porwanie

1.7K 25 3
                                    

Zaczęło się już ściemniać, i nie ukrywam że było mi dosyć zimno.
Nikt do mnie nie przychodził. Ale to w sumie dobrze. Na podłodze znalazłam jakiś kawałek betonu. Próbowałam go trochę naostrzyć, tarłam nim o podłogę która również była z betonu. Niestety to na nic, ten kawałek betonu zaczął się kruszyć. A ręce mnie okropnie bolały od taśmy i chciałam iść do toalety. Zaczęłam się wydzierać, po jakiś 2 minutach przyszedł tu ten typ co był już u mnie wcześniej.
- czego się wydzierasz mała suko- zapytał.
- m-musze skorzystać z toalety, i strasznie bolą mnie już ręce od tej taśmy. Mógłbyś mi przeciąć tą taśmę? Przecież i tak nigdzie nie ucieknę mając to kurestwo na szyi.- odpowiedziałam.
- dobra czekaj chwilę.
Przyszedł po 5 minutach. Z nożem w ręce, wystraszyłam się że mi coś zrobi ale on tylko przeciął mi tą taśmę na nogach i na rękach.
- mogę skorzystać z toalety?- zapytałam.
- z toalety?- zaśmiał się.- tam masz wiadro.
- może byś mi je podał? Nie widzisz co mam na szyi?
Nie odpowiedział tylko poszedł po to wiadro.
- masz.
- mam sikać przy tobie?
Nie odpowiedział.
- to chociaż się odwróć.
Posłuchał mnie i się odwrócił.
- jestem głodna.
Nic nie powiedział tylko wyszedł.
Nie wrócił już tego wieczora. A ja byłam strasznie głodna i było mi cholernie zimno, chociaż tyle że mam bluzę i długie spodnie.
Rano przyszedł tu.. Jeason i Ryder! jeszcze ich tu brakowało.
- witaj Hailie- powiedział Ryder.
- czego wy ode mnie chcecie?!- wykrzyczałam.
- zabawić się i może uda nam się wyciągnąć jakieś pieniądze od tych twoich śmiesznych braci c'nie.
- spierdalajcie.
Jeason kopnął mnie w brzuch.
- jesteś beznadziejna.- powiedział Jeason.
Oni wyszli, a zaraz po nich wszedł ten człowiek co mnie porwał. Miał czarne włosy i delikatną brodę. On podszedł do mnie i dał mi jakieś jedzenie na talerzu. Były to płatki z mlekiem. Bałam się tego zjeść, nie wiadomo co oni tam dodali ale byłam taka głodna że to zjadłam.

Adrien

Gdy poszedłem do mieszkania Hailie, jej tam nie było. Zamiast niej zastałem na stole karteczkę na której pisało:
,,jeSli chcecie odZyskać tą PięknIsie
To musicie nAm sLono zapłacić"
To tyle nic więcej tam nie pisało. Nie wiedziałem co mam zrobić więc zadzwoniłem po Vinenta.
Vincent i reszta zjawili się po 5 minutach. Nie wiem jak szybko musieli jechać bo do mieszkania Hailie z ich hotelu mają 10 kilometrów. Od razu wpadli do mieszkania.
- zostawili to- powiedziałem.
Gdy przeczytali karteczkę, to Tony coś wyłapał.
- ej zauważyliście że niektóre z liter na tej kartce napisane są wielkimi literami??- powiedział.
- no faktycznie- powiedział Shane.
- SZPITAL!- krzyknął Dylan.- może ona jest gdzieś w szpitalu!
- w szpitalu? Trochę dziwne- powiedział Shane.
- może w jakimś psychiatrycznym albo opuszczonym- powiedziałem.
- to by miało sens.- powiedział Will.
Vincent tylko się temu wszystkiemu przygladał. Po chwili oni wszyscy na raz dostali wiadomość.
- To Hailie!- krzyknął Shane.
- co tam jest?- zapytałem.
- ona.. wysłała całe zakrwawione ręce.- powiedział Shane.
- jak ja już dorwę tego skurwysyna co jej to zrobił...- powiedział Dylan.
- dobra spokój.- zarządził Vincent- szukjcie jakiś opuszczonych szpitali.
Gdy dokonczyl wszyscy zabraliśmy się za szukanie jakiś opuszczonych szpitali. Udało nam się znaleźć 2.
- dobra powiem ochroniarzą żeby pojechali do tego- wskazał palcem na mapę, na ekranie telefonu.- a my wszyscy pojedziemy do tego.
Zebraliśmy się tak jak Vinent kazał pojechaliśmy tam.
Gdy weszliśmy do środka, na ścianach były jakieś grafitti no i ogólnie to była ruina. Wchodziliśmy we wszystkie możliwe pomieszczenia. Nie było tam ani Hailie ani nikogo innego.
Zostało nam tylko ostatnie piętro. Gdy weszliśmy tam, usłyszeliśmy krzyki.
To były krzyki Hailie... Usłyszeliśmy też kogoś innego.
- zamknij pizde ty kurwo- powiedział jakiś człowiek właśnie z pomieszczenia z którego dochodziły krzyki.
Stwierdziliśmy że tam wejdziemy gdy weszliśmy, była tam trójka ludzi.
A Hailie.. była w samej bieliźnie..
Gdy nas zauważyli to jeden z nich chwycił za pistolet i podniósł Hailie.
- odsuncie się, jeśli nie to ją zajebe- powiedział.
- dobra, dobra spokojnie..- odpowiedział Vincent. Widziałem że strasznie się boi o Hailie.- czego chcecie wzamian?
- no jakiś pieniędzy c'nie.- odpowiedział jeden z nich. Jego jako jedynego kojarzyłem
- dobra, a ile chcecie?
-  no tak z 4 bańki c'nie.
- dobra będą cztery bańki. Tylko musicie chwilę poczekać.
Widziałem że Hailie jest strasznie zmęczona, miała na swoim ciele dużo krwi i siniaków. Tak bardzo chciałem ją przytulić... Vincent zadzwonił, widziałem że nie dzwoni po pieniądze bo nagle w tym pokoju pojawili się ochroniarze. Było ich sporo jeden z nich powiedział.
- zostaw ją i rzuć broń! Inaczej będzie po was.
Chłopak upuścił Hailie tak że uderzyła się głową o ścianę, a następnie rzucił bronią. Od razu gdy to zrobił podbiegłem do Hailie. Ona była nieprzytomna.
Wziąłem ją na ręce przykryłem ją bluzą która leżała obok.
- musimy ją zawieźć do szpitala!- wykrzyczałem.

------------------------------------------------------
Tak jak obiecałam, ta część jest dłuższa od poprzedniej.
I jak wam się podoba??

Rodzina monet (18+)Where stories live. Discover now