-Trina zawsze mnie wyśmiewała. "O patrzcie, ostatnia dziewczyna na świecie, która nie ma chłopaka! Ale wstyd, co Hailee?", ''Kolejny rok mija, a nasza słodka Hails bez zmian. Nadal sama jak palec!''- zaczęłam przygaszonym głosem. Jak można nazwać mnie słodką? Jestem chyba najmniej odpowiednim przykładem to takiego określenia. A co do tych głupkowatych związków. Nie chcę mieć chłopaka. Uważam, że to tylko niepotrzebne utrudnianie sobie życia. Wreszcie opowiem komuś co naprawdę czuję. Tylko czemu do licha, jemu!?
-Ale jakim cudem jesteś sama?- zapytał przekrzywiając głowę w jedną stronę.
-Jestem sama, bo każdy chłopak, którego znam po prostu się mnie boi. Tylko na nich spojrzę, a oni już zaczynają się trząść i dosłownie sikać w majtki. Serio. Jednemu się zdarzyło. Straszny mięczak. Wiem, że jestem wredna, niemiła i zła, ale jakoś mi to nie przeszkadza. Chyba nawet lubię taka być- dokończyłam bez większego entuzjazmu. Mówienie swoich uczuć stanowiło dla mnie problem.
-Dla mnie nie byłaś aż tak jędzowata- rzucił Brooklyn. Patrzył się na mnie niepewnie. No właśnie. Nie byłam. To dziwne.
-Bo.. z tobą jest inaczej, nigdy nie miałam ochoty zrobić ci krzywdy. Nawet czasem robię to, co mi mówisz. To do mnie nie podobne- zastanowiłam się chwilę. Nie mogłam się zmienić, bo dla innych jestem nadal taka sama. Przypomniały mi się jego słowa z jednej z naszych rozmów, kiedy mówił, że mnie lubi.
-W-wiesz co? Ja chyba też- wypaliłam. Spojrzał się na mnie spod zmarszczonych brwi. Może lepiej nie mówić?
-Powiedziałeś mi ostatnio, że mnie lubisz, a ja chyba ciebie też- wyjaśniłam cicho i szybko wyszłam z kuchni. Co ja gadam? Powinnam rzucić coś w stylu: "Mogę być bardziej wredna jeśli chcesz"albo "Mogę sprawić, żebyś też się mnie bał". Ale tego nie zrobiłam..
-Hailee! Wracaj! Znowu uciekasz!- krzyknął z tyłu Beckham. Uciekam, bo nie chcę cię słuchać.
-Przepraszam Jimmy, ale muszę na chwilę- urwałam, bo chłopak właśnie wychodził.
-To ja przepraszam Hail, mama do mnie napisała, że przyjechała do mnie moja babcia z Anglii! Strasznie się cieszę, bo nie wiedziałem jej już chyba ze 4 lata! Zdzwonimy się!- pospiesznie poklepał mnie po ramieniu (wiedział, że nienawidzę przytulania i całowania, najbardziej w policzek), po czym znów mnie przepraszając wyszedł. Szybko założyłam na nogi trampki i również wybiegłam z domu. Tak jak przypuszczałam Brooklyn był tuż za mną.
-Nie możesz zawsze uciekać od rozmowy! Jeszcze nie skończyliśmy!- darł się za mną wkurzony Brooklyn.
-Według mnie skończyliśmy. A co do gadania to nie mam ochoty cię słuchać- warknęłam i pobiegłam wzdłuż ulicy. Wiedziałam, że tak łatwo nie da się spławić.
-A ja myślę, że jednak nie- wycharczał.
Już wiem, czemu to właśnie jego toleruję. Bo on się mnie nie boi. Nie kuli się, kiedy na niego spojrzę.
Potrafi mi się postawić i ma niewyparzoną gębę. I jeszcze potrafi nade mną zapanować. Jak!?-Hailee, stój!- rozkazał. Jakimś cudem posłuchałam go. Dlaczego on ma nade mną swego rodzaju kontrolę? Nikt nie potrafi mnie do niczego zmusić, a jemu się udało.
-Zapomnij o tym, co powiedziałam. To byli głupie i niepotrzebne- odparłam patrząc na swoje buty. -Tak naprawdę to cie nie lubię. Kłamałam- trajkotałam.
Zdecydowanym krokiem do mnie podszedł i na wszelki wypadek przytrzymał moje nadgarstki. Spojrzał mi prosto w oczy.
-Nie powiedziałem, że Cię lubię- stwierdził sucho. Jakie to miłe. Jednak mnie nie lubi. Mam zacząć płakać teraz, czy trochę później?
-Jak wolisz Trinę to chętnie dam ci jej cholerny numer- wysyczałam wściekła. Co za wstrętny dupek!
-Jaki numer?.. A tej koleżanki. Znowu jesteś o mnie zazdrosna? Wiesz, uważam, że to całkiem urocze- uśmiechnął się szeroko. Poczułam chęć mordu. Nie dość, że mnie nie chce, to jeszcze sobie z tego żartuje.
-Nie jestem urocza- odparłam ponuro. Chłopak lekko się roześmiał.
-Dla mnie jesteś bardzo urocza- droczył się ze mną. Zaraz zrobię mu krzywdę. Ciężko mi się opanować.
-Jak ja ci zaraz..- zagroziłam, wściekła niego patrząc.
-Kocham cię Hailee. Znowu?
•••••••••••••••••••••••••••••
Jak wam się podoba rozdział? Co sądzicie o Hailee jako dość ponurej i budzącej postrach wśród potencjalnych amantów samotniczki? Czy Brooklyn ją ujarzmi?
Przy okazji chciałabym baaardzo serdecznie podziękować za ponad 2 TYSIĄCE wyświetleń. To dla mnie niesamowita motywacja do dalszego pisania.
Wiem, że jest trochę późno, ale wcześniej musiałam zrobić rysunek na konkurs i kilka innych "niezmiernie pasjonujących" rzeczy.
Jeszcze raz dziękuję i jak zwykle życzę miłego czytania :D
![](https://img.wattpad.com/cover/39736757-288-k237693.jpg)
YOU ARE READING
Freedom || Brooklyn Beckham
FanfictionGdyby mogła wybierać: bycie z kimś sławnym, a np. przytrzaśnięcie języka o drzwi bez większego wahania wybrałaby drugą opcję. Dlaczego? Bo to zadufane w sobie osoby, które nie widzą nic oprócz swoich poprawionych operacjami plastycznymi czubków nosa...