19

61 6 2
                                    

- I co dalej? - zapytał Lucien. Zamilkłem. No właśnie, co dalej? Czy zamierzałem spędzić kolejne dni na bezsensownej wędrówce, ścigany przez rycerzy z zamku? - Renee?

Wzruszyłem ramionami i niepewnie usiadłem obok niego. Wampir odłożył czytaną wcześniej książkę na niewielki stolik, który stał przed nami.

- Czy wyruszenie z dalszą podróż jest w ogóle bezpieczne?

- A czy zostanie tu jest bezpieczne?

- Z pewnością bezpieczniejsze niż wędrówka, ze świadomością, że rycerze w każdej chwili mogą cię złapać i zaprowadzić z powrotem do zamku. - powiedział, z udawanym spokojem.

- Jakoś wcześniej sobie dawałem radę. - wymamrotałem pod nosem, przerywając kontakt wzrokowy. Lucien dokładnie przyglądał się mojej twarzy. Całkiem, jakby wiedział, że nie miałem pojęcia, co zrobię potem. - Przestań mi czytać w myślach.

- Nie czytam ci w myślach! - natychmiast zaprotestował, z lekkim uśmiechem. - Jeszcze. - dodał i odwrócił wzrok, zaczynając oglądać widok zza okna.

- Co ma znaczyć jeszcze? - wzruszył ramionami, zaciskając usta, aby utrzymać powagę. - Absolutnie nie daje ci pozwolenia na taką aktywność! - zaśmiałem się, a Lucien zrobił to samo.

- Przecież wiesz, że nie potrafię czytać w myślach. - uśmiechnął się i ponownie złapał ze mną kontakt wzrokowy. Po chwili jednak spoważniał i przestał się uśmiechać. Przybliżył się do mnie, na tyle, że czułem jego oddech na twarzy. - Skorzystaj z mojej gościnności i zostań tu, tak długo jak tylko chcesz.

- Rozważę to. - odparłem, czując ciepło na moich policzkach.

- W porządku. - powiedział, wstając z kanapy. Wziął do ręki książkę i skierował się w stronę obszernych schodów. - Dobranoc, Renee. - zniknął, zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć.

Zostałem jeszcze chwilę w salonie, cóż, wciąż w delikatnym szoku. Kiedy znalazłem się w łóżku, zacząłem myśleć nad propozycją Luciena. Dokładnie przemyślałem każde zagrożenie wyruszenia w wędrówkę oraz zostania tutaj. Zapisywałem poszczególne pomysły w notatniku i choć kilka pewnie pominąłem, wyszło ich tyle samo. Westchnąłem i odłożyłem notatnik na małą szafkę przy łóżku.

Myśli nie pozwalały mi zasnąć. Kręciły się po mojej głowie jak szalone. Nie wiedziałem co robić. Och, jak ja bardzo nienawidziłem tego stanu, gdy byłem bezsilny! Może powinienem tu zostać? A może jednak nie? W końcu po, prawdopodobnie, kilku godzinach rozmyśleń udało mi się zasnąć.

***

Obudziłem się, jednak wcale nie wypoczęty. Podczas tych kilku godzin niespokojnego snu, zdążyłem się wybudzić niezliczoną ilość razy. Zrezygnowany, wygrzebałem się z łóżka i wyszedłem z pokoju. W drodze na dół, napadła mnie Lorelei, z nieskończonymi pytaniami o to, czy zamierzam dzisiaj wyruszyć dalej.

- Renee, zbyt bardzo cię polubiłam, żebyś teraz sobie odchodził! - powiedziała, dramatycznie łapiąc się za głowę. - Ja już miałam w planach cię uczyć jak robić eliksiry!

- Lorelei, jeszcze nie zdecydowałem czy... Chwila, co? - przerwałem w połowie swoją wypowiedź. - Eliksiry? - zmarszczyłem brwi i przeniosłem swój wzrok na wampirzycę.

- Cóż, skoro jesteś człowiekiem, a tu dość często zdarzają się ataki łowców,  pomyślałam, że to mógłby być dobry pomysł. - wyjaśniła. - Oczywiście, jeśli tylko chcesz...

- To było by wspaniałe. - powiedziałem ciszej, z zafascynowaniem. Dziewczyna słysząc to, rozpromieniła się i szeroki uśmiech zawitał na jej twarzy.

- Czy to znaczy, że zostajesz?

Bloodless Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum