9. Problemy - Rhys i Cassie.

36.3K 1.4K 5.8K
                                    

Tt - hellofanonymous, #nocekrwi, ig - hellofautorka

Siedziałam na ławce przed szkołą, oczekując jakiegokolwiek zbawienia przed kolejną lekcją matematyki. Rozpięłam dwa guziki koszuli, gdy słońce tym razem zaszczyciło nad do potęgi. Był upał do tego stopnia, że kosmyki włosów kleiły mi się do potu na czole. Siedziałam wraz z Sidney, która uczyła się najnowszego tematu z matmy. I chociaż przez większość dnia nic się nie działo, to to musiał naprawić mój brat wraz ze swoim równie dziwnym kumplem.

Zmierzali w naszą stronę. Co żenujące, Rhys miał na nosie okulary, a jego szyję owijał złoty, gruby łańcuch. Niezbyt się to komponowało z mundurkiem szkolnym, ale jemu i Froggy'iemu to nie przeszkadzało. Oboje wyglądali, jak urodzeni biznesmeni.

– Rhysand? – Pomrugałam kilkakrotnie powiekami, gdy przewijali się przed tłum uczniów, krocząc do na sprawnym krokiem. – Czy może teraz mam do ciebie inaczej się zwracać?

– Pan Rhysand. – Poprawił swoje okulary przeciwsłoneczne, zatrzymując się przed nami. Sidney wyjrzała spod ekranu laptopa. A Rhys spoglądnął na nią spod okularów. – Moon – powiedział poważanie, zachowując ostry ton głosu.

– Mitchell? – Z jej ust zabrzmiało to raczej jak pytanie, bo była zdezorientowana.

– Wczoraj złamałaś me serce, więc postanowiłem przejść glow up. – Wyprostował się, gładząc materiał marynarki. Froggy stał obok niego z założonymi rękoma, jakby się zgadzał z jego każdym zdaniem.

– To chyba nieumiejętnie – wypaliłam, patrząc na niego z niesmakiem.

– A ja trochę czegoś nie rozumiem. Rhys, o co ci chodzi? – dopytywała Sidney.

– Jakby ci to powiedzieć, słońce... – zaczął i podszedł do niej od tyłu. – Wybrałaś najgorszą opcje, Sidney Moon. Wybrałaś Victora Wannera. Mojego odwiecznego wroga.

Uniosłam brwi, rozszerzając powieki, a blondynka zmarszczyła brwi w niezrozumieniu.

– Odwiecznego wroga? Znasz go dopiero prawie miesiąc – powiedziała.

– Rozumiem, że stał się twoim nowym lovelasem, więc stoisz po jego stronie, ale...  – westchnął, odsuwając się od niej. – Pokażę ci, że prawdziwy mężczyzna jest tylko jeden, prawda, Froggy?

Stanął obok swojego kumpla, który przez chwilę nie odpowiadał, więc szturchnął go w ramię, sycząc przez zęby:

– Prawda, Froggy!?

– Tak! – odezwał się nagle.

– W każdym razie... – odchrząknął Rhys i wyciągnął kilka dolców z kieszeni spodni. – Cassie, kup sobie coś ładnego.

Rzucił mi je na stół, puszczając oczko podczas zsunięcia nieco okularów z nosa.

– Skąd masz tyle hajsu? – wymamrotałam, mrużąc oczy.

– Stara, interes się trzyma! – roześmiał się głośno i poklepał swoje kieszenie.

Przez chwilę wraz z Froggym tańczyli taniec godowy, który upewniał mnie w tym, że są szczęśliwi z tego powodu, ale równocześnie zjebani.

– W każdym razie... – odchrząknął, postawiając znowu na poważny ton głosu.

– Znów używasz tego sformułowania – szepnął Froggy, uśmiechając się do nas sztucznie.

– Ee, pomimo wszystko muszę się z wami pożegnać, bo interes na nas czeka – rzucił. – A ty, Moon, życzę ci szczęścia na nowej drodze życia – zwrócił się do niej i podniósł wyżej głowę.

Noce krwi +18Where stories live. Discover now