wolałam nie myśleć o tym jak potem będzie boleć mnie głowa. Leczenie kaca zawsze w moim przypadku (choć nie było dużo takich sytuacji) było torturą.

-Zabaw się trochę So!-Krzyknęła szczęśliwa Dayoun. Zdecydowanie była najbardziej pijana, zaraz po niej Jisung. 

Ja i Chan jeszcze jakoś się trzymaliśmy. Widząc w jakim tamta dwójka zaczynała być stanie wykazaliśmy się jako-takim rozsądkiem.

-Tobie już chyba wystarczy.-Powiedział zatroskany towarzysz czerwonowłosej.-Zamawiam ubera i wracamy. Nie chcę słyszeć wymówek.-Dodał kręcąc głową.

-W taki razie, my też się zbieramy. Prawda Han?-Spojrzałam na niezadowolonego, ledwo żywego chłopaka.

*

-Ogarniesz go jakoś?-Spytał mnie Bang Chan gdy pomagał wsiąść do auta Youn. Pokiwałam głową i usiadłam obok Jisunga na krawężniku, czekając na nasz transport.

O godzinie drugiej znaleźliśmy się w mieszkaniu chłopaka. Samo dziesięć minut zajęło nam śmianie i uciszanie nawzajem. Nie wspominając o wciąganiu go po schodach gdy zaliczył glebę, chcąc mnie wynieść w stylu panny młodej.

-Soo... Zostaniesz ty?-Spytał tuląc się w moje ramię.-Oj no zgódź się.-Prosił, składając ręce w błagalnym geście.

-Dobra, ale tylko dziś.-Zaśmiałam się, zdecydowanie ten alkohol poprawił mi humor.

-Ej So... Chcę mieć kiedyś z tobą dzieci.-Szepnął również wybuchając śmiechem. Moje policzki płonęły żywym ogniem, na co wywróciłam oczami.

Gdy skończył się tarzać po ziemi ledwo łapiąc oddech po swoim jakże udanym żarcie, zmyłam się do łazienki by umyć twarz. Han zapukał w drzwi, gdy otworzyłam wepchnął mi do rąk swoją koszulkę.

-Będzie lepiej na tobie wyglądać.-Wyszczerzył się zawadiacko. No dzban.

Przebrałam się w dość luźny czarny t-shirt, który nim pachniał. Co jak co, ale ma nieziemskie perfumy. Czuć nutę lawendy, cytrusów i piżmu.

Jak najciszej umiałam zniknęłam za drzwiami sypialni. Na łóżku już siedział chłopak w szarych dresach, bez koszulki. O. Mamo.

-Podziwiaj ile wlezie, bo długo pracowałem nad tym sześciopakiem.-Uśmiechnął się cwanie widząc gdzie spoczywa mój wzrok.

Prychnęłam i podeszłam chcąc się położyć. Jisung miał jednak inne plany i pociągnął mnie usadzając na swoich kolanach.

-Możesz nosić moje ciuchy kiedy chcesz. Aż mi się gorąco robi jak cię w nich widzę.-Zmierzył moją twarz przenikliwym wzrokiem wciąż uśmiechając się zalotnie.

-Jesteś pijany.-Skomentowałam

-Może..-

Nagle wpił się w moje usta, ręce kładąc na moich plecach i udzie. Oddałam pocałunek wplatając palce w jego włosy. Han podniósł mnie, kładąc na łóżko. Oderwaliśmy się od siebie, chłopak zawisł nade mną łapiąc kontakt wzrokowy, oddychając głęboko. Ten tylko ponownie się chytrze uśmiechnął.

*

Obudziłam się w nie swoim łóżku, nie swojej piżamie i nie ze swoim kotem obok.

Złapało mnie przerażenie i wstyd gdy uświadomiłam sobie: gdzie, w czym i z kim jestem.

-O matko.-Szepnęłam do siebie, gdy na dodatek dotarł do mnie potworny kac i zanik pamięci z wczoraj.

-Witam piękną damę.-Wypalił Jisung przyglądając mi się z ekscytacją i dziwnym błyskiem w oku.

-Czemu my śpimy razem?-Spytałam oburzona.

-Jak ci nie odpowiada to następnym razem będę nocować w wannie.-Zaśmiał się wstając, a mi ponownie ukazał się widok greckiego bóstwa.

-Widzę jak ci ślinka cieknie.-Dodał unosząc brwi.

-Oh, zamknij się.-Wywróciłam oczami wzdychając, syknęłam od bólu głowy.

-Czekam, aż mnie zmusisz.-Puścił mi oczko, kręcąc głową z uśmiechem.

Odniosłam wrażenie, że wie coś czego ja nie. Przeszło mi przez myśl, że dotyczyło to zeszłej nocy.

-

Kolejny rozdział wpadnie w środę LUB CZWARTEK ;)

W KOŃCU COŚ SIĘ DZIEJE, AKCJA, WYBUCHY.

31.07.

Deja Vu \\ Han JisungWhere stories live. Discover now