Biegłem ulicą a po moich policzkach wciąż spływały słone łzy.
Po kilku minutach byłem już na miejscu.
Stary opuszczony dom.
Zawsze pomoże mi się wyżyć.Serio kurwa w jebaną rocznicę musiała to zrobić?
Może kiedy indziej zapewne też by mnie to zabolało.
Ale nie tak jak dziś.Uderzając butelkami o ścianę, przypominały mi się wszystkie wspomnienia z tatą.
To jak wiele razy rezygnował z pracy, gdy chciał spędzić ze mną więcej czasu.
Byłem chory a on potrafił czuwać nade mną przez cały czas tylko po to by wszystko było dobrze.
To jak doradzał mi co powinienem zrobić po każdej kłótni z mamą.
Co zrobić by ktoś się ode mnie odczepił.
To on wymyślał najlepsze riposty.Wszystkie rozmowy z nim przenikały przez moją głowę. Były cholernie dobre, lecz w tym momencie czułem jakby wszystkie rzeczy związane z nim mnie raniły.
Dlaczego akurat on musiał odejść?
Nie zasługiwał na to.
Dlaczego każdy dobry człowiek tak szybko odchodzi z tego świata?Butelki się skończyły i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić.
Opadłem bez silnie na podłogę i oparłem się i zimną betonową ścianę.
Drżącymi dłońmi otworzyłem moje etui od telefonu i wyciągnąłem spod niego zdjęcie.
Pokazywało ono mnie i tatę gdy byliśmy nad morzem.
Kurwa byliśmy tam tacy szczęśliwi?
Dlaczego nie mogło tak pozostać?Schowałem zdjęcie by nic mu się nie stało, a do mojej głowy wpadły myśli najgorsze z możliwych.
Przed wypadkiem taty, strasznie się pokłóciliśmy. To była nasza taka pierwsza kłótnia.
Wtedy on wybiegł z domu i stało się.
Pijany kierowca w niego wjechał.
Śmierć na miejscu.Może to jednak była moja wina?
Gdyby nie ta kłótnia przecież nie wyszedł by z domu i wciąż bylibyśmy szczęśliwi.To ja powinienem umrzeć zamiast niego.
Całe moje ciało drżało a ja nie mogłem złapać oddechu. Mocniej oparłem się o ścianę i położyłem rękę na swoim sercu.
Oddech uciekał mi coraz dalej a ja nie mogłem go złapać.
Usilnie próbowałem uspokoić swój oddech, lecz to nic nie dawało.
Dusiłem się i nie byłem w stanie nic z tym zrobić.Jakby przez mgłę usłyszałem jakiś głos.
- Kurwa mać.
Po chwili poczułem obok siebie obecność osoby. Klęknęła przy mnie i złapała delikatnie za ramiona.
- Jo, spójrz na mnie proszę. - Resztkami sił spojrzałem się i natknąłem się na moje ulubione szare oczy.
- Oddychaj razem ze mną dobrze? Powolutku. - Dziewczyna cicho szepnęła i zaczęła oddychać razem ze mną.
Wciąż patrzyłem w jej oczy i po jakimś czasie mój oddech się unormował.
Olivia zobaczyła, że już jest lepiej i po chwili wylądowałem w jej ramionach.
Mocno mnie objęła i trwaliśmy w uścisku.- Kurwa wystraszyłeś mnie Jo. - Szepnęła przerażona. Odsunęła mnie od siebie i delikatnie złapała za twarz. - Przepraszam dobra? Tym razem przegięłam. - Po czym otarła łzy z mojek twarzy.
Wysiliłem się na lekki uśmiech i podniosłem się do siadu.
Dziewczyna wyciągnęła rękę i pomogła mi wstać.- Odprowadzę cię. - Poinformowała mnie.
- Nie trzeba, dam radę.
- Idziesz ze mną i koniec. - Burknęła śmiertelnie poważnie, więc nie próbowałem się już wymigiwać.
Szliśmy w ciszy, jednak była to komfortowa cisza. Akurat myślałem o tym, że była to chyba pierwsza miła rzecz którą dla mnie zrobiła.
Przytuliła mnie.
A ja wciąż czułem przy sobie jej jaśminowe perfumy.
Otuliła mnie nimi i nie mogłem się uwolnić od tego cudownego zapachu.Z zamyślenia wyrwał mnie głos blondynki.
- Nie przyzwyczajaj się. - Rzuciła chłodnym tonem. Ah wracamy do punktu wyjścia.
Dziewczyna już miała zamiar stąd iść, jednak odwróciła się i dorzuciła kilka zdań.
- A i Josh. Tylko spróbuj coś kurwa wspomnieć o tym w szkole a już więcej nie ustaniesz na nogi. - Rzuciła poważnym tonem. - Wiesz tylko ostrzegam. - A na jej twarz wrócił ten sarkastyczny uśmiech.
Mimo że wrażliwa wersja Olivii, do której prawdopodobnie już nigdy się nie przyzna mi się podobała, to jednak kocham ten sarkazm. Z resztą co ja mówię.
Ona jest po prostu kurwa aaa.
Nie mam słów.- Jasne jasne. Cześć. - Ustanąłem przed drzwiami i je otworzyłem, ale jednak cały czas odprowadzałem blondynkę wzrokiem.
W pewnym momencie dziewczyna odwróciła się i zauważyła że na nią patrzyłem. Na moje policzki wpadł niezbyt dyskretny rumieniec, ale teraz na szczęście mogę wytłumaczyć go zimnem.
- I na co się jeszcze gapisz? Zjeżdżaj do tego domu. Nie strasz już dłużej tych biednych sąsiadów. - Krzyknęła głośno i pokazała środkowego palca.
Roześmiałem się i odwdzięczyłem tym samym.
Gdy wszedłem do domu nie czułem się już aż tak źle.
Olivia zdecydowanie poprawiła mi humor.
I powiedzcie mi, czy nie może już tak być na zawsze?~~~~~~~~
750 słówFall in enemy
wika_pika5 ❣️
![](https://img.wattpad.com/cover/347544389-288-k246380.jpg)
YOU ARE READING
Fall in enemy
Teen FictionJosh Layes. 17 letni chłopak od małego jest zauroczony w pewnej blondynce. Jednak ona od zawsze go nienawidzi. Dogryzki, wyzwiska, kłótnie. To dla nich codzienność. Czy są w stanie przerwać ten stan? Olivia da Josh'owi szansę? Założenia z dziecińs...