Rozdział 9. Podejrzliwa i podejrzana.

712 21 0
                                    

Szkolne piwnice były rozległe. Miałem wrażenie, że ciągnęły się na szerokość całej akademii. Znajdowały się w nich stare ławki, sprzęty elektroniczne i sportowe a także wiele innych bzdur, które nie mogły odnaleźć dla siebie własnego miejsca. Personel szkoły rzadko tu zaglądał, więc nikt nie zauważyłby odbywającej się tu imprezy. Zwłaszcza, gdy jednocześnie piętro wyżej odbywał się bal jesienny.

Dlatego nasza zabawa trwała w najlepsze.

- Ale serio tak was ciśnie? – zapytała przejęta Megan, odkładając na stolik szklankę z drinkiem. Rozmawiała z Rose, która opowiadała jej o naszej trenerce. – Na każdym treningu?

- Tak, ale uwielbiam to – przyznała z uśmiechem na ustach.

Nie podsłuchiwałem ich. Jedynie siedziałem na fotelu obok, przysłuchując się rozmowom, toczącym się wokół. Nie włączałem się bardzo w konkretne tematy, dobrze się czując w roli obserwatora.

- Weź, ale jak on mu później przywalił! – z prawej strony zaśmiał się Calvin. Obok niego siedział jakiś koleś z drużyny koszykarskiej, którego kompletnie nie kojarzyłem z nazwiska. Tylko czasami widywałem go u boku Williamsa.

- A potem zlecieli się nauczyciele!

Sięgnąłem po szklankę i wziąłem duży łyk alkoholu. Skrzywiłem się, czując jak napój wypala mi przełyk. Nie wiedziałem nawet, kto zrobił mi tego drinka. Alkohol przelewał się tu litrami. Niebywale nieodpowiedzialnie zachowanie jak na miejsce przebywania.

Ktoś przełączył muzykę na jakiś skoczny kawałek. Dostrzegłem, jak Rose momentalnie się rozpromienia i wstaje z kanapy. Powiedziała coś na ucho do Megan, na co ona pokiwała energicznie głową. Blondynka odwróciła się w moją stronę i wyciągnęła dłonie. Pokręciłem rozbawiony głową.

- Nie ma mowy! – ostrzegłem, widząc jak dziewczyna do mnie podchodzi. – Nie, Rose! Nawet o tym nie myśl!

- No proszę – mruknęła, spoglądając na mnie spod rzęs. Zrobiła błagalną minę, na co moje serce zabiło dwa razy szybciej. – Jeden taniec! Przecież wcześniej już tańczyliśmy...

- Ale wtedy to był wolny taniec.

- Dlatego teraz musimy się rozbudzić i poskakać! Proszę!

Musiałem przyznać przed samym sobą, że nie potrafiłem jej odmówić. Miałem ogromną słabość do tej uroczej blondynki i nie potrafiłem na to nic poradzić.

Wstałem z westchnieniem. Naprawdę nie miałem do siebie siły. Zrobiłem krok w jej stronę i zostałem pociągnięty w stronę parkietu. Z tyłu usłyszałem jeszcze głośny śmiech Lopeza. Miałem ochotę walnąć go w głowę, ale zostałem porwany do tańca.

Primrose pląsała w miejscu, mocno trzymając mnie za dłonie. Twarz miała rozpromienioną, a włosy lekko roztrzepane. W oczach siedemnastolatki mogłem dostrzec iskierki podekscytowania, gdy wesoło śpiewała pojedyncze słowa piosenki.

Tańczyłem energicznie razem z nią, zarażając się od niej pozytywną energią. Aż sam zacząłem się uśmiechać, widząc jak radosna jest blondynka. Jej włosy skakały wraz z każdym ruchem, tak samo jak materiał spódnicy, ukazujący co chwile jej bose stopy.

Gdzie zgubiłaś pantofelki, kopciuszku?

Sekundę później przypomniałem sobie, jak sam kazałem jej zdjąć buty ze względu na niewygodę. Pociągnąłem dziewczynę w swoją stronę, słysząc jej chichot przez dudnienie muzyki. Nie mogłem oderwać od niej wzroku.

Rose była najpiękniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek dane mi było widzieć. Delikatne rysy twarzy jedynie podkreślały jej dziewczęcą urodę, a widoczne z bliska piegi dodawały uroku. Oczy Primrose przypominające odcieniem świeżo zroszona trawę, wgapiały się we mnie uważnie ze wzajemnością.

Moja Zgniła Róża [Zakończone]Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon