Rozdział 40

530 23 0
                                    

Ostatnie co pamiętam przed ciemnością, to Luke ściskający mnie mocno za rękę, płacząca Mei i przytulający ją Nick. Wszyscy byli smutni, ale i pełni nadziei. W końcu każdy zabieg niósł za sobą jakieś ryzyko...

Powoli każda część ciała zaczęła się na tyle rozluźniać, bym straciła w niej czucie. Na końcu był mózg, który wyłączył się, wprowadzając mnie do zupełnego mroku.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że stałam dosłownie w czarnej dziurze. Po chwili w oddali zobaczyłam mamę i Jin'a, którzy machali do mnie uśmiechnięci od ucha do ucha. Chciałam do nich podbiec, ale z każdym krokiem oni jakby się oddalali.

Mamo? – szepnęłam.

Nagle podbiegła do nich jakaś dziewczynka z plecakiem na plecach. W ręku trzymała duże zdjęcie w czarnej ramce i dumnie pokazywała je moim rodzicom.

Zobaczcie, wydrukowałam nasze pierwsze wspólne zdjęcie! – krzyknęła uśmiechnięta.

Będzie trzeba je postawić na półce nad kominkiem – powiedział mężczyzna, czochrając dziecku włosy.

Ślicznie na nim wyszłaś kochanie – odparła kobieta, całując dziewczynkę w czoło.

Co tu się działo...? Obeszłam postacie dookoła i dopiero wtedy zorientowałam się, że tym dzieckiem byłam ja...

W pewnym momencie ponownie nastała ciemność, a kilka sekund po niej, znowu nastała jasność. Tym razem znajdowałam się na lotnisku. Wszędzie były tłumy, a dziewczyna o kulach próbowała nie spóźnić się na samolot. W pewnym momencie wpadła na mężczyznę ubranego w drogi garnitur, po czym kiedy go przeprosiła i chciała odejść, nie pozwolił jej na to. Obeszłam dwojga ludzi i zobaczyłam, że mężczyzną był mój Luke, a kobietą ja...

Zrobiło się ciemno, a chwilowa światłość nastała kiedy stałam po drugiej stronie ulicy od taksówki. Rozglądałam się dookoła, jednak nikogo nie widziałam. Nagle obok zmaterializowała się biegnąca szatynka w stronę samochodu, gdzie rzuciła się na kobietę, która odwzajemniła mocny uścisk. Podeszłam bliżej i zobaczyłam twarz Mei, a obok... moją...

Ciemność. Jasność. Tym razem stałam obok czarnego auta, a w nim po chwili pojawiły się dwie osoby. Kierowcą był mężczyzna, natomiast z tyłu siedziała kobieta. Ich rozmowa trwała w najlepsze, a kiedy wsiadłam do pojazdu, ujrzałam Nicka i... siebie...

Mrok i światło.

Światło i mrok.

Za każdym razem towarzyszyło mi przy tym jakieś wspomnienie z mojego życia. Wszystko było pokazane tak, jakby wydarzyło się zaledwie wczoraj... Jednak ostatnim wspomnieniem jakie zostało mi pokazane to moment, który zaobserwowałam tuż przed zaśnięciem. Moi najbliżsi tuż obok, czekający na mnie...

Mrok i światło. Otworzyłam oczy i po raz kolejny stałam w czarnej dziurze. Nie było tu nic, do czasu kiedy nie usłyszałam wołania.

Rose...

Wydawał się to być znajomy kobiecy głos, jednak nie wiedziałam skąd go znałam. Szłam za dźwiękiem, aż w końcu doszłam do parku, w którym znajdowała się jedna ławka. Instynktownie na niej usiadłam, czekając na dalszy rozwój wydarzeń.

Rose, skarbie. – Odwróciłam się za siebie, gdzie stała moja mama, ubrana cała na biało. – Czemu nie odpowiadasz jak cię wołam? – zapytała, dosiadając się do mnie.

Following my Destiny | ZOSTANIE WYDANEWhere stories live. Discover now