Rozdział 45

3.9K 119 53
                                    

    ♥ ♥ ♥ ♥
Victoria

— O ja pierdykam - pisnela blondynka. - Jaki piękny.

Uniosłam kącik ust.

— Te, tylko nie zrób kupy - dodał Liam, poprawiając swój krawat z małym grymasem.

Przygryzłam dolną wargę, by nie roześmiać się.

— Liam? - Założyła blondynka pięści na biodrach. - Mam Ci jebnać?

— A trafisz? - podniósł dwuznacznie brwi.

Blondynka zacisnęłam pięści i już chciała iść w jego kierunku, ale weszła moja mama. Jej oczy błysnęły, gdy zobaczyła naszą trójkę. Dzisiaj jest bal końcowo roczny dla czwartych klas.

Caroline splotła palce i położyła na swojej brodzie. Jej spojrzenie stało się nagle tak pełne emocji, a w jej oczach pojawiły się łzy.

— Ciociu Caroline, my wiemy, że wyglądamy seksownie, ale prosze, aż tak tego nie wyrażać - puścił oczko Liam.

Mama się zaśmiała i przetarła łzy.

— Przecudownie wyglądacie. Boże.. tacy mali byliście, a tera wyrośliście na dorosłe osoby.

— Wyrośliście? Oh, ciociu - prychnęła Emily. - Liam, to się zatrzymał w rozwoju po podstawówce.

— O ty mendo - syknął i kopnął ją, przez co otworzyła usta i chwyciła poduszkę. Zaczęłam się śmiać, a mama patrzyła na mnie z promiennym uśmiechem.

Dałam jej szanse. Uznałam, że nie chce się kłócić. Kiedy wyjadę na studia chciałabym żyć z nią w dobrych relacjach. Zrobiłam to ze względu na nas i choć boli mnie fakt, że.. zabiła kogoś, kto był dla nas tak ważny.. to myśle, że małymi kroczkami odbudujemy tą dawną relacje.

Może..

— Moja duża dziewczynka.

—  Duża narzeczona - wyszczerzył się Liam. - Kiedy bachory?

Przewróciłam oczami.

— Liam, czy ty coś piłeś? - zapytałam z uniesiona brwią. - Zbyt pobudzony się wydajesz.

— To endorfinki, młoda damo. Nazwiecie na moją cześć bachorka, co nie? Jak nie to puszczę focha.

Zaśmiałam się pod nosem, a w domu rozległ się głos dzwonka. Cała nasza trójka spojrzała na siebie porozumiewawczo, po czym natychmiast wyszliśmy z pokoju.

Zeszłam po schodach, wkraczając do kuchni, i nagle zauważyłam, jak moja przyjaciółka wbiega w ramiona Marcusa. W tym samym momencie mój wzrok padł na niego.

Czarny garnitur, który idealnie przylegał do jego sylwetki. Ciemne włosy jak zwykle rozczochrane, które dodają mu uroku. I te piękne tęczówki.

Hugo Alvarez. Mój narzeczony. Mój ukochany.

— Te ves preciosa cariño - wyszeptał do mojego ucha.

Uniosłam kącik ust.

Uczył mnie trochę hiszpańskiego, wiec coś nie coś rozumiem. Uniosłam w górę wzrok i lekko zmarszczyłam brwi, a następnie uniosłam kącik ust, spoglądając w jego kierunku.

— eres mi gilipollas - uśmiechnęłam się chytrze, na co przewrócił oczami.

— Boże, czemu każdy ma tutaj swoją połówkę - westchnął Liam. - Ja tez chce mieć jakąś dziunie!

— Ja tez nie mam, nie jesteś sam brachu - mruknal Nico.

Liam się wyszczerzył i zaczął iść w kierunku brata.

— Będziesz moją dziunią?

Nico się skrzywdził i wyciągnął patelnie.

— Spierdalaj i się nie zbliżaj - ostrzegł go. - Bo ci jebne.

— Nicholasie! Słownictwo - skarciła go mama, a reszta parsknela śmiechem. - Okej, ustawcie się zrobie wam fotkę na pamiątkę.

Ustawiliśmy się w rzędzie, przygotowani do wspólnego zdjęcia. Wszyscy uśmiechali się do kamery. A później zrobiliśmy sobie jakieś głupie fotki.

— I powiedzcie chees!

— Banan! - krzyknął Marcus. Wszyscy zerknęli w jego stronę, a Hugo chwycił się za czoło. - No co? Banany są fajne. Truskawka tez może być - wzruszył ramionami.

No tak.. to na czym skończyliśmy..?

Kilkanascie minut później znaleźliśmy się pod szkoła. Korytarze szkolne były ładnie ozdobione, a sala balowa była zrobiona w bardzo prestiżowy sposób.

Dekoracje, dobre oświetlenie, jedzenie. Wszystko idealnie sporządzone.

— No dupeczki, potem idziemy na browarka, nie?- zapytał Liam.

— Jasne, a potem ciebie zamykamy na odwyku - mruknęłam.

— Ale to pomysł Marcusa - rozłożył ręce w geście obrony.

— Nie kłam chuju - wysyczał. - Mnie w to nie mieszaj, ja jestem dojrzałym człowiekiem biznesu.

Zaśmiałam się i pokręciłam głową.

— Ta, chyba ciągłego grania na xboxie - mruknęła Emily.

— Kotku, ale to tez się wiąże z ciężka praca. Wiesz ile uczyłem się, by być takim graczem? Kupę czasu. Hugo tez gra ciagle i co?

— A spierdalaj - wydukał brunet.

Stanęliśmy przy stoliku z napojami i chwyciłam kubek. Mój wzrok padł na Noah, który szedł w towarzystwie Leili.

— Cześć - machnął w nasza stronę. - Jak tam?

— Nuda - wymamrotał Liam. - Widziałeś fajne dupeczki na horyzoncie?

Noah sie zaśmiał i pokręcił głowa.

— Babka od matmy jest wolna - puścił mu oczko.

— Jezu tylko nie ona. Będzie mi w nocy recytować wszystkie wzory. Dostanę wylewu matematycznego, w ten sposób nie dojdę stary - wyjąkał z przerażeniem.

Parsknęliśmy śmiechem.

— Dobra, my lecimy. Trzymajcie sie  - spojrzał w moim kierunku - A wam życzę szczęścia.

— Dziękujemy - powiedziałam z uśmiechem.

— Koteczku, mogę Cię zaprosić do tańca? - zapytał Marcus.

Emily uniosła kąciki ust i chwyciła go za krawat, ciągnąc w stronę tłumu. Spojrzał przez ramie w naszym kierunku i krzyknął:

— Drapieżna.

Przewróciłam oczami, a moje spojrzenie padło na bruneta, który wyciągnął w moim kierunku dłoń.

— Zatańczysz ze mną?

— Jeszcze pytasz? - Przygryzłam dolna wargę i skinęłam głowa. 

Kiedy jego dłoń delikatnie spoczęła na moim biodrze, poczułam przypływ ciepła. Moje serce zaczęło bić szybciej, a jednocześnie poczułam się bezpiecznie, gdy zbliżył się do mnie, przytulając do swojego ciała. Zauważalnie się uśmiechnęłam, splatając swoje palce z jego.

Nasze ruchy były zsynchronizowane.Patrzyłam na niego, zanurzając się w jego spojrzeniu i w tym momencie wszystko inne przestało mieć znaczenie.

———————————————————————

United in painOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz