Pierwsza konfrontacja *22*

125 19 0
                                    

Pierwszy lutego. 

Afganistan; Azja Południowa. 

★★★

Dni zdawały się mijać wyjątkowo szybko. Godziny płynnie przeskakiwały na tarczy zegarka, który oplatał jego lewy nadgarstek. Pogoda zdecydowanie trudniejsza niż się wstępnie spodziewali. Jako że w Busan wciąż trwa zima, tak zdecydowanie wyższe temperatury, niż to do czego mieli okazję przywyknąć ostatnio było zaskakujące. To już czwarty dzień wędrówki. Zgodnie z informacjami, jakie otrzymali od sztabu wojskowego, mieli się udać w miejsce, gdzie po raz ostatni satelity i radary nawiązały kontakt z grupą wojskową. Dotarcie do tego miejsca wcale nie było łatwe. Już pierwsze spojrzenie w mapy dało zarys wydarzeń, które mogły mieć miejsce. 

— Tutaj mamy teren górzysty — tłumaczył Jeon, stojąc przed dużą mapą, a otaczająca go grupa dziesięciu mundurowych słuchała każdego jego słowa — Ostatnie miejsce, w którym logował się oddział to zaminowany teren trzy kilometry od wąwozu, co oznacza, że utrata zasięgu jest bardzo prawdopodobna. My postaramy się dotrzeć do tego miejsca od drugiej strony, przekraczając wąwóz. W taki sposób uda nam się ustalić, czy jest jakakolwiek możliwość, że wciąż mogą tam być, żywi lub martwi — celowo zrobił pauzę, aby uświadomić każdego, że tych kogo szukają może nie być już w świecie żywych — Dokładnie przeszukamy ten obszar, wspólnie ustalając jaką trasą mogli pójść. Może uda nam się trafić na jakiś ślad, który nas do nich zaprowadzi. Celem na dziś jest dostanie się do zachodniej ściany wąwozu. Po niezbędnej infiltracji podejmiemy kroki jego sforsowania. Jakieś pytania? — rzucił w przestrzeń. 

Nikt się jednak nie odezwał. Nie mógł powiedzieć, że ludzie, z którymi musi teraz pracować mieli jakiekolwiek pojęcie o ukształtowaniu terenu, na jakim się znajdowali. Połowa z mundurowych to ochotnicy, którzy są tutaj po raz pierwszy, łącznie z porucznikiem, który od samego początku milczał jak grób. 

— Skoro wszystko jasne, ruszajmy.

Przez całą drogę słyszał za swoimi plecami jak poszczególni żołnierze o nim plotkowali. Wielu nazywało go demonem, inni pustynnym duchem, a jeszcze inni bytem nie z tego świata. Wielu nie wierzyło, że w ogóle dane im było poznać kogoś tak sławnego w ich jednostce. Praca z istnym weteranem swojego fachu to nie lada gratka. Brunet jednak wolał to od masy pytań. W ciszy lepiej zachować skupienie i czujne oko, coś, co było teraz szczególnie ważne. Dobrze wyszkolony oddział nie ginie od tak. To, na co trafili musiało przerosnąć ich oczekiwania. 

Nie miał pojęcia ile mogło minąć godzin, gdy w powolnym marszu, u swego boku ujrzał Minhyuka. Sprawiał wrażenie jakby chciał o coś zapytać, tylko nie potrafił znaleźć na to słów. 

— Co chcesz wiedzieć? — mruknął w pewnej chwili, na co dotrzymujący mu kroku mundurowy wzdrygnął się zaskoczony. 

— Przecież o nic nie zapytałem. 

— Grymas na twarzy cię zdradza. Pytaj, skoro mam humor. Nie dostaniesz drugiej szansy. Nie zwykłem ich dawać nikomu. 

Dowódca przełknął ciężko ślinę, bo sam wydźwięk tych słów brzmiał nienaturalnie strasznie. Był niczym ostrzeżenie. Raz mi podpadniesz, a masz we mnie wroga do końca życia. Lepiej nie mieć kogoś takiego przeciwko sobie. 

— Co twój facet na to? — pyta nagle, nieco odbiegając od głównego pytania, które kręciło mu się na języku. 

— Naprawdę cię to interesuje?

A Life War - TaekookWhere stories live. Discover now