18

90 12 1
                                    

Po komentarzu Jess Miguel wziął głęboki wdech i powoli usiadł. Jego mina nie była wesoła A nawet wręcz przeciwnie. Miała wyraz jakby mama kazała mu zjeść brukselkę.

-"Czy on myśli, że to dla mnie przyjemność wstawać z miękkiego łóżka i od razu biec go ratować i to po ostatniej kłótni, o ile można ją tak nazwać?" -pomyślała Wera.
Przykucnęła obok niego i zaczęła przemywać ranę na wardze.  

- Aah!- syknął odsuwajac się na parę centymetrów.

- Nie bądź dzieckiem. - mruknęła i zajęła się rozcięciem na czole. Dwa małe plasterki załatwiły sprawę. Teraz musiała zająć się poważniejszym obrażeniami. Popatrzyła na niego ostro. Teraz to on po części był znowu na jej łasce, chociaż wystarczyłoby tylko, żeby miał więcej siły, aby się zbuntować. - Pokaż, gdzie Cię jeszcze boli. - Powiedziała, ale on tylko odepchnął jej rękę. Tym razem wtrąciła się Lyla.

- Miguel, powinieneś sięgnąć po rozum do głowy. Otrzymałeś spore obrażenia, 38%. Nie możesz w pełni funkcjonować. Mam zrobić skan? Przejąć kontrolę nad...- zaczęła. Uwielbiała się z nim droczyć, ale czasami musiała się zachowywać jak niańka. O'hara wiedział do czego to zmierza. Gdyby tylko nie było tu Weroniki... chociaż pewnie Lyli też tak łatwo by nie przegadał.

- ¡De acuerdo!- warknął niechętnie opierając ramiona na kolanach i odsłonił fragment stroju na boku. Niemal cały był już fioletowy.
Dziewczyna bez słowa wyciągnęła bandaż i żel. Kiedy dotknęła go dłonią z zimną substancją Miguel od razu się skręcił.

-¡Ah, ay coño! - krzyknął wyrywając się. Nie wyglądał na zadowolonego. Werka popatrzyła na niego wymownie.

- Jak z dzieckiem. - szepnęła. Miała szczerą chęć schować to wszytko i wyjść. Jednak nie mogła go tak zostawić. Obiecała sobie kiedyś, że będzie chronić miasto i pomagać kiedy tylko może. Poza tym złożyła obietnicę jeszcze komuś. - No wracaj. Zrobię to delikatniej. - obiecała, ale on nic nie odpowiedział. Mruknął coś pod nosem i chciał wyjść, ale znowu pojawiła się Lyla. Spojrzała na niego chytrze.

- Nie chcesz, żebym...- nie skończyła, bo Miguel warknął wysuwając do niej pięść. Obawiał się co może ona powiedzieć przy Weronice. Syknął przy tym cicho. Mimo jego dużej wytrzymałości bok bolał. Stanął sztywno. Wiedzial, że musi coś z tym zrobić tak samo jak to, że z nimi dwoma w tej chwili nie wygra. Nie chciał jednak tego aż tak okazywać. Wolał poczekać jak dziewczyna sama do niego podejdzie. Weronika domyśliła się tego i wzdychając ciężko podeszła i jeszcze raz delikatnie zaczęła smarować jego bok. Miguel zacisnął zęby. Jeszcze chwila i dziewczyna zabezpieczała ranę opatrunkiem.

- chodź, musisz odpocząć. - powiedziała, gdy skończyła i poprosiła Lylę, aby wpisała odpowiednie współrzędne.
Mężczyzna chciał już coś powiedzieć, ale czuł, że nie ma siły się kłócić, ale stanął. Wera już nieco zdenerwowana podeszła do niego.

- Nawet w takim stanie się stawiasz? Ja mam jeszcze siłę się tłuc olbrzymie.

W tej chwili Lyla otworzyła portal.

- Jeśli martwisz się o pracę, będziesz informowany na bieżąco, poza tym Lyla wszystkiego dopilnuje. Mam Cię popchnąć?- zapytała chcąc go zmusić do zrobienia kroku do przodu. Oczywiście wywołałoby to ból. Miguel podniósł jedną rękę do góry dając znać, że obejdzie się bez tego i poszedł w stronę przejścia. Po chwili oboje byli w jego sypialni. Dziewczyna, aby zaoszczędzić O'harze cierpienia dowiedziała się od Lyli, gdzie ma piżamę i szlafrok i przyniosła je mu w milczeniu do ciemnego już pokoju. Lyla zasunęła wszystkie zasłony w oknach. Teraz wyglądało trochę jak w jego biurze w spider society.

- Miłego odpoczynku. - Powiedziała oschle wychodząc z pokoju zamykając drzwi.

Czy można być szczęśliwym Where stories live. Discover now