Rozdział 23.

70 6 10
                                    

3 lata później

Berk

Astrid

- Na Thora! - leciałyśmy z Heatherą ponad chmurami z dala od wrogich oczu. Byłam wściekła, zła... Aaa! Łupieżcy i Berserkowie wypowiedzieli nam wojnę. Nie, wcale się nie denerwowałam, już wiele razy ich pokonywaliśmy. Ale oddzielnie, na Odyna! Nie w grupie! Na dodatek chodziły pogłoski, że stworzyli smoczą armię pod okiem kogoś... silniejszego. Nie zostało nam nic innego, poza szukaniem sojuszników. Od razu wpadli mi do głowy smoczy jeźdźcy. Według mapy, którą kiedyś oddałam Stoikowi, leciałyśmy właśnie na wyspę, która nosiła nazwę Słodka Tajemnica. Może tam?

Wylądowałyśmy i czekałyśmy głupie parę godzin, ale bez skutku. Niczego tutaj nie było, oprócz... rozbitego statku.

- Wchodzimy? - weszłyśmy ostrożnie na wrak. Rozglądałyśmy się za czymś, co mogło być istotne. Na pokładzie była klatka, w której leżały skruszone kości. Pod spodem robiło się ciekawiej, dokładnie w kajucie kapitana. Skąd wiedziałyśmy, że to była jego kajuta?

- Patrz, napis. - Heathera przyświeciła pochodnią drzwi.

《Kapitan Grey Wright》


Uchyliłyśmy drzwi. W pomieszczeniu na środku stało biurko, a przy nim siedział... umarlak. Na głowie miał kapitański kapelusz z piórem, pod lewą dłonią leżały papiery, a pod prawą wielka księga.

- Fuj. - byłam obrzydzona dotykaniem zwłok. Wzięłam książkę i zdmuchnęłam z niej kurz. Przekartkowałam, a zaraz później przyjaciółka zaczęła kaszleć.

- No co? Alergia. - rzuciła z wyrzutem.

Na początkowej stronie był narysowany smok, który pożerał ogon drugiego smoka. W utworzonym okręgu było wydrążone miejsce, w którym leżała malutka fiolka.

Na dole kartki był dziwny napis, którego za nic nie umiałam rozszyfrować. Za to Heathera od razu zrozumiała o co chodziło.

- Eee... "Tajemnice smoków i leki na najrzadsze choroby".

- Skąd?... - Nie dowierzałam i wybałuszyłam oczy.

- Umie się to i tamto. - założyła ręce na piersi będąc z siebie dumna i dalej patrzyła przez ramię na treść książki. - To przez Śledzika. Nauczył mnie tego i owego.

Czkawka też umiał to i owo... Nie myśl o nim, Astrid.

Zapiski były pomazgrane w cały świat, a na dodatek literki były tak malutkie, że ledwo widziałam.

Rzadkie gatunki smoków jak nazwa wskazuje są... rzadkie. Dlatego ludzie dosyć często zastanawiali się nad nimi. Czy żyły przedstawiciele gatunku? Gdzie były? Czy były takie jak w księgach? Czy wikingowie kłamali w legendach, czy wręcz przeciwnie? Czy smoki były krwiożercze? Otóż ja - Kapitan Grey Wright - zaprzeczam temu. Z doświadczeń mych i eksploracji archipelagu wynikło, że smoki spełniają specjalną rolę w naszym ekosystemie. Niektóre smoki żywią się zwierzętami, które dla nas uchodzą za pasożyty. Zabijają ludzi, którzy są naszymi wrogami. A my nawet nie jesteśmy wdzięczni. Co z tego wynika? Że ludzkość to populacja potworów.
W tej księdze znajdziecie moje przemyślenia, wskazówki i teorie o smokach. Tak na początek: niektóre z enzymów smoków są korzystne dla ludzi: ślina, gaz, łzy... (ale nie łzy Zbiczatrzasła!)
Kap. Grey Wright.

Na kolejnej stronie opisany był Śmiertnik Zębacz.

GATUNEK: Śmiertnik Zębacz
OGIEŃ: magnezowy
MOŻLIWOŚĆ TRESURY: być w zasięgu wzroku i gładzić ogon/znaleźć martwy punkt
BARWA: różna
CECHY SZCZEGÓLNE: kolce, masywne nogi, kolczasty ogon
SKRZYDŁA: 13 metrów
CIAŁO: 9 metrów
WAGA: 1,2 tony

"W Pogoni za jutrem" - JWS (poprawka z 2018r.)Where stories live. Discover now