8. Zraniony Rhys.

35.5K 1.4K 4.1K
                                    

Moja dzisiejsza szkolna zadyma obyła się bez wizyty u dyrektora. A to wszystko dzięki komu? Braciom Wanner. Przecież to aż brzmi niedorzecznie. Chociaż logiczne było to, że zataili to ze względu na siebie. W końcu wtedy i oni mieliby problemy, że nie dopilnowali porządku w szkole. Pomimo wszystko Jordan na każdej kolejnej lekcji patrzyła na mnie w krzywy sposób i okazywała chęci mordu, to nie rozpoczęłyśmy kolejnej bitwy. Ale niezmiernie mnie kusiło.

– Tak naprawdę... zastanawia mnie jedno – rzuciłam, siedząc w aucie wraz z tymi trzema paniusiami. Nie wyglądali na zainteresowanych.
Victor siedział za kołkiem, Jurian siedział obok, a Arthur obok mnie. – Wy na wszystkich uczniów macie brudy?

Arthur natychmiast na mnie zerknął wypranymi z emocji morskimi tęczówkami.

– No co? Kto normalny nagrywa pieprzącą się Jordan z Travisem? – zakpiłam, zakładając ręce na piersiach. – Tylko tak się da to wytłumaczyć. Chyba, że nasz kochany pan idealny preferuje w kręcenie pornosów na własną rękę, a nie oglądanie w necie.

Jurian natychmiast obrócił głowę w moim kierunku. Uśmiechnęłam się złowieszczo, dostrzegając narastającą złość na jego twarzy. Chyba coraz bardziej podobało mi się ich denerwowanie.

– Milcz, Cassie. Już dość problemów narobiłaś – odezwał się Victor, stukając nerwowo palcem o kierownicę.

– Powinnaś się cieszyć, że miałem ten dowód, bo inaczej zostałabyś wydalona, powtarzam, w-y-d-a-l-o-n... – przerwałam Jurianowi.

– Ja wyjebana? – zaśmiałam się krótko. – To Jordan znęca się nad moją koleżanką. Jako szanowani przewodniczący powinniście się tym zająć, a teraz ja musiała aż interweniować. Sami wiecie, że bywam nieobliczalna.

– Wydalona – poprawił mnie Arthur, zarzucając nogę na nogę.

– Wyjebana. – Uśmiechnęłam się sztucznie w jego stronę.

– Tak, mamy rzekome brudy na większość uczniów w tej szkole, aby w każdym wypadku mieć ich w garści. A tym bardziej ciebie, Cassandro – odparł białowłosy z jadem w głosie. Wyprostował ciało i przerzucił spojrzenie na przednią szybę.

– Ja również mam na ciebie. Paliłeś przed szkołą – fuknęłam, widząc kątem oka, że Rhys się do nas zbliżał.

– Nie paliłem.

– Jak to nie? – parsknęłam śmiechem. – Paliłeś.

– Nie palił – poparł go Arthur.

– To ty paliłaś – dodał Victor.

– Żarty sobie robicie? – nie dowierzałam.

Jurian obrócił znowu głowę w moją stronę. Zrozumiałam, że nie zostawi tego bez komentarza, dlatego też włączyłam na telefonie dyktafon, udając, że komuś odpisuję.

– Nikt ci nie uwierzy. A w dodatku jesteś na tyle głupia, że nie zrozumiałaś dlaczego, to zrobiłem. Abyś wiedziała, że i tak mamy władzę nad tobą. Nic nie możesz nam zrobić, ale my tobie tak. I albo w końcu nauczysz się nie pakować w kłopoty, a tym bardziej nie zachodzić nam za skórę, albo... – znowu mu przerwałam i wyłączyłam dyktafon.

– Spierdalaj.

Usłyszałam, jak każdy z nich wciąga więcej powietrza do płuc. Nawet nie zorientowali się, że nagrałam wszystko od a do z. Banda idiotów. Ja nie bawię się w konfidenta, bo właśnie tak powinno być, ale będę się zajebiście bawić, szantażując ich tym nagraniem. A zasadniczo... jedną osobę.

– Kokaina w nosie, lecimy... – nucił wesoło Rhys i w tym samym czasie otworzył drzwi od auta. Od razu zamilkł widząc pytające spojrzenia chłopaków. – A wy co macie takie miny, ciapate gnoje?

Noce krwi +18Where stories live. Discover now