Rozdział 20 ''Obietnice''

91 8 235
                                    

                    – Nie chcę! – Lupin spróbował wyszarpnąć się z uścisku Jamesa i Syriusza, ale obaj jednocześnie popchnęli go z powrotem na szpitalne łóżko. – Nie jestem chory! Znaczy... nie bardziej, niż zwykle. Nic mi po skrzydle szpitalnym!

                       Odpowiedziały mu jedynie pobłażliwe miny przyjaciół i łagodne, ciepłe światło słońca, które przesączyło się przez blade witraże wysokich okien.

                     Oczy Blacka zwęziły się i przesunęły po wysoko sklepionym pomieszczeniu, najprawdopodobniej w poszukiwaniu szkolnej pielęgniarki. Na szczęście pani Pomfrey akurat gdzieś zniknęła. W przeciwnym wypadku, szanse Remusa na uniknięcie upokarzającego pobytu w tym miejscu, spadłyby do zera. Nigdy nie zostawał tutaj po przemianach, a tym bardziej pomiędzy nimi. Teraz zaś, kiedy towarzyszyli mu chłopcy, w ogóle nie wyobrażał sobie takiej opcji. Czuł narastające zażenowanie. Pragnął uchodzić przed nimi za kogoś zupełnie normalnego, kto będzie w stanie się w razie czego na coś przydać i kto mężnie znosi wszelkie przeciwności losu. Wystarczyło już, że jego wygląd zdradzał, w jak opłakanym stanie się znajdował. Nie musieli podkreślać tego wizytą w szkolnej lecznicy. Poza tym wnętrzności skręcały mu się boleśnie na samą myśl o śnie. Wiedział, że jeśli teraz ulegnie zmęczeniu, może przebudzić się zbyt późno. Nie. W czasie pełni księżyca Remus nigdy nie pozwalał sobie na sen poza Wrzeszczącą Chatą.

Korzystając z chwilowej nieuwagi kolegów, błyskawicznie zerwał się z miękkiego materaca.

– Musisz wypić jakiś eliksir na wzmocnienie i zdrzemnąć się chociaż godzinę, święty! – sapnął James, bez większego wysiłku udaremniając kolejną próbę ucieczki. – Nie spałeś poprzedniej nocy, a teraz też zamierzasz... balować. – Mrugnął zawadiacko okiem.

                     Lupin opadł ciężko na poduchy i przetarł bladą twarz pokaleczonymi dłońmi. Czuł, jak całe jego ciało sztywnieje w napięciu. Czy oni naprawdę nic nie rozumieli?!

– Jest już późno... – szepnął w końcu z rezygnacją. – Jeśli twardo zasnę...

– Przecież cię obudzimy na czas! – Syriusz posłał mu urażone spojrzenie, jakby ten fakt był najoczywistszą rzeczą pod słońcem. Zawtórowało mu cichutkie chlipanie, dobiegające zza parawanu na końcu skrzydła szpitalnego. – Wiesz, że możesz na nas liczyć. – dodał ciszej, lekceważąc osobliwe odgłosy. Przesunął się tylko, by swoją sylwetką zasłonić drzwi wejściowe i skrzyżował ręce na piersi. Wyglądał jak wyjątkowo nabzdyczony, elegancki ochroniarz w ekskluzywnym klubie. Tylko jego desperackie próby uniknięcia zalotnego spojrzenia Clelii Falcone, która wdzięczyła się z portretu nad szafką nocną, odbierały chłopakowi odrobinę powagi.

                     Remus jęknął cicho, walcząc z mącącą myśli falą zmęczenia i szczelniej owinął się pierzyną. Naprawdę zmarzł na balkonie Wieży Zegarowej, a powieki ciążyły mu niemiłosiernie po ostatnich wydarzeniach, ale bał się wypocząć i wstydził się siebie. Poza tym towarzyszyło mu niejasne przekonanie, że kiedy się obudzi, świat wróci do normy: do Jamesa i Syriusza wreszcie dotrze, czym jest likantropia, i obaj zachowają się tak, jak powinni od samego początku – odwrócą się od niego, uciekną i wydadzą jego sekret innym uczniom.

              – Zamierzasz na złość nam się nie wyspać? – warknął ponownie Black, nerwowo poruszając ramionami i odwzajemniając jego spojrzenie. Dopiero teraz Remus zdał sobie sprawę, że wpatruje się w przyjaciela niemal wyzywająco. Gwałtownie pokręcił głową, zaciskając powieki. Przecież powiedzieli mu, że ta straszna prawda nie robi na nich wrażenia! Przecież wciąż tu z nim byli!... Czy to jakaś wyrafinowana forma żartu z jego przypadłości? Czy zabawią się jego kosztem, zanim zdradzą ten sekret w całym Hogwarcie? A może po prostu ich pierwsza reakcja wynikała z niedowierzania, albo braku wyobraźni, na czym tak naprawdę polega ta choroba?! Syriusz na pewno to wiedział i teraz czekał na odpowiedni moment. Kiedy tylko Jim opuści ich na chwilę, powie Remusowi, co o tym wszystkim naprawdę myśli!

Kołysanka UtraconychWhere stories live. Discover now