5

3 0 0
                                    

Wstałam. A raczej obudziła mnie głośne krzyki z dołu. Ubrałam się i umalowałam w lekki makijaz. Podeszłam do lustra które miałam w pokoju i zobaczyłam na szyji ranę a obok zaschniętą krew. wzięłam z szafki pomocnej bandaż i ja owinęłam po czym wyszłam z pokoju.

skierowałam się na dół zobaczyć co się dzieje. ujrzałam wtedy maskyego i tobyego którzy się kłócili, a hoodie próbował ich rozdzielić. w salonie siedzieli Jeff i Ben którzy rywalizowali w jakieś grze a Eyeless Jack, Jane i Natalie byli obok nich i jedli popcorn. a w kuchni natomiast była Suzie z Laughing Jackiem i gotowali jakaś zupę.

-um hej?..- powiedziałam a wzrok wszystkich uczestników wylądował na mnie.
-hejka Maya! Za godzinę o 13 masz ze mną trening więc się przygotuj i jaką bronią byś chciała zabijać ludzi?- zapytał się mnie łagodnie Toby. zupełnie zapomialam o tych treningach..
-niech będzie..- zastanawiałam się przez chwilkę. -siekiera.-.

Toby przytaknął i się uśmiechnął na co było widać jego zęby. Chłopak poszedł do Maskyego a ja do Suzie zobaczyć co robi.
-hejka, co robisz?- powiedziałam a Suzie się lekko wystraszyła i odskoczyła.
-jezu, co masz na szyji?!-
-um, nic takiego.. odpowiesz?-
-Tak tak, ogólnie masky i toby się kłócą o jedzenie więc moim planem jest to żeby zrobić nowe danie, w tym przypadku robie grzybową i dać im ją przez co nie będą się wreszcie kłócić o jakiś zasrany sernik lub gof- nie dokończyła bo przerwał jej łagony i spokojny.

myślałam że mnie zachipnotyzował. odwróciłam się i był to Toby. Kurde naprawdę jestem jakaś głupia bo chłopakowi głos się zmienił na jakiś łagodniejszy...
-Nie mów tak o gofrach bo ci wyjebie tą grzybową, I będzie sobie latać z grzybkami tam gdzie one urosły.- powiedział wkurzony.
-spierdaj- powiedziała Suzie.
-spoko, właśnie miałem przyjść po Maye. jesteś przygotowana?- zerknął na mnie na co ja kiwnęłam głową na tak.

poszedł w stronę drzwi wejściowych. spojrzałam na Suzie a ona oczami wskazywała żebym szła za nim wiec tak zrobiłam. zalozył on swoje buty i ustał. Założyłam swoje trampki i czarna kamizelkę bo dziś było całkiem cieplo. Szłam za brunetem, który było widać że był trochę wkurzony. Po 2 minutach dotarliśmy do miejsca które było za rezydencja.

-weź broń która chciałaś wziąść- tak jak powiedział tak zrobiłam. wzięłam do ręki siekiera która wydawała się być dosyć ostra przez co mogło się idealnie zabijać ludzi. Podeszłam do Tobyego. -Co mam robić?- zapytałam. -To tak, uznajmy ze to jest człowiek.- powiedział i wziął manekina. -Udawaj że on jest prawdziwy i Ciebie słyszy, a twoim obowiązkiem jest go zabić. Zrozumiano? A i mam jak coś stoper żeby zobaczyć ile sekund będzie. Pospiesz się trochę.- kiwnęłam głową i gdy chłopak powiedział start skradlam się do manekina i złapałam go jedna ręką za szyję a druga która trzymałam siekierę wbiłam nią w szyję, przez co została ona odczepiona od reszty ciała.

Rzuciłam ja do lasu a potem wbilam w ciało siekierę przekrajając ciało manekina na pół. Odeszłam od manekina i podeszłam od Tobyego który miał zaskoczona mine.
-wow. dobrze Ci poszło jak na pierwszy raz. 11 sekund i 22 milisekundy. jestem z Ciebie dumny.-
Razem z tobym jeszcze przez 2 godziny ćwiczyłyśmy a gdy weszłam do rezydencji  w głowie pojawił się głos slendermana "Brawo."

Teen Romance - Ticci Toby x Reader Where stories live. Discover now