Życie od zawsze było pełne niespodzianek. Kiedy Calypso przekroczyła próg pokoju przesłuchań, wiedziała, że czeka ją ciężka rozmowa, a jednak... napotykając to obojętne spojrzenie, poczuła ulgę. Najtrudniejsza dyskusja wciąż była dopiero przed nią. Ukradkiem zerknęła w stronę Vincenta, który z ledwością trzymał na wodzy swoją niechęć. Od dnia kiedy cała spanikowana odnalazła go i namówiła do ucieczki - jak się potem okazało zupełnie niepotrzebnej - jego nastawienie w stosunku do Papierowego Łobuza zdecydowanie się pogorszyło. Nawet jeśli nic nikomu się nie stało a jedyną poszkodowaną była Cally - dla niego to był wystarczający powód do nabrania jeszcze większej odrazy do jego osoby.
Detektyw ułożyła na stole dokumenty i zajęła swoje miejsce. Tym razem nie zamierzała brać tak aktywnego udziału w rozmowie. Jej zadaniem było wyłapać istotne szczegóły oraz sporządzić dokładny raport. Vincent natomiast musiał poprowadzić rozmowę tak, aby okazała się jak najbardziej pomocna w śledztwie. W ich sytuacji każda poszlaka była cenną wskazówką. Musieli działać, zanim sprawa utknie w martwym punkcie.
- Na nasze nieszczęście doskonale się już znamy, a więc możemy od razu przejść do konkretów - mówiąc to Vince nachylił się w stronę Gabriela. Jego dłoń wylądowała tuż obok swobodnie spoczywającej dłoni kobiety. Cally natomiast nie miała pojęcia czy bardziej rozprasza ją ta bliskość, czy irytująco intensywny wzrok Aslanova. Leniwie oderwał spojrzenie dopiero gdy jej partner sięgnął do prawego boku, dokładnie w miejsce, gdzie trzymał broń. Na chwilę wstrzymała oddech, gdy pistolet wylądował pomiędzy nimi z wylotem skierowanym w stronę Gabriela. Przez głowę przemknęło jej jedno pytanie. Na wszystkich bogów czy oni właśnie chcieli się pozabijać?
- Tylko na to stać Amerykę? - mruknął Gabriel zupełnie jakby niewzruszony tym, że właśnie celowano do niego z broni. Chociaż Miller skupiła na nim całą swoją uwagę nie potrafiła odszyfrować tego czy tylko grał, czy naprawdę pistolet nie zrobił na nim większego wrażenia.
- Miło, że humor ci dopisuje. Liczę, że równie dobrze dopisze ci dobra pamięć - padło z ust Laurenta. Sięgnął po kolejną rzecz, tym razem do kieszeni po drugiej stronie, z której wyciągnął złożoną na pół karteczkę, która chwilę później wylądowała obok pistoletu. - Co powiesz nam na temat tego adresu?
Aslanov powoli również nachylił się i na tyle ile pozwalały mu kajdanki na nadgarstkach, wziął ją do rąk. Cisza, która zapadła zdawała się ciągnąć w nieskończoność, do chwili gdy jego kąciki ust minimalnie się uniosły w przebiegłym uśmiechu. Był to zaledwie ułamek sekundy i Cally rozważała nawet opcję, w której po prostu jej się przewidziało, ale... po konkretnych wydarzeniach trudno było wierzyć w przypadki.
- Nic mi nie wiadomo, flic. - Łobuz odchylił się i swobodnie oparł o oparcie. Calypso zmarszczyła brwi i zerknęła na Vincenta w poszukiwaniu odpowiedzi na nieznane jej słowo, ale... cóż to, że nie wydawał się szczególnie zachwycony to mało powiedziane. - Jestem zawiedziony. Pytasz więźnia o wskazówki na odnalezienie doskonale znajomego wam miejsca? Panie władzo, tak się nie robi.
- Nie kpij sobie. To nie polepszy twojej sytuacji- zanim więzień, chociaż zdążył uchylić usta, aby uraczyć ich kolejną, prawdopodobnie równie bezczelną odpowiedzią, Vincent szybko dodał. - Z kim współpracujesz?
Calypso notowała każdą z istotnych rzeczy. Robiła to niemal nieświadomie, bo myślami była całkowicie gdzie indziej. Miała swój własny plan na to spotkanie, ale opracowanie go wydawało się o wiele prostsze niż wykorzystanie go w praktyce. Zarówno Aslanov jak i Laurent niemal skakali sobie do gardeł, a wtrącanie się w rozmowę było jak skazanie się z góry na porażkę. Przynajmniej tak było na obecną chwilę. Podejrzewała, że gdy minie pół godziny najpewniej odpuszczą wzajemne zaczepki, a po godzinie nie będą mieli ani siły, ani nerwów na bezsensowne przepychanki. To był promyczek nadziei. Wtedy bez większych podejrzeń będzie mogła wtrącić się w dyskusję pod pretekstem pomocy.
CZYTASZ
Papierowy Łobuz
HorrorW dniu, w którym poszukiwany morderca zostaje skazany przez Amerykańskie władze, odpowiedzialna za jego wyrok detektyw nie ma pojęcia, że konsekwencje tej decyzji będą dla niej prawdziwym koszmarem. Na końcu w baśniach zawsze wygrywa dobro, ale...co...