Rozdział 36

70 5 7
                                    

Kocica wychodziła właśnie z obozu. Minęły kolejne księżyce, a jej siostra nie przestawała nawiedzać jej snów. Przywódczyni chciała zapolować samotnie z dwóch powodów. Pierwszym była chęć pomocy w wykarmieniu klanu, ponieważ odkąd klan pioruna i klan cienia zamieszkały razem, a do tego klan ostrza zabrał im bardzo dużo terenów klany głodowały. Drugim powodem było odcięcie się w ten sposób od negatywnych myśli, a przynajmniej do jakiegoś stopnia. Różana Gwiazda potrzebowała tego, zaczynała martwić się, że nie umie już ukrywać swoich emocji, a członkowie jej klanu zaczęli domyślać się o co chodzi i jakie ma problemy.

Udało jej się złapać mysz, chcąc odpocząć usiadła pod jednym z drzew. Zaczęła wylizywać swoje czarne, łaciate futro. Kiedy jednak usłyszała coś w krzakach momentalnie zjeżyła sierść. Był to wrogi, jednak tak bardzo znajomy szept. Oczy kocicy rozszerzyły się ze strachu, odruchowo wysunęła pazury.

-Stęskniłaś się za mną przez cały dzień? - Syk Borówkowej Łaty przeszył ciało przywódczyni.

Zmarła kocica wyszła zza krzaków. Wyglądała inaczej, niż żywy kot, jej futro wydawało się być miejscami w jakimś stopniu przezroczyste, jednak nie było przy niej gwiazd. Mimo to, zmarła była w świecie żywych, ale to nie był pierwszy raz kiedy tak się działo. Bitwa z opowieści Brzozowego Futra. - Przypomniała sobie przywódczyni.

-Co ty tu robisz? - Kocica przycisnęła się do drzewa. - Wracaj do Mrocznej Puszczy!

-Ale po co, skoro mogę odwiedzać się też na jawie? - Zmarła wojowniczka z klanu wiatru zaśmiała się szyderczo. - Teraz zawsze mogę być tam, gdzie ty. Zawszę, kiedy myślisz, że jesteś sama, jak kryję się gdzieś w cieniu. Kiedy myślisz, że jesteś bezpieczna, ja właśnie szykuje się do ataku. Nigdy nie możesz przestać się bać.

-Ale...

-Milcz! - Warknęła Borówkowa Łata. Zrobiła krok do przodu, stając praktycznie pysk w pysk z przerażoną młodszą siostrą. - Rozumiesz, jak bardzo te koty cię nienawidzą? Rozumiesz to?! - Na jej pysku pojawić się szyderczy uśmiech. - Nigdy nie będziesz sama! Będziesz robić co ja ci mówię, a klan może w końcu zacznie cię chociaż trochę szanować. Z resztą, jeśli tego nie zrobisz, to cię zmuszę, lub opętam twoje ciało. Jesteś najgorszą przywódczynią w historii, ale ja sprawię, że będziesz lepsza.

-Ale ja nie chcę! - Wrzasnęła przerażona Różana Gwiazda,  panikowała, a z jej oczu ciekły łzy. - Nie zmuszaj mnie do tego proszę. Wiem, że cię zabiłam, ale błagam zostaw mnie w spokoju! Ja już nie chcę cię widzieć, zostaw mnie! Ja nie chcę żyć takim życiem!

-Trzeba było myśleć o tym wcześniej. - Zmarła po tych słowach zniknęła, jakby rozpłynęła się w powietrzu, nie pozostawiając po sobie żadnych śladów.

Przerażona całą sytuacją przywódczyni wzięła do pyska upolowaną mysz i praktycznie biegiem ruszyła do obozu. Dopiero, kiedy była już blisko obozu zatrzymała się i zaczęła wylizywać futro. Nie mogą się domyślić, że jest źle! - Przekonywała się w duchu.

Poszła od razu do swojego legowiska. Usiadła w ciszy cała zestresowana, jednocześnie rozglądając się co chwilę, chcąc mieć pewność, że jej siostry, czy raczej jej ducha nigdzie tu nie ma. Położyła się i leżała tak, aż do jej legowiska nie weszła Szyszkowe Futro razem z Zacienionym Okiem.

-Czy coś się stało? - Spytała, starając się udawać spokojną. Podniosła się z pozycji leżącej i usiadła naprzeciwko swojej zastępczyni oraz wojowniczki

-Wiesz, że przed chwilą Żbiczy Zmierzch i Maślana Mucha zostali mianowani wojownikami. - Zaczęła Szyszkowe Futro. Przywódczyni już zaczęła domyślać się, o co jej chodzi. - Figlarna Łapa, Tajemnicza Łapa, Jerzykowa Łapa i Mknąca Łapa są w podobnym wieku do nich i może przyszedł czas, żeby oni też zostali wojownikami? Jutro Zacienione Oko z Borsuczą Pręgą i kimś w moje zastępstwo mogliby przeprowadzić końcową ocenę.

Przywódczyni poczuła się głupio, że zapomniała o mianowaniu uczniów. Teraz na pewno mnie nienawidzą! - Pomyślała. Nagle jednak usłyszała głos, szepczący jej prosto do ucho, tak cichy, że zapewne nikt inny nie mógł go dosłyszeć:

-Nie zgadzaj się. - Był to cichy, jednak przepełniony wrogością syk jej siostry. - Nie możesz ich mianować.

Czarna, łaciata kocica przeraziła się momentalnie, wbiła wzrok w wyjście z legowiska, bojąc się, że zaraz duch jej siostry przyjdzie ją skrzywdzić.

-Różana Gwiazdo? - Miauknięcie Szyszkowego Futra wytrąciło kocicę z tego stanu.

-Tak? - Starała się opanować z całych sił, jednak nie mogła powstrzymać drżenia głosu, czuła, jak jej futro jeży się na całej długości jej ciała.

-Więc, mianujesz ich? - Spytała ponownie szylkreta.

Różana Gwiazda spojrzała w swoje łapy. W swojej głowie znowu usłyszała groźbę siostry. "Jeśli tego nie zrobisz, to cię zmuszę, lub opętam twoje ciało." wyobraziła sobie wizje możliwych wydarzeń, musiała jej posłuchać! A jeśli ona naprawdę chciała dobrze?

-Zawołajcie uczniów, tak samo Borsuczą Pręgę. - Poprosiła po kilku chwilach, widząc zmieszanie na pyskach swoich wojowniczek.

Patrzyła, jak kocice wychodzą z jej legowiska, było jej przykro, że  będzie musiała odmówić mianowania, ale gdyby się nie zgodziła, mogłoby być gorzej.

-Jeśli mnie słyszysz Borówkowa Łato, nienawidzę cię tak bardzo, jak oni mnie! - Syknęła do siostry, chociaż nie była pewna czy jej duch ją słyszy.


Wojownicy superedycja Życie Różanej GwiazdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz