𝘾𝙃𝘼𝙋𝙏𝙀𝙍 𝙄𝙄

113 11 3
                                    

𝙁𝙀𝙇𝙄𝙓 𝙋𝙊𝙑

  Szliśmy z Hwangiem praktycznie ramię w ramię. Nie sądziłem, że potrafi tak długo siedzieć cicho. Co jakiś czas zerknąłem na niego, a on na mnie, ale to nie było coś znaczącego. Bardziej wzrok na zasadzie „Nie wierzę że dalej idziesz obok".

- Dlaczego tak w ogóle tu przyjechałeś? - z przyjemnej ciszy wyrwał mnie irytujący głos bruneta.

- Dlaczego miałbym odpowiedzieć Ci na to pytanie? - parsknąłem pobłażliwym tonem - Od początku kiedy mnie zobaczyłeś patrzysz na mnie i mogę się założyć że myślisz o mnie jak o jakimś śmieciu - Przewróciłem oczami.

- Powinieneś mi dziękować, że od początku wprowadzam Cię w tą powaloną atmosferę, która tutaj panuje - westchnął wyraźnie zrezygnowany.

- Daruj sobie Hyunjin. Z każdym kolejnym słowem coraz bardziej się pogrążasz - pokręciłem głową na boki spoglądając na niego zirytowany.

Wyższy chłopak tylko cicho westchnął, a na jego twarzy malował się wyraz skruchy. Zaskoczyło mnie to, ale nie zamierzałem teraz przecież wyjechać z tekstem „Ej Hwang wszystko okej? Martwię się bo jakoś nagle zmarkotniałeś". Litości, po tym jak mnie traktował? W życiu bym nie wykazał ani grama troski w stosunku do niego. Mimo to, chciałem jakoś przerwać jego posmutniały stan, więc lekko szturchnąłem go w ramie.

- Nie mazgaj się. Gram tylko i wyłącznie w twoją grę. Zamierzasz być chujem w stosunku do mnie, więc nie zamierzam być miękką kluchą - mruknąłem bezuczuciowym tonem posyłając mu chłodne spojrzenie.

  To nie tak, że nie dotykało mnie jego zachowanie. Tak. Może i byłem przyzwyczajony do tych realiów, ale chyba każdego zabolałoby takie zachowanie. Poza tym... moje szare komórki były na najwyższych obrotach, żeby jakoś składać zdania po koreańsku. Nawet jeśli nie były za poprawne, to wyższy debil i tak mnie rozumiał.. więc nie było tak źle.

- Nie mazgaję się. Po prostu normalnie taki nie jestem.

- Jesteś jeszcze bardziej cięty na ludzi? - parsknąłem zatrzymując się na chwile żeby przelecieć go wzrokiem.

- Nie w tą stronę idioto - przewrócił oczami podchodząc bliżej do mnie. - Normalnie jestem jakiś milszy. Nie wiem. Może to kwestia tego, że jesteś nowy... No i tego, że Kang wjechała mi na ego - dodał wlepiając wzrok w ścianę za mną.

  Zacząłem się zastanawiać nad tym co powiedział. Nie chciało mi się wierzyć, że pan Hwang dupek Hyunjin mógłby być w jakikolwiek sposób miły. Założyłem ręce na klatce patrząc na niego nieprzekonanym wzrokiem.

- Jeśli myślisz, że teraz magicznie zmienię nastawienie do Ciebie i będę jak te wszystkie laski uganiające się za tobą bo wyglądasz jak chodzący ideał, to się mylisz. Przedstawiłeś mi się jako dupek i zostaniesz nim w moich oczach Hwang - burknąłem mrużąc oczy.

- Ah tak? - parsknął - Po pierwsze... uważasz, że wyglądam jak.. IDEAŁ? To zabawne - mruknął lekko się krzywiąc, kiedy wypowiadał epitet, którego sam użyłem do określenia jego wyglądu - Po drugie. Niech będzie. Mogę być skończonym idiotą w twoich oczach. Nie rusza mnie to. Nie jesteś tu najważniejszy Lee, jesteś tylko kolejnym, który zapewne zrezygnuje po pierwszych dwóch miesiącach. Mam gdzieś co o mnie myślisz.

- I vice versa. Nie rusza mnie to jak będziesz mnie traktował i nazywał śmieciem, ale tolerować tego nie będę. Potrafię być mściwy, więc radzę, żebyś miał się ja baczności - mruknąłem. Tak naprawdę, w życiu się nie mściłem, ale nie pozwolę, żeby jakiś chłopak z za wysokim ego poniżał mnie dla podbudowania własnej wartości. - Wiesz co? Mam już Ciebie dosyć, wracam do pokoju - mruknąłem w końcu zaczynając iść w kierunku skrzydła mieszkalnego.

- Felix - usłyszałem ciche westchnienie starszego, ale zdecydowałem się nie reagować. Nie teraz.

***

Wszedłem po cichu do pokoju jakby bojąc się, że ktoś mnie zaatakuje, albo co gorsza zje. Jednak nic z tych rzeczy. Przywitał mnie przyjemny dźwięk „Allegro" z jednego z moich ulubionych baletów.. z „Paquity".

- Oh już jesteś? - usłyszałem głos za mną. Lekko podskoczyłem przestraszony.

- Tak.. ty musisz być.. Kai, tak? - zapytałem odwracając się do niego przodem.

- Tak - pokiwał głową posyłając mi spokojne i o dziwo, miłe spojrzenie. Byłem pełen podejrzeń i braku zaufania co do jego „przyjaznego" zachowania - W takim razie, ty musisz być Felix, prawda? - zapytał na co pokiwałem niepewnie głową - W takim razie miło mi Cię powitać. Będziemy teraz mieszkać razem.

„Miło powitać"? Czy on sobie żartował? Miałem ochotę zaśmiać mu się w twarz i powiedzieć co sądzę o wymuszonym przyjacielskim podejściu. Rzuciłem tylko ciche „dzięki" i położyłem się na swoim łóżku przymykając oczy. Zacząłem myśleć o zachowaniu współlokatora. Najgorsze było to, że to ja próbowałem sam sobie wmówić, że on udaje i jego zachowanie jest wymuszone. Z drugiej strony, co jeśli on rzeczywiście aż tak dobrze stwarzał pozory? Cholera.. znowu chyba za dużo myślę o rzeczach, na które nie mam wpływu.

Schowałem twarz w poduszce i w końcu zasnąłem będąc już wystarczająco zmęczony całym tym zapoznawaniem się z nowym miejscem.

___________
Hi!

Troszeczkę krótszy rozdział niż poprzedni, ale mam nadzieje ze i tak się spodoba ^^

Miłego dnia/wieczorku/nocki

Nelleye

 Angel's Touch | HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz