Rozdział 2

47 13 0
                                    

Amore spędziła całe popołudnie w towarzystwie Vanessy. Razem wybrały się na zakupy, by choć trochę odreagować od pracy. Amore uwielbiała pracę w Ministerstwie, ale była dla niej męcząca. Jeszcze Percy ciągle przyczepiał się do tego co robi. Sama nie widziała dlaczego rudowłosy pała do niej taką nienawiścią. Trwa to od kiedy się poznali. Racja, nie podobał jej się jego związek z Penelopą, ale to tylko dlatego, że uważała, że dziewczyna nawet się nie stara się w tym związku. Nie zależało jej na Percym. Wiedziała, że czasem rzuciła jakimś niemiłym komentarzem w jego w stronę, ale nie sądziła, że on będzie aż tak bez poczucia humoru.

- Musisz mu wybaczyć. On czasem taki po prostu jest - powiedziała Vanessa - Jestem pewna, że nawet cię lubi, ale tego nie przyzna.

Amore i Vanessa teleportowały się do domu Vanessy. Weszli do środka i od razu powitał ich głos Olivera i jeszcze jeden głos, który dobrze znała.

- Szybko wróciłaś - zauważył Oliver.

- Musiałaś ją tu przyprowadzić? - spytał Percy Vanessy na tyle głośno, że Amore usłyszała.

Wiedziała, że to nie jej dzień na użeranie się z Percym. Czasem naprawdę Był dla niej tak niemiły, że nie potrafiła tego znieść. Wolała tego nie pokazywać.

- Ja już pójdę, Van - powiedziała Amore.

- Zostań - poprosiła Vanessa.

- Naprawdę muszę iść. Zadzwonię potem do ciebie - powiedziała i wyszła z domu Vanessy i Olivera, którzy od razu po jej wyjściu spojrzali na niego z wyrzutem.

- Percy, nie musiałeś tego mówić - powiedział Oliver - Nie wiem o co chodzi między wami, ale czasem potrafisz przesadzić.

- Nie mam humoru dzisiaj na Amore - powiedział Percy, czując ukłucie wyrzutów sumienia.

- Zrobiło jej się przykro, Perce - powiedziała Vanessa.

- Proszę cię. Jej nic nie potrafi zasmucić- powiedział Percy i zakończyli temat o Amore.

Po dwóch godzinach wyszedł z ich domu i teleportował się do siebie. Poczuł jak robi mi się głupio przez to co powiedział Amore. Nic wtedy nie zrobiła. Tylko weszła do ich mieszkania. Żeby o tym nie myśleć Percy skupił się na papierach do pracy, ale nie pomogło mu to. Czuł się głupio z tym. Oliver miał rację. Nie powinien mówić czegoś takiego głośno. Jęknął głośno i wstał, żeby zrobić sobie herbatę.

- Co mi odbiło? - zapytał samego siebie.

Wziął kubek z herbatą i wrócił do papierów. Znowu położył się późno i spał zbyt mało. Nie chciał w ogóle wstawać do pracy. Zostałby w domu. Dawno nie miał takiego uczucia. Teleportował się do pracy i wszedł do swojego biura. Zajął się pracą, opierając głowę na dłoni. Niemalże zasnął nad papierami.

- Percy?

Słysząc czyiś głos nagle się otwarzsnąl. Uświadomił sobie, że leżał twarz na papierach. Jego policzku zrobiły się całe czerwone. Spojrzał na Amore, która wpatrywała się w niego z zmarszczonymi brwiami.

- Dobrze się czujesz?

- Po co przyszłaś? - zapytał olewając pytanie.

- Mam to o co mnie prosiłeś - powiedzial kładąc stertę papierosów na biurku- Przejrzyj to jeszcze raz i daj znać czy wszystko pasuje.

- Amore, poczekaj - powiedział, kiedy już miała wychodzić. Brunetka obróciła się w stronę rudowłosego. Percy wstał z krzesła - Chciałem cię przeprosić za to wczoraj. Niepowinnem tak mówić. Miałem zły humor i... nie chciałem ci sprawić przykrości. Znaczy, wiele razu to zrobiłem, ale wczoraj nie miałem takiego zamaru. To było głupie. Nie powinienem tego mówić. Przepraszam.

- Nic się nie stało. Myślę, że jesteśmy kwita. Też ci wiele razy sprawiłam przykrość - powiedziała Amore - Nie przejęłam się tym wczoraj.

- Serio? Bo Vanessa ciągle powtarzała, że...

- No może trochę się przejęłam - wyznał - Ale to nic takiego. Mam dużo pracy.

Amore posłała mu delikatny uśmiech i wyszła z jego gabinetu. Percy westchnął i sam wrócił do pracy. Wciąż czuł okropny wyrzuty sumienia. Wieczorem w jego gabinecie pojawiła się Madison z szerokim uśmiechem na twarzy, nic dziwnego, że miała taki dobry humor. Właśnie zaczynała wolne.

- Widzę, że jestes w nie humorze. Co się stało? - zapytała, kiedy wyszli z budynku.

- Wczoraj zachowałem się trochę głupio do Amore. Pewnie ci opowiadała - powiedział. Madison zaprzeczyła głową - Byłem u Olivera i Vanessy i nie miałem najlepszego humoru. Amore i Vanessa wróciły, a ja palnąłem czy musiała ją tu przyprowadzić. Nie wiem czemu powiedziałem coś takiego. Miałem zły humor, a wiesz jaka jest Amore.

- Czasem oboje zachowujecie się jak dzieci - powiedziała Madison - Wiem, że za nią nie przepadasz, ale zachowałeś się jak dzieciak.

- Wiem. Głupio mi, że powiedziałem coś takiego - powiedział i westchnął.

- Amore nie wydawała się zła na ciebie. Myślę, że nie masz się czym przejmować - powiedziała i uśmiechnęła się do niego.

***

Wrócił do domu i odgrzał sobie obiad, który jadł wczoraj. Zaraz po zjedzeniu zajął się pracą. Miał dość tej rutyny. Miał wrażenie, że każdy jego dzień wygląda tak samo. Z zamyślenia wyrwał go telefon. Odłożył pióro i sięgnął po słuchawkę.

- Halo?

- Hej, Percy! To ja!

- Skąd masz mój numer? - zapytał słysząc głos Amore.

- Madi mi dała. Nieważne! Rozmawiałam z nią i słyszałam, że dalej się przejmujesz tą sytuacją, więc dzwonię ci powiedzieć, że to nic takiego i najlepiej jak o tym zapomnimy.

- W porządku - westchnął - Jestem trochę zajęty.

- Nie mów, że pracujesz! - powiedziała. Percy znowu westchnął.

- Mam dużo roboty - mruknął - Nie muszę ci się tłumaczyć.

- Twoje życie opiera się tylko na pracy?

- Próbuję to zmienić, ale mi nie wychodzi - powiedział opierając się o kanapę.

- Naprawdę musisz trochę wyluzować, bo to cię wykończy - powiedziała. Rudowłosy wywrócił oczami.

- Brzmisz jak moje rodzeństwo. Ciągle mi to powtarzają. Staram się, ale to nie jest łatwe... naprawdę mam dużo roboty.

- Jasne, już ci nie przeszkadzam - powiedziała i pożegnała się.

Jak tylko skończył to co musiał poszedł do pokoju i zasnął od razu po położeniu się.

Miłość Kwitnie Wiosną | Percy Weasley Where stories live. Discover now