23

24 3 15
                                    

- Dzieci, skończyliście już jeść. - Zaczął cicho ojciec dziewczyny. - Olivia, może pójdziesz razem z gościem do swojego pokoju? - Zaprponował mężczyzna.

- Cokolwiek. - Westchnęła i wstała z miejsca. Szybkim krokiem ruszyła w stronę swojego pokoju i podążyłem jej śladem...

I tak o to znaleźliśmy się w pokoju Olivii. Blondynka walnęła się na swoim łóżku a ja nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Stałem przez chwilę tak w miejscu jednak ostatecznie usiadłem na skraju łóżka obok dziewczyny.

- Żenada, co nie? - Spytała zakrywając swoją twarz rękami.

- Ale z czego? - Zagadałem zaciekawiony zdaniem blondynki.

- No z mojego ojca. - Burknęła jakby to było oczywiste.

- Przecież twój tata jest fajny. Widać, że was kocha i jest bardzo miły. - Skomplementowałem mężczyznę a ona nic na to nie odpowiedziała. Wydawała się być zamyślona.

- Wiesz co dziwnie mi. - Cicho się odezwała. - To chyba jego pierwsza randka od.. - zająknęła się. - Od śmierci mamy. - Wyrzuciła i szybko zakryła się poduszką.

- Chcesz o tym pogadać? - Zapytałem łagodnie i położyłem dłoń na jej kolanie.

Dziewczyna powoli podniosła się do siadu i przysunęła bliżej mnie.

- Raczej nie. Już dawno pogodziłam się z tą sytuacją, lecz muszę przyznać, że trochę mi przykro. - Oznajmiła i na mnie spojrzała. - Jakby wiesz. Chcę by mój tata był szczęśliwy i te inne, bo na to zasługuje, ale nikt nie zastąpi mi mamy.

- Rozumiem cię. Przechodzimy przez podobne rzeczy, ale cóż teraz może być tylko lepiej, prawda? - Powiedziałem przesyłając lekki uśmiech. Olivia odwzajemniła go a w moim sercu ponownie pojawiło się znane mi poczucie ciepła.

- Prawda. - Westchnęła. Chwilę się namyśliła i po chwili dodała. - Czasami tęsknie za tymi naszymi dogryzkami, ale jakoś teraz już nie potrafię robić tego jak wcześniej. - Otworzyła się a na mojej twarzy utworzył się grymas na te wspomnienia.

- Ja też czasami o tym myślę. Ta cała historia nas stworzyła. Chociaż jest o czym opowiadać. - Rzuciłem rozbawiony.

- Ale tak jest lepiej co? - Spojrzała mi w oczy i zupełnie jakby przenikała przez moją duszę.

- Tak, zdecydowanie. - Odparłem lekko zawstydzony tą sytuacją.

Kto by pomyślał, że kiedyś będę w takiej sytuacji z Olivią?

- Też cię lubię Josh. - Dodała za pewnie nawiązując do naszej poprzedniej rozmowy. - Ale tylko czasami oczywiście. Jesteś znośny. - Wybroniła się ze swoich słów.

- Wiem o tym Liv. Ja też cię lubię. Nawet bardzo, zawsze imponowałaś mi swoją pewnością siebie i postawą. - Powiedziałem szczerze wpatrując się w jej niebieskie oczy. Gdy w nie spoglądałem nie byłem w stanie kłamać. Jestem pewien, że w moment rozpoznałaby kłamstwo.

- Co teraz? - Zapytała zmieszana.

- Nie wiem Olivia... A czego byś chciała? - Zapytałem niepewnie.

- Jest taka jedna rzecz. - Burknęła i odwróciła swój wzrok. - Ale nie wiem, czy mam odwagę to zrobić. - Westchnęła a ja zastanawiałem się co krąży po głowie blondynki.

- Kiedy jak nie dziś. - Rzekłem z uśmiechem. - Jesteśmy tu sami. O czymkolwiek myślisz to jest tylko nasza chwila. Ty i ja, nikt więcej. - Oznajmiłem i ponownie napotkałem wzrok dziewczyny. - A poza tym. Zawsze mówisz, że to ja wszystkiego się sram. Teraz pora na ciebie. Nie sraj się. - Rzuciłem ze śmiechem i usłyszałem piękny szczery śmiech Olivii. Mógłbym słuchać jej godzinami i nigdy mi się nie znudzi.

- Okej. Skoro tak mówisz... W końcu nie mogę być taką pizdą jak ty. - Parsknęła rozbawiona a między nami powstała napięta atmosfera.

Wpatrywaliśmy się sobie w oczy i otulała nas cisza. Jednak ona była przyjemna. Po tylu kłótniach i innych podobnych, cisza między nami była po prostu przyjemna. Uspokojenie po tym wszystkim co wydarzyło się między nami. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie.

Dziewczyna przybliżyła się do mnie i nasze czoła się zetknęły. Zamknąłem oczy i upajałem się naszą wspólną chwilą. Nigdy nie byliśmy aż tak blisko siebie. Oddech automatycznie mi przyśpieszył i wszędzie czułem jaśminowy zapach blondynki. Otulał mnie i uzupełnił brakującą przestrzeń między nami.

Czułem jej oddech a usta zaczęły mi drżeć, czy to się właśnie dzieje?

Chwilę później poczułem jej usta na swoich i wszystkie nasze problemy automatycznie zniknęły. Będąc w szoku na początku nie oddałem pocałunku i dziewczyna zauważając to spanikowała i chciała się ode mnie odsunąć, jednak ja wreszcie się ogarnąłem, przyciągnąłem ją do siebie w wpiłem w jej pełne usta. Zaczęliśmy spokojnie, jednak nasz pocałunek szybko zamienił się w namiętność. Nie jestem w stanie opisać tego jak się czuję.

Tego uczucia nie da się opisać słowami...

Uchyliłem lekko usta by nabrać trochę powietrza, którego w tamtym momencie mi brakowało a Olivia wykorzystała ten moment i nasze języki rozpoczęły swój wspólny taniec.

W pewnej chwili nam obu zabrakło powietrza. Z trudem odczepiliśmy się od siebie, nie chcąc psuć naszego momentu. Z powrotem nasze czoła się ze sobą złączyły a ja wpatrywałem się w jej przepiękne oczy dziewczyny. W tamtej chwili widziałem w nich iskierki, ale nie były spowodowane złością jak zazwyczaj działo się w naszej relacji. W jej oczach widniał spokój, jakiego jeszcze nigdy u niej nie widziałem.

W całym pomieszczeniu było słychać tylko nasze urywane oddechy i było przyjemnie. Co ja pierdolę... Było zajebiście. To zdecydowanie najlepsza chwila w moim życiu.

No cóż.. Znaczy była. Dopóki nie przerwał jej głos mojej matki...

- Josh! Zbieramy się. - Usłyszeliśmy głośny krzyk mojej mamy i automatycznie od siebie odskoczyliśmy.

Atmosfera ponownie wróciła do normalności i zrobiło się trochę niekomfortowo. Nie wiedziałem co mam powiedzieć i nie potrafiłem skleić porządnie żadnego zdania. W ciągu tych kilku minut wydarzyło się tyle, że nie mogłem wrócić do normalności.

Co jeżeli byłem w tym zły i wrócimy do stanu z przed kilku miesięcy?

Takie oto myśli nawiedzały moją głowę i nie potrafiłem ich powstrzymać.

- Chyba muszę iść. - Wreszcie cicho się odezwałem.

- Chyba tak. - Szepnęła spoglądając na mnie.

- Czy między nami jest wszystko okej? Nie byłem aż tak tragiczny? - Spytałem niepewny.

- Tak, wszystko gra. Było po prostu - namyśliła się. - Cudownie Jo. Cudownie. - Westchnęła i wstała z łóżka.

- Mogę cię przytulić? - Odezwałem się cicho i czekałem na reakcję Olivii.

- Nawet powiedziałabym, że musisz to zrobić. - Szepnęła i już po chwili wylądowaliśmy w swoich ramionach. Czułem ciepło od jej ciała i za nic nie chciałem opuszczać tego pomieszczenia.

- Leć już. - Blondynka delikatnie się ode mnie odsunęła. - Twoja mama na pewno już czeka. - Przesłała mi lekki uśmiech.

- No to do zobaczenia? - Rzuciłem w stronę dziewczyny, stojąc w drzwiach jej pokoju.

- Pa Jo. - Powiedziała a ja wyszedłem z pomieszczenia.

Szczerze mówiąc, nogi tak mi drżały, że ledwo byłem w stanie iść.

Co tu się właśnie odpierdoliło?

Fall in enemyWhere stories live. Discover now