Rozdział 12

1.5K 50 10
                                    

Katie

Rozsądek kazał mu nie wierzyć, ale serce zawsze...

Mój umysł był wściekły na ciało, które go nie posłuchało. Objęłam Connora, a nawet wczepiłam się w niego z całej siły i nie puściłam, kiedy położył nas na łóżku.

-Właśnie tak – mruknął z aprobatą. Jednocześnie przyłożył wargi do mojej powieki. Najpierw do jednej, potem drugiej. Ciepło jego oddechu przyjemnie łaskotało moją skórę, ale usta nigdy nie czuły się bardziej opuszczone niż teraz.

Nie odzywałam się. Bałam się, że wtedy znów wstąpiłby w niego jakiś demon. Nie zniosłabym tego kolejny raz. Byłam wykończona psychicznie i fizycznie.

Kierowana potrzebą dostarczenia sobie większej dawki spokoju, oderwałam się od męskiego bicepsa, by przycisnąć ucho do serca Connora. A on pozostawiał kolejne całusy w gąszczu moich włosów. Przy którymś z kolei myśli przestały kotłować mi się w głowie.

Kiepsko ostatnio sypiałam, dlatego już po kilku minutach ogarnęła mnie błogość. Usnęłabym, gdybym tak nagle się nie przestraszyła. Connor się poruszył, a ja byłam pewna, że to już koniec relaksu. To dlatego nie pohamowałam pomruku zadowolenia, kiedy się okazało, że tylko nas poprawiał. Znalazłam się w pozycji idealnej. Przylgnęliśmy do siebie ciasno. Oplataliśmy się nogami. Ustami dotykałam jego szyi, a on opierał brodę na mojej głowie. Rozluźniłam się maksymalnie.

Opuściłam powieki. Pierwszy raz od wielu dni odpoczywałam tak naprawdę – psychicznie i fizycznie w tym samym czasie.

Mój umysł znajdował się gdzieś pomiędzy jawą a snem, kiedy Connor zaczął gładzić moje ramię. Zaczęłam walczyć ze sobą, by wrócić do rzeczywistości. To było zbyt przyjemne. Nie chciałam, by ominęła mnie taka rozkosz. Delektowałam się każdym muśnięciem na skórze.

Niczego nie oczekiwałam. Właściwie podświadomie byłam tak pewna, że to ma być tylko kolejna niewinna, przyjacielska czułość, że w ogóle się nad tym nie zastanawiałam. Zmieniło się to w momencie, kiedy dłoń Connora zsunęła się z mojego ramienia i pojawiła nisko na lędźwiach, a jego biodra nie odchyliły się, by ukryć przede mną pobudzenie.

Oh my God!!!

Serce zakołatało mi w piersi. Wstąpiła we mnie adrenalina, powodując, że się rozbudziłam. Brakowało mi powietrza. I to nie dlatego, że mieliśmy go za mało. Powodem było zdenerwowanie. Wiedziałam, że Connor poczuł, jak zesztywniałam i bałam się, że źle to odbierze. Pragnęłam go i ani trochę nie obawiałam się dotyku. Strach wywoływała tylko myśl, że za chwilę zerwie się na nogi i przeprosi za wszystko. Oczekiwałam na to w milczeniu. Nic nie mogłam zrobić. Nauczyłam się przyjmować to, co los mi dawał.

Głośno wciągnęłam powietrze, kiedy Connora przeniósł dłoń na tył mojego uda i zarzucił mi nogę na swoje biodro. To była nieprzyzwoita bliskość, czyli coś tak niewiarygodnego, że podałam w wątpliwość, czy aby nie śnię. Drugą rękę koszmarnie powoli przesuwał pod moją bluzką w kierunku łopatek. Trwało to tak długo, że nie zapanowałam nad sobą – wygięłam się instynktownie, by poczuć jego palce wyżej. A może bardziej. I mocniej. Nie wiedziałam, czego chcę, miałam wrażenie, że wszystkiego. Wlepiłam w Connora wzrok. Zagryzał wargę. Patrzył na mnie uważnie przez zmrużone oczy, a ja mimo oszałamiającej mnie dezorientacji, obserwowałam go w pełnym skupieniu. Nie mogłam pozwolić, żeby coś mi umknęło. Chciałam natychmiast zrozumieć, co się właśnie dzieje. Te nieśpieszne, spokojne, ale jakże wprawne ruchy męskiej dłoni osłabiały moją koncentrację. Były wykańczające. Connor znęcał się nade mną. A ja marzyłam o tym, by nie przestawał. Te męczarnie cholernie mi się podobały. A potwierdzenie tego faktu gromadziło się w mojej bieliźnie w postaci nadmiernej wilgoci. Myślałam tylko o tym, żeby podrapać się między udami. Skupiłam się na tym tak bardzo, że chyba na moment zapomniałam o Connorze. Przypomniał mi jednak o swoim istnieniu – i to w spektakularny sposób.

LoversDove le storie prendono vita. Scoprilo ora