5. Wścibskie kobiety i niespodziewany palant.

6.2K 526 37
                                    

Jego kciuk powoli pocierał zaczerwienioną skórę ust. Błękit oczu uważnie śledził każdy mój najmniejszy ruch. Każde delikatne odchylanie głowy na bok, by pokazać, niby przypadkiem, kawałek nagiej szyi. Powolne oblizywanie ust po każdym łyku słodkiego napoju. Muskanie opuszkami palców krzywizn naczynia stojącego przede mną. Nie potrafił odwrócić ode mnie spojrzenia, co prowokowało mnie do mojej dalszej, niby nic nie znaczącej zabawy. Po raz tysięczny w swoim życiu ładowałam się buciorami prosto w coś, w co nie powinnam. W coś co było tak strasznie nie na miejscu i tak bardzo nieprofesjonalne. Ale czy ktokolwiek z nas mógł się opanować, gdy walczyło się na przeciągłe, pełne obietnic spojrzenia z samym Louisem Tomlinsonem? Chłopak przyciągał mnie do siebie. Był intrygujący i to właśnie miało mnie zgubić. Mogłoby być to nawet zabawne, gdyby nie fakt, iż chyba się od tego uzależniłam. Specjalnie przygryzałam wargę częściej, niż powinnam. Pozwólcie, że przemilczę temat sugestywnego picia napoju ze szklanki za pomocą słomki. Widząc jego reakcje na tak drobne gesty, pragnęłam robić to częściej.


Moją małą zabawę przerwało mocne uderzenie dłonią w mój łokieć co spowodowało, że moja twarz straciła swoje oparcie, a ja mocno uderzyłam czołem prosto w blat stołu. Huk poniósł się po całej kawiarni.

- Lou! - Jęknęłam wściekła, czując jak spektakularny guz rośnie na samym środku mojego czoła. Śmiech ludzi zebranych wokół był paraliżujący.

- Ostrzegałam. - Brunetka wzruszyła jedynie ramionami. - Nie baw się z nim w tą grę.

- Przecież ja nic nie robię. - Spojrzałam na nią z wyrzutem i wstałam ze swojego miejsca, by udać się po zimny okład na moje pulsujące bólem czoło. Gdy stałam samotnie przy blacie kuchennym z lodem w dłoni, dołączyła do mnie moja wredna towarzyszka. Chyba nareszcie zrobiło się jej głupio. I bardzo dobrze.

- Przepraszam. Zrobiłam to dla ciebie. Masz być profesjonalna.

- Jestem. - Westchnęłam przykładając lód do głowy.

- Naprawdę chcesz właśnie teraz przeprowadzić tą rozmowę?

- Tak? - Powiedziałam odważnie. Widząc jednak jej wyraz twarzy szybko zmieniłam zdanie. - Nie?

- Nie. - Potwierdziła poprawną odpowiedź. - Powinnaś może przyłożyć także ten lód między nogi?


Na serio myślała, że jestem aż tak napalona? Co to, to nie. Powinnam była się na nią obrazić, ale jak zawsze nie umiałam.


- Wiesz, że to nie moja wina, prawda? On mnie prowokuje.

- Czym? Samym spojrzeniem? On zawsze to robi. Robisz z siebie łatwy cel.

- A może to on jest moim celem? Dobrze wiesz w jaki sposób on może...- Jej dłoń nagle zasłoniła moje usta. Obok nas pojawił się bowiem zdyszany od biegu Liam. Spojrzał to na mnie to na nią z zainteresowaniem, ale nie skomentował w żaden sposób naszego przedziwnego zachowania. Louisa od razu zajęła się nowo przybyłym i zaprosiła go do naszego stolika, zadając szereg pytań. Szybko uporała się z wpisywaniem jego wolnego czasu w nasz grafik. Od teraz miałyśmy wiedzieć gdzie znaleźć chłopców, w razie gdybyśmy miały do nich jakieś pytania, albo zwyczajnie postanowiły im w czymś towarzyszyć. Liam oddalił się od nas z ciepłym uśmiechem na ustach, życząc nam miłego popołudnia. On sam udawał się bowiem na jedną z wielu prób z zespołem.


Gdy pracowałyśmy już całkowicie same, nawet nie zauważyłyśmy kiedy cała stołówka opustoszała. W ciszy dało się słyszeć nasze ciche rozmowy i dźwięk uderzania palców o klawisze klawiatury. Gdy skończyłam swoje zajęcia i oparłam się zmęczona o swoje oparcie krzesła, Louisa podsunęła mi pod nos tabelę zajęć chłopaków.

Powrót Złośnicy.Onde histórias criam vida. Descubra agora