Rozdział VIII

23 5 0
                                    

Mój instagram: 1fal.ka1


- Zapamiętaj tę stajnię... Pomoże ci to w dobraniu dobrego wyboru...
( Co jest? Kto to był?!)
Ktokolwiek to był, był tajemniczy i brzmiał tak samo jak tamta ciemna i tajemnicza postać. Chciałam uciekać i to zrobiłam. Zaczęłam jak najszybciej biec, żeby tylko znowu jej nie spotkać. Usłyszałam pstryknięcie palcami i zapadł mrok... Otworzyłam oczy i zobaczyłam moje zapłakane przyjaciółki i również zapłakaną mamę. Byłam w innym miejscu. Miałam przymrużone oczy i nie mogłam ich do końca otworzyć przez światło, które strasznie raziło mnie w oczy.

Endi

Byłyśmy razem we trójkę w pokoju Cristiny. Nagle Cirstina zaczęła dziwnie się zachowywać.
- Nie, nie, nie! Tylko nie to! Nie chcę znowu tego samego! Słyszysz mnie!? Odczep się ode mnie!
- Co ci się dzieje Cristina? Rozumiem wspomnienia, ale to jest dziwne...
Dziewczyna się rozpłakała, krzyczała aż w końcu zamknęła oczy i wszystko ucichło...
- Cristia...? Cristina to nie jest śmieszne! Cristina! Nie, nie, nie! Milena szybko dzwoń na pogotowie! Ja zadzwonię do jej mamy...
- Jasne! Już się robi!
Szybko zrozpaczone wybierałyśmy numery i dzwoniłyśmy do danych osób.
( Co się tu do diazgi dzieje?! Czemu w ogóle to jej się przytrafia? Czego ta postać od niej chce!?)
Zadzwoniłam do jej mamy, ale nie odbierała. Próbowałam kilka razy, ale dalej nie odbierała. Zaczęłam płakać. Nie chciałam, żeby coś jej się stało. Spojrzałam na nią, a z jej oka wyleciała ostatnia łza... Tak bardzo chciało mi się płakać. Nie wiedziałam co jej jest i co mogę dla niej zrobić. To moja przyjaciółka do cholery, a nic zrobić nie mogę! Mijały godziny, a ona się nie budziła... Gdy ostatni raz spojrzałam na zegar była chyba 15.06, a teraz? Teraz jest już 18.38, a ona dalej nie daje oznak życia. W końcu zadzwoniłam do mamy Cristiny poraz kolejny. Powiedziała, że już wraca, ale postara się jak najszybciej przyjechać. Siedzialyśmy w salonie na parterze. Zabrali ją do szpitala, ale nie moglyśmy z nią jechać. Usłyszałyśmy otwierające się z hukiem drzwi. Spojrzałyśmy, a tam była mama Cristiny.
- Gdzie jest moje dziecko!? Gdzie ono jest!? O dziewczynki jak dobrze, że dalej jesteście! Gdzie jest moja córka dziewczynki? Wiedzie co z nią jest w ogóle?
- Nie proszę panią... Zaczęła krzyczeć, że nie chce znowu przeżywać tego samego... Działo się to dobre kilka godzin temu. Zabrali ją ratownicy z szpitala i pojechała. My nie mogłyśmy, bo nie jesteśmy jej rodziną.
- Dobrze dziewczynki jeżeli chcecie możecie ze mną do niej jechać, tylko powiadomcie swoich rodziców dobrze?
- Dobrze pani Wilson.
Zadzwoniłam do moich rodziców, którzy się zgodzili. Spojrzałam na Milenę, ale ona taka zadowolona nie była.
- Nie możesz jechać?
- Nie, niestety muszę wracać do domu... Powiadom mnie jak coś się stanie.
- Nie ma sprawy.
Uśmiechnęłam się do Mileny, a ona również się uśmiechnęła.
- Może cię podwiozę Mileno?
- Jeśli to nie będzie dla pani problem to chętnie.
- Oczywiście, że nie będzie problem i tak będę jechać w tą stronę.
Uśmiechnęła się pani Wilson lecz potem uśmiech przeobraził się w grymas, a potem na smutny wyraz twarzy z politowaniem w oczach. Było mi strasznie żal mamy Cristiny.
- Dziękuję pani
Milena uśmiechnęła się do pani, a ona odwzajemniła uśmiech. Pojechałyśmy do szpitala. Przesiedziałam tam dosyć dużo godzin, ale dalej nie chciałam wracać. Chciałam być przy mojej przyjaciółce. Nastał kolejny dzień, a ona dalej się nie obudziła. Siedziałam zmarnowana na korytarzu w szpitalu. Rodzice pozwolili mi nie iść do szkoły i czuwać przy Cristinie razem z jej mamą. W końcu z jej pokoju wybiegła pielęgniarka z krzykiem.
- Lekarzy, lekarzy! Szybko lekarzy do pokoju numer 112! Pacjentka nie oddycha! Szybko!

No kochani strasznie się cieszę, że się podoba wam moja historia ☺️💚💚. Myślicie, że co dalej się stanie? Na pewno was zaskoczę dalszym ciągiem wydarzeń 😉. Do zobaczenia w następnym rozdziale 💚💚👋.

Druga połowa mnieWhere stories live. Discover now