Rozdział piętnasty

585 64 26
                                    

Już z samego rana leżąc w łóżku zarezerwowali bilety na samolot

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Już z samego rana leżąc w łóżku zarezerwowali bilety na samolot. Ich punktem docelowym okazało się Bournemouth. Nie celowali w angielską stolicę, chcieli po prostu wypocząć. Planowali oczywiście jednodniową wycieczkę do Londynu, aczkolwiek szczegóły pozostawili na później. Mieli ważniejsze sprawy na głowie.

Aktualnie musieli poinformować ekipę, a Albert musiał powiadomić Lucasa, iż warsztat zostaje na jego głowie odrobinę dłużej.

Z Erwinem umówili się w bazie na krótkie spotkanie. Czas płynął nieubłaganie szybko kiedy wspólnymi siłami zastanawiali się, jak przekazać liderowi wiadomość o ich spontanicznym wyjeździe. Knuckles nie lubił takich wybryków, mogli go jedynie przekabacić słodkimi oczami.

Więc około godziny siedemnastej zjawili się w bazie. Ich szef już tam był. Siedząc za biurkiem uderzał palcami o blat. Wyglądał jak poważny biznesmen, przed którego obliczem stanęła właśnie dwójka pracowników.

Sindacco zaczął powoli opowiadać o ich planach mącąc co drugie zdanie. Albert w głowie przypomniał sobie obraz Kuia, który również dobierał tak idealnie słowa, by nie można było go o nic osądzić. Szatyn z pewnością przemyślał to wcześniej, ponieważ Erwin nawet nie próbował wtrącac mu się w zdanie. Jedynie z ściągniętymi nisko brwiami obserwował raz jednego, raz drugiego chłopaka. W końcu jednak uniósł dłoń nakazując tym samym ciszę. Od razu podziałało. Knuckles posiadał niezwykłe umiejętności przywódcy okręcając sobie każdego wokół palca i budząc ogromny respekt. Nic dziwnego, że był liderem.

— Aha, czyli robicie sobie wakacje bez nas?! — Erwin wręcz zawarczał. — A no tak, gołąbeczki potrzebują się mieć tylko dla siebie. — Kpiąco się uśmiechnął na co Albert uszczypnął się w nos.

— Zwykły wyjazd. Zwiedzanie, opalanie i wszystkie inne rzeczy, które robi się na wycieczce. — Białowłosy założył ręce i spojrzał na dotąd milczącego Vasqueza, by go poparł. Szatyn kiwnął szybko głową.

— Czyli nie mielibyście nic przeciwko, gdybyście mieli towarzystwo? — Siwy uniósł brew i rozłożył się zadowolony na krześle.

Speedo rozszerzył oczy i krótko spojrzał na niewzruszonego Sindacco. Knuckles od razu dostrzegł reakcję młodszego co wywołało głośny śmiech. Białowłosy poczuł wypieki na policzkach, więc zawstydzony odwrócił wzrok.

— Oczywiście, że nie. Skąd to pytanie? — Vasquez dołożył do pieca powodując, że Albert miał szczerą ochotę kopnąć go pod stołem. Erwin jedynie machnął ręką.

— Ogarnę wam fałszywe paszporty, dowody i prawo jazdy, ale wszyscy zabieramy się z wami. Waszym zadaniem jest tylko podesłanie mi linków do lotu i hotelu. Całą rozpiskę mam dostać na maila do godziny. Opłacę wszystko. — Poprawił włosy zadowolony z swojego planu. — Potraktujcie to jako waszą część podziału. A teraz do roboty. — Zadowolony wyciągnął telefon i wybrał jeden z numerów na liście. — Spróbujcie tylko narzekać, że nie macie kasy. — Warknął zanim dwójka zdążyła wyjść.

Blachary ~Punkt sporny~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz