Rozdział 4

4.2K 144 9
                                    

Rose:

O co mu do jasnej cholery chodzi?! Z reguły nie pałał do mnie jakąś wielką sympatią, bardziej krytykował albo rzucał zboczone teksty a teraz nagle w jakiegoś pieprzonego rycerza chce się bawić? Nie mogę dopuścić do tego aby odkrył prawdę bo będzie z tego tylko problem, a mam już ich tyle że nie potrzebuje ich więcej. Moje przemyślenia przerwał dostawca lunchu, wszystko rozpakowałam, ułożyłam na półmiskach, wzięłam dla nich talerze i sztuczce i poszłam to zanieść wszystko. Jak tylko przekroczyłam próg jego gabinetu oboje zamilkli i spojrzeli na mnie, położyłam tacę z jedzeniem, ułożyłam wszystko i już chciałam się ulotnić żeby nie patrzeć na te jego buźkę
- Rose za godzinę pojedziemy do Redenzione (to jeden z jego klubów) i załatwimy tam kilka spraw, przenieś spotkania bo nie mam pojęcia ile nam to zajmie- powiedział spokojnie a ja tylko przytaknełam głową
- życzę Panowie smacznego- powiedziałam i wyszłam żeby wykonać szybko telefony. Po pół godzinie Domenico i Masimo weszli do mojego biura i czekali aż dołączę do nich
- zabrać jakieś dokumenty Domenico?- zapytałam żeby później nie musieć się cofać
- nie, wszystkie potrzebne dokumenty są w klubie- odpowiedział patrząc na mnie
- dobrze to jedźmy już - powiedziałam kierując się już w stronę drzwi. Gdy szliśmy w stronę aut podbiegła do mnie jedna z sióstr Domenico Annabelle
- cześć Anna co tam u Ciebie?- zapytałam uśmiechający się do niej
- cześć Rose błagam pomóż mi , zaprosił mnie na randkę taki jeden z mojej szkoły ale ojciec nie chce się zgodzić, mama też jest sceptycznie nastawiona a Ty umiesz z nimi rozmawiać - powiedziała na wdechu
- nie ma takiej opcji, jesteś jeszcze za młoda na randki- wtrącił się Domenico
- gadasz jak rodzice, on naprawdę mi się podoba!- krzyknęła zła Anna i zrobiło mi się jej żal
- Anno porozmawiam z nimi jak będę mogła ale nic nie obiecuję - powiedziałam a Domenico zmroził mnie spojrzeniem
- Rose Ty wsiadaj do auta, a Ty młoda wracaj do domu - warknął a ja przewróciłam oczami i usiadłam na tylnim siedzeniu.
Całą drogę Domenico i Masimo rozmawiali o interesach tych mniej legalnych więc ja się nie wtrącałam. Dotarliśmy po jakiś 15 minutach do klubu i od razu udaliśmy się do biura na górze
- Rose sprawdzisz proszę dokumenty z dostaw z fakturami, porównaj ostatnie dwa miesiące do zeszłego roku, coś ostatnio mi się nie zgadza i chce zobaczy czy Ty coś znajdziesz - oznajmił Domenico rozsiadają się wygodnie w wielkim czarnym fotelu. Westchnęła cicho i od razu zabrałam się za robotę. Oni natomiast wyjęli jakieś teczki i zaczęli je przeglądać, czyli zapewne przyjdą dłużnicy, po tylu latach przyzwyczaiłam się do tego mafijnego świata.
Minęły już trzy godziny, ja byłam zawalona papierami i stwierdziłam że bez kawy nie sam rady więcej zrobić
- idę po kawę, coś Wam przynieść - zapytałam idąc w stronę drzwi
- dla mnie też weź kawę - powiedział Domenico
- a ja poproszę drinka - uśmiechnął się głupio Masimo. Kiwnęłam im głową i poszłam na dół do baru żeby zamówić nasze picie. Po drodze minął mnie jakiś zdenerwowany facet, spojrzał na mnie dziwnie i poszedł na górę.
Ja po chwili tez tam szłam już z naszymi napojami i jak tylko weszłam do biura wszystkie pary oczu były zwrócone w moją stronę
- nie wkurwiaj mnie Zayn, pieniądze mają być do końca miesiąca albo będziemy inaczej gadać - powiedział Domenico wracając wzrokiem na tego faceta którego mijałam. Położyłam Domenico i Masimo ich napoje i już chciałam iść do swojej roboty gdy zostałam brutalnie pociągnięta i poczułam coś metalowego przy mojej szyi....o kurwa.
- pppotrzebuje wwięcej czasu, aalbo ona pppożegna się z życiem - jąkał się ten facet a ja poczułam wszechogarniający mnie strach.
- odłóż to Zayn, to co teraz zrobiłeś to jeszcze wieksza głupota niż pożyczenie ode mnie pieniędzy - mówił spokojnie Domenico, spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam mieszankę furi, determinacji jak i troski? Chociaż tego ostatniego nie byłam pewna. Poczułam jak facet mocniej przydusza mi zimną stał i ciągnie nas do tyłu
- huja mi zrobisz teraz albo suka zginie! - krzyknął zdenerwowany a ja bałam się co dalej będzie.
Domenico wstał i powolnym krokiem zaczął iść w naszą stronę ja byłam coraz bardziej spanikowana bo czułam jak mała kropla leci po mojej szyi a ten facet działa pod wpływem alkoholu, zdecydowanie czuć od niego sporą ilość.
- albo puścisz te Panią teraz i ładnie ją przeprosisz albo za chwilę stracisz coś więcej niż pieniądze i rękę - mówił poważnie a mi przeszły ciarki. Nagle zatrzymaliśmy się a facetowi zaczęła drżeć już ręką , po chwili trzasnęły drzwi i wszystko działo się jak zwolnionym tempie, Domenico wyrwał temu kolesiowi nóż i przyłożył mu aż ten poleciał daleko po czym złapał mnie i uchronił przed upadkiem. Uniosłam głowę ku górze i zobaczyłam jego łobuzerski uśmiech
- wiedziałem że lecisz na mnie - powiedział śmiejąc się ale po chwili spoważniał - wszystko dobrze Rose?- zapytał patrząc mi w oczy po czym chwyciłam się za szyję
- on...on, ten facet....
- on zapłaci za to, tego możesz być pewna - przerwał mi i spojrzał na moją szyję - na szczęście to tylko mała rana - mówiąc to zbliżył swoją twarz do mojej szyi i poczułam jak zlizuje moją krew po czym całuje miejsce gdzie był nóż, a ja nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje ponieważ poczułam w tym miejscu przyjemne mrowienie i dreszcze, gęsia skórka pojawiła się na moich rękach a oddech przyspieszył - i po wszystkim - dodał oblizując swoje kuszące usta - mmmm masz bardzo słodką krew - powiedział patrząc już mi w oczy a ja nie wiedziałam co się tu odwala. Nagle wstał i pomógł mi stanąć na nogi, spojrzał na zegarek i zmarszczył nos- cholera przez tego pojeba zrobiło się późno a miałem jeszcze jednego klienta - stwierdził a ja również spojrzałam na jego zegarek i o ja pierdole jest 17: 20 już dawno powinnam być w domu, spanikowana pobiegłam do mojej torebki i wyjęłam telefon , niestety były trzy niedobrane połączenia od męża i jedna wiadomości. Szybko i  niechętnie weszłam w wiadomości od niego i już wiem że jutro będzie ze mną tylko gorzej. Przełknęłęm głośno ślinę i spojrzałam na Domenico który chyba cały czas mnie obserwował
- jja...ja muszę już wracać do domu jutro dokończę - i starałam się pozbierać dokumenty ale jakoś mi to nie wychodziło
- odwiozę Cię do domu, będzie szybciej - powiedział nagle a mnie wmurowało
- NIE! - krzyknęłam spanikowana a on zmarszczył brwi - to znaczy nie chce specjalnie Cię fatygować, masz dużo roboty i to był długi dzień - starałam się z tego jakoś wybrnąć
- to nie podlega dyskusji, jesteś jeszcze pod wpływem stresu, wolę Cię bezpiecznie dostarczyć do domu - dodał i już się zbierał do wyjścia.
Całą drogę żadne z nas się nie odzywali, a gdy dojechaliśmy pod mój dom, podziękowałam szybko i wystrzeliłam z auta żeby czasem on nie widział że jakiś facet mnie przywiózł. I ledwo weszłam do domu to od razu wylądowaliśmy na podłodze czując silny ból z tyłu głowy
- kto to kurwa był suko!....

Asystentka Capo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz