Rozdział 3. Przypadek.

1K 30 0
                                    

Jasnozielone tęczówki Primrose North wryły mi się głęboko w pamięć, gdy te kilka chwil dziewczyna wgapiała się we mnie z zainteresowaniem, paląc. Potem pożegnała się, posyłając mi swój hollywoodzki uśmiech i zniknęła za murami szkoły. A ja całą następną noc rozmyślałem o pięknej blondynce, która zawróciła mi w głowie.

Nie pamiętałem, ile spałem dzisiejszej nocy. Zasnąłem dopiero, gdy wschodziło słońce, a wybudził mnie telefon od Lopeza, który nie chciał, żebym spóźnił się już na pierwsze zajęcia w tym roku szkolnym.

Co kilka minut zasłaniałem usta dłonią, nie mogąc powstrzymać ziewania. Rzadko zdarzało mi się takie zachowanie, bo zazwyczaj udawało mi się ukryć skutki bezsenności. Tym razem jednak było inaczej.

Skanowałem wzrokiem stołówkę, ale nigdzie nie mogłem znaleźć osoby, której szukałem. Oparłem łokcie o blat, wzdychając. Zdążyły minąć już cztery lekcje i dalej nigdzie nie mogłem dostrzec Primrose.

Może postanowiła ominąć drugi dzień szkoły? Może nie chciała się pokazywać po tym, jak Calvin zwrócił jej uwagę? A co, jeśli się rozmyśliła i zmieniła liceum? Chociaż z drugiej strony, w tym miasteczku nie było innego szkoły średniej. Dopiero na granicy z Naples, ale jeśli dziewczyna mieszkała gdzieś tu w pobliżu, to miała kawałek do przejechania.

- Słuchasz mnie w ogóle? – z transu wyrwał mnie zirytowany głos Calvina.

Spojrzałem na przyjaciela, który siedział naprzeciwko mnie, w dłoni trzymając frytkę. Na ramiona miał zarzuconą marynarkę, ale pod nią miał założoną zwykłą polówkę. Oczywiście do kieszonki na piersi miał przypiętą plakietkę. Ja swoją wrzuciłem gdzieś na dno plecaka.

Po co miałem nosić kawałek plastiku z wydrukowanym nazwiskiem, skoro każdy w tym budynku znał mnie i bez tego? Byłem bardziej niż pewien, że nawet pierwszaki znały już krążące o mnie plotki i dobrze zapoznały się z opinią na mój temat. Wszyscy oprócz Alory, która od wczoraj nie zmieniła do mnie nastawienia i traktowała tak jak wcześniej.

- Tak – mruknąłem, opierając się o oparcie krzesła. – Co mówiłeś?

Lopez prychnął, a siedząca obok niego Megan roześmiała się głośno, sprawiając, że kilka osób z sąsiedniego stolika posłało nam zaciekawione spojrzenia. Na ten gest Alora skuliła się, opuszczając ramiona. Tak, jakby próbowała stać się niewidzialna.

Nie rozumiałem, dlaczego Calvin kazał siostrze siedzieć razem z nami. Nie miałem nic przeciwko i West też nie, bo dziewczyny się dogadywały, ale to nie było miejsce dla czternastolatki. Młoda powinna znaleźć sobie koleżanki w swoim wieku, bo za rok zostanie tutaj tylko z Megan. Co zrobi tu sama, bez brata?

- Mówiłem, że w tym semestrze mamy do ogarnięcia kilka apeli, jakieś tam spotkania i bal jesienno-zimowy – powtórzył trochę zrezygnowany, wsadzając do ust kawałek wysmażonego ziemniaka. – W drugim semestrze również są zaplanowane apele i najważniejsze, bal wiosenny dla maturzystów na zakończenie szkoły.

To była jedna z wielu rzeczy, których nie mogłem zrozumieć w tej szkole. Prywatne liceum miało bardzo dobrą renomę, uczniowie mieli same wysokie wyniki z egzaminów czy konkursów i za czesne tutaj płaciło się kupę kasy, a mimo to szkolna stołówka najczęściej serwowała niezdrowe żarcie.

- Spoko. Evans nam w tym pomoże?

- Na pewno nas z tym nie zostawi. Powiedziała mi wczoraj po zakończeniu, że sami to spieprzymy i ona będzie nas nadzorować przez cały rok – po swoich słowach siedemnastolatek skrzywił się, przypominając sobie rozmowę z Emilie. – A ty gdzie zniknąłeś? Zanim się obejrzałem, ciebie już nie było.

Moja Zgniła Róża [Zakończone]Where stories live. Discover now