Rozdział 3

238 24 6
                                    

Rozdział 3

Rosie

Gdy wychodzę przed rezydencję z niewielkim bagażem spakowanym na dwa dni i torbą, do której wpakowałam laptopa, nie zauważam auta, jakim jeździli bracia. Zamiast niego na podjeździe stoi Mercedes AMG w kolorze głębokiej czerni, a o niego opiera się Mikael z papierosem w ręce.

Nie wiedziałam, że pali.

Znaczy wiedziałam, ale nie pamiętam, abym widziała go jak pali, wyczuwałam czasem zapach papierosów, ale nie zawsze.

- Wiesz gdzie są bracia? - pytam go, bo w końcu nie mam zamiaru stać jak słup i się na niego patrzeć.

- Nie przyjadą.

- Bo?

- Bo im powiedziałem, że mają tego nie robić.

Co proszę?

- Nie słyszałeś co powiedział Romero? - syczę.

- Słyszałem.

- I masz zamiar sprzeciwiać się swojemu capo?

- Nie.

Zaśmiałam się.

- Chcesz mi zrobić na złość, tak?

- Nie.

Odwracam się do niego plecami i chcę wejść z powrotem do rezydencji.

- Wsiadasz czy nie?

Na jego słowa odwracam się w jego stronę w momencie, w którym odrzuca niedopałek na szarą kostkę brukową.

- Teraz będziesz bawił się w moją niańkę? - pytam sarkastycznie.

- Wsiadaj, Rosie.

Zaciskam szczękę.

Bardzo chcę porozmawiać z Meg, więc w końcu uginam się pod naporem jego lodowo niebieskich oczu. Pakuję na tylne siedzenie swój niewielki bagaż i wsiadam do auta na przód.

- Wiesz gdzie jechać.

- Wiem.

Droga mija nam w ciszy, chociaż nie do końca. Rozkręcił tak radio, że ledwo słyszałam swoje myśli, nie chciał ze mną rozmawiać. Nie musiał też mnie zawozić do Elizabeth, ale to zrobił. W trakcie trasy nie odezwał się ani słowem, a ja nie chciałam się z nim kłócić, chociaż na autostradzie chyba by mnie nie wyrzucił, gdybym zaczęła tłumaczyć mu swoje powody odmowy. Nie chciałam go sprawdzać.

Raz musnął moje kolano, gdy zmieniał bieg, a moje ciało zadrżało. Drżało zawsze w jego pobliżu, ale nie ze strachu, z tęsknoty.

- Jesteśmy. - mówi w końcu.

Wyskakuję z auta jak oparzona i wyciągam swoje rzeczy.

- Dzięki, możesz już jechać. - owszem chcę się go pozbyć, bo jego zapach mnie otumanił i boję się, że zrobię coś czego oboje możemy żałować.

Gdy wysiada i otwiera bagażnik, z którego wyciąga czarną torbę podróżną, staję w pół kroku.

- Co robisz? - pytam głupio.

- Chyba nie myślałaś, że zostawię cię tu samą. - oznajmia mijając mnie.

- Nie potrzebuję niańki. - pyskuję.

Unosi tylko swoje czarne brwi w górę.

- A ja myślę inaczej.

Bądź silna Rosie, próbuje cię wyprowadzić z równowagi.

Narzeczona Gangstera, Rosie PoseyWhere stories live. Discover now