12. przyjazd do tokio

34 4 0
                                    


Zimne błękitne niebo, rześkie powietrze i cykanie owadów. Tylko to Tobio rejestruje, gdy dociera na miejsce zbiórki. Poprawia torbę na ramieniu, przecierając zaspane oczy. Czwarta rano zdecydowanie nie jest jego porą.

-KAGEYAMA!

Tobio omal nie wyskakuje z własnej skóry, kiedy Shouyou zawiesza się na jego szyi. Skąd ten dzieciak ma tyle energii?

-Nie krzycz – prosi, tarmosząc go po włosach. - Za wcześnie na to.

-Czemu jesteś taki zmierzły? Jedziemy na krajowe! Więcej entuzjazmu.

-Uwierz mi, cieszę się. Po prostu miałem ciężką noc.

Trzecioklasiści wyłaniają się zza budynku szkolnego. Każdy z nich ma widoczne na kilometr worki pod oczami i bladą, wręcz alabastrową cerę. Jedynie Kiyoko, idąca ramię w ramię z Yachi, wygląda jak nowo narodzona – jej skóra emanuje młodzieńczym blaskiem i witalnością.

-Ty też nie spałeś? – głos Daichiego jest obarczony zmęczeniem. -Tak bardzo nie mogłem się doczekać, że nawet nie zmrużyłem oka.

-Ja też – twarz Asahiego z nagła przybiera niezdrową zieloną barwę. -O nie... A co, jeśli odpadniemy pierwszego dnia?

Sugawara uderza go w brzuch.

-Precz z tą negatywną energią!!! W Karasuno nie ma miejsca dla takiej atmosfery!

-Słuchajcie się waszego starszego kolegi – Ukai z papierosem tlącym się pomiędzy ustami i Takeda-sensei dzierżący w dłoni rączkę od walizki na kółkach, pojawiają się wśród zebranych. -Dobrze prawi.

-DZIEŃ DOBRY PANOM.

-Czy wszyscy już są? – pyta niższy mężczyzna, po tym jak nastolatkowie się kłaniają.

-Wygląda na to, że nie ma jedynie dwójki pierwszaków – informuje Ennoshita, który dopiero co zjawił się na miejscu. Wraz z nim ukazuje się reszta drugoklasistów; Kinoshita i Narita trzymają się blisko, podczas gdy Tanaka i Nishinoya wleką się w oddali, powoli zmierzając w stronę zaparkowanego obok grupy nastolatków autokaru.

-Tsukishimy i Yamaguchiego? To nic nowego.

-Pewnie znowu się migdalą – Sugawara wywraca oczami. -O wilku mowa.

Tsukishima ciągnący dwie małe walizki po chodniku i Tadashi z przerzuconymi przez plecy dopasowanymi do siebie torbami, przybywają do reszty jako ostatni. Oboje są czerwoni na twarzach i zmachani z wysiłku.

-Zazdrosny? – rzuca blondyn, kiedy Sugawara posyła mu krzywe spojrzenie.

-Nie masz się o co martwić – kręci głową. -Yamaguchi jest cały dla ciebie.

Brwi Kageyamy wędrują do góry. Chwyta Hinate za kaptur kurtki, żeby zwrócić na siebie jego uwagę.

-Co?

-Tsukishima i Yamaguchi są razem? – pyta.

-Jak widać.

Huh... Dziwne, że wcześniej tego nie zauważył.

Głośne klaśnięcie dłońmi rozbrzmiewa echem po placu. Kageyama odwraca się w stronę otwartych drzwi do wnętrza autokaru, w których stoi ich nauczyciel wraz z trenerem.

-Skoro wszyscy już są, to będziemy się zbierać – decyduje Takeda. -Odłóżcie swoje rzeczy do bagażnika.

Po odstawieniu swojej torby Tobio udaje się do środka. Jego nozdrza uderza tani zapach miętowego odświeżacza powietrza i stęchlizny. W czasie, gdy drugoklasiści walczą o siedzenia na tyle, pierwszaki w spokoju zajmują miejsca pośrodku pojazdu.

i love you (so do i)Where stories live. Discover now