16. Ten, w którym dowiedzieli się wszyscy

108 8 55
                                    

Ostatnim co pamiętała były przerażające głębiny jeziora wciągające ją w swoje czeluści. Otworzyła oczy przyzwyczajając się panującej wokół jasności. Promienie słoneczne wpadały do pomieszczenia przez znajdujące się za jej łóżkiem witraże. Syknięcie spowodowane dyskomfortem padających prosto na jej twarz promieni słonecznych poprzedziło dźwięk zasuwanej kotary.

Poczuła dotyk na jej dłoni. Przesunęła swój wzrok w kierunku swojej dłoni znajdując ją oplecioną przez inną dłoń. Uniosła swoje oczy podążając ku wyjaśnieniu zagadki jej właściciela. Dostrzegła siedzącego obok niej Ominisa.

— Ominis — wypowiedziała ledwo słyszalnie zachrypniętym z powodu wciąż podrażnionego przełyku głosem.

Palce jej towarzysza delikatnie pogładziły fakturę jej skóry. Tylko po to, by poczuła jak po chwili unosi jej dłoń i składa na niej czuły pocałunek.

— Czy my? — zaczęła krztusząc się z suchoty — umarliśmy? — dokończyła pogrążając się w kaszlu ze względu na zbyt duży wysiłek.

Ominis jedynie uraczył ją łagodnym uśmiechem i pokiwał głową na boki zaprzeczając.

— Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że oboje jesteśmy żywi Leno — powiedział łagodnym tonem.

Przymknęła ponownie powieki chcąc przeanalizować otrzymane informacje. Skoro nie umarła, to czy to był sen?

Druga z Ominisowych dłoni powędrowała w kierunku jej policzka, aby pogładzić ją delikatnie, a następnie odgarnąć z jej twarzy roztrzepane loki.

Jego chłodny dotyk koił jej ból piekącej ją wciąż skóry. Ból oznaczał, że rzeczywiście żyje. Że wcale nie śni. Tylko, co w takim razie robił tu Ominis?

Spojrzała w kierunku zatroskanej twarzy blondyna jednocześnie czuła jak kładzie swoją rękę na czole. Czy on martwił się o nią?

— Nigdy więcej mnie tak nie strasz — usłyszała jego głos ponownie, a następnie zobaczyła jak wstaje by sięgnąć w kierunku kubka znajdującego się na etażerce nieopodal.

— Wypij to powoli, to powinno ukoić ból gardła — powiedział pomagając jej usiąść i podając naczynie do ręki.

Mleko z miodem zaprawione jakąś miksturą skutecznie ukoiło pieczenie, przez które myślała, że od wewnątrz płonie. Słodki smak miodu przełamywał skutecznie gorycz mikstury. Wzięła pierwszy głęboki wdech z radością jakby dopiero odkrywając, że może oddychać.

— Długo tu jestem? — zapytała cicho nieprzyzwyczajona nadal do używania strun głosowych.

— Spałaś przez dwa dni. Wylądowałaś w jeziorze i gdyby nie Sebastian, który Ciebie wyłowił i Anne, która udzieliła Ci pierwszej pomocy to mogłaś...— zauważyła drżenie jego ramion.

Przerwała mu zatem kładąc swoją dłoń na jego policzku.

— Ale tu jestem i Ty tu jesteś. To mi wystarczy — powiedziała siląc się na weselszy ton.

Ominis wtulił swoją głowę w jej dłoń, przez co lekko się zarumieniła.

Kotara oddzielająca jej łóżko od reszty pomieszczenia została gwałtownie rozsunięta przez niezbyt zadowoloną Panią Blainey.

— Panie Gaunt, mówiłam, aby od razu dać mi znać jak Panna Rockers się obudzi. Ja rozumiem, że młodzi zakochani potrzebują chwili dla siebie, ale jesteśmy nadal w szkole i jakieś normy społeczne obowiązują — powiedziała niezadowolonym tonem pielęgniarka.

Raptownie odskoczyli od siebie rumieniąc się na zasłyszane insynuacje. Medyczka mamrocząc sobie coś pod nosem zaczęła rzucać na Selene zaklęcia diagnostyczne. Po chwili namysłu stwierdziła, że w zasadzie może już opuścić skrzydło by nie zajmować niepotrzebnie łóżek dla potrzebujących.

Przyrzeczeni | Ominis x OCTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang