Rozdział 26

4.5K 270 10
                                    

Wypuściłam wstrzymywane dotąd powietrze, przeczesując włosy do tyłu. Lucas wpatrywał się we mnie, czekając na to co powiem, tylko że ja nie miałam bladego pojęcia, co mu powiedzieć. Kiedy cisza zrobiła się naprawdę nieznośna, zdecydowałam się zabrać głos.

- Czemu wcześniej mi nie powiedziałeś?

Lucas, z bólem wypisanym na twarzy, spojrzał mi w oczy i dodał szeptem.

- A uwierzyłabyś mi?

Znów zapadła cisza. Spuściłam wzrok, skupiając się na moich białych skarpetkach. Miał rację. Nie uwierzyłabym. Gdyby powiedział mi to jeszcze parę miesięcy temu, najpewniej zaśmiałabym mu się prosto w twarz, potem wymierzyłabym mu policzek, a następnie poszła do domu, by znów się rozpłakać, dlatego że nadal próbuje pozyskać moje zaufanie, by następnie mnie zranić. Tak, najpewniej, tak własnie by było. Ale teraz? Kompletnie nie wiedziałam co robić.

- Muszę to wszystko przemyśleć. Potrzebuję czasu, paru dni..

- Nie dziwię ci się. Masz tyle czasu ile chcesz, będę czekał - Lucas wstał, kierując się do wyjścia.

Kiedy był przy drzwiach, odwrócił się w moją stronę.

- Kocham cię, Lucy - po czym wyszedł, zamykając za sobą delikatnie drzwi.

***

Wpatrywałam się w księżyc, próbując uspokoić myśli. Siedziałam na jednym z drzew, tworzących niewielkich rozmiarów las, w którym parę dni temu natknęłam się na Jennifer i chłopców z klasy. Moje myśli ogarniała osoba Lucas'a i James'a. Wdychałam uspokajający zapach żywicy i wsłuchiwałam się w odgłosy nocy. Najpewniej było jakoś po północy, kiedy niedaleko usłyszałam nagły warkot silnika. Moje zmysły natychmiast się wyostrzyły i kierując się ciekawością oraz znajomym zapachem, ruszyłam przed siebie. Przykucnęłam za drzewami na granicy lasu, zobaczyłam czarnego, na moje oko, drogiego jeepa stojącego obok domu osoby, którą nie koniecznie darzyłam sympatią. Jennifer ubrana była od stóp do głów w czerń. Gdyby nie mój wampirzy wzrok, na pewno bym jej nie poznała. Gdy wysiadała z samochodu, najpierw rozejrzała się dookoła, co zmusiło mnie, by schylić się jeszcze niżej. Mówiła coś jeszcze do osoby siedzącej za kierownicą. Był to raczej mężczyzna, jednak na tym mój opis by się kończył, gdyż jeep miał przyciemniane szyby, zbyt ciemne nawet dla wzroku wampira, co uniemożliwiło mi jego zidentyfikowanie i mnie zaciekawiło.

Zanim zdążyłam skupić słuch na rozmowie, samochód ruszył zostawiając Jennifer na podjeździe przed jej domem. Kiedy dziewczyna ruszyła w stronę budynku, ze sterty teczek i papierów, które niosła wypadła jej zgięta kartka, której najpewniej nie zauważyła, wchodząc do środka. Odczekałam chwilę, aż światła w domu zgasną i szybkim krokiem podeszłam, by podnieść zwitek. Rozłożyłam kartkę, przyzwyczajając wzrok do białej powierzchni. Zobaczyłam rzut jakiegoś budynku z lotu ptaka, pokazujący wiele sal, korytarzy i jakichś, jak mi się wydawało, podziemnych tuneli. Widniały tam też strzałki narysowane czerwonym flamastrem, których grot był skierowany w różnych punktach budynku. Tuż przy nich były narysowane czerwone kropki. Chwilę mi zajęło, nim rozpoznałam budynek. To była nasza szkoła. Spojrzałam na dom Jennifer, a potem znów na kartkę. Po co jej był plan naszej szkoły i co znaczą te strzałki?

Idąc następnego dnia do swojej klasy, zatrzymałam się pod gabinetem dyrektorki. Przeszło mi przez myśl, by powiedzieć jej o tym co wczoraj widziałam, albo chociaż pokazać tą kartkę, która teraz spoczywała w mojej torbie, pomiędzy książkami. Przyłożyłam dłoń do drzwi, by zapukać, lecz zaraz ją zabrałam, uważając to za idiotyczny pomysł. No bo przecież co ja powiem pani Freeman? Każda wersja w mojej głowie, brzmiała co najmniej irracjonalnie. Kiedy weszłam do klasy, podbiegłam do James'a by się przywitać.

- Cześć kochanie - szepnął mi do ucha, lekko je przygryzając.

- Witam panie Steward - uśmiechnęłam się szeroko i cmoknęłam go w usta.

Następnie przytuliłam Maddie i Will'a, którzy toczyli zawziętą dyskusję na temat ich ulubionych zespołów. Gdy James do mnie podszedł i objął ramieniem, poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Omiotłam wzrokiem salę i mój wzrok zatrzymał się na fiołkowych oczach Lucas'a. Widziałam błysk bólu w jego oczach, gdy James pocałował mnie w czoło. Nie mogąc znieść jego spojrzenia, odwróciłam się w stronę przyjaciół, czując się podle, właściwie bez powodu. Przecież nie zrobiłam nic złego. Lekcje ciągnęły się niemiłosiernie. Gdy usłyszałam dzwonek na przerwę zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę stołówki. Po drodze podeszłam jeszcze do swojej szafki, by zostawić niepotrzebne książki. Grzebiąc w torbie, moja ręka natrafiła na kartkę Jennifer. Ostrożnie ją wyciągnęłam, lustrując wzrokiem kolejny raz. Stałam tak do puki ktoś mi jej nie wyrwał.

- Skąd to masz?! - Jennifer stanęła przede mną, a jej oczy natychmiast oblały się czerwienią.

- A może ty mi powiesz co robiłaś wczoraj tak późno z jakimś facetem pod domem? - odbiłam piłeczkę, a widząc błysk gniewu w oczach dziewczyny, z satysfakcją założyłam ręce na piersi.

- Nie twoja sprawa i dobrze ci radzę nie wtrącaj się, bo pożałujesz - syknęła.

- W takim razie czekam z niecierpliwością - odparłam z uśmiechem i chcąc mieć ostatnie słowo, odeszłam w stronę stołówki.

After DarkWhere stories live. Discover now