1. Nowy etap.

806 28 38
                                    

Nowy etap w życiu nie jest czymś najprzyjemniejszym.

Często jest uznawany za miły, dobry i przyjemny... lecz u mnie to nie jest takie łatwe.

Usiadłam przy toaletce w moim nowym pokoju. Był o wiele lepszy od tego z Malibu, lecz nie miał w sobie tego... czegoś.

Dywan na całej powierzchni ziemi, białe biurko z mnóstwem akcesoriów, podświetlana toaletka, kanapa, a na przeciwko niej ogromny telewizor, drzwi na balkon, biblioteczka i kryształowy żyrandol. Eh, mogłabym tak wymieniać.

Przeprowadzka nie była dla mnie czymś łatwym. Przechodziłam przez cięższe chwilę, głównie przez Hughes'ów, którzy spieprzyli mi życie doszczętnie. To przez nich musiałam się przeprowadzić, zostawić przyjaciół i większość bliskich.

Jebani szmaciarze.

Spojrzałam się w lustro. Moje długie, czarne włosy miały ostatnio o dziwo lepsze dni, piegi przez pogodę były już mniej widoczne... przyjrzałam się dokładniej moim oczom. Były cudowne. Moje prawe oko było zielone, a drugie szare. Były wyjątkowe.

Poprawiłam biały top, a następnie beżowy sweter, który był tak krótki, że zasłaniał mi tylko dekolt. Beżowe spodnie garniturowe prezentowały się w miarę okej.

Minutę przez czasem wyszłam z pokoju. Na dole byłam punktualnie o dwudziestej.

Rezydencja prezentowała się cudnie. Duże żyrandole, obrazy na ścianach i ten królewski vibe. To najbardziej wielbię w domach w stylu Old Money.

Rodzice siedzieli już przy stole. Skinęłam do nich i zasiadłam do ogromnego stołu. Niby taki duży, a zasiada przy nim tylko pięć osób.

Byłam dzisiaj w okropnym humorze.

Mama na przeciwko mnie, uśmiechnęła się czule i poprawiła swojego blond koka. Była ubrana w białą sukienkę i miała lekki makijaż. Za to ojciec, tuż przy niej, nie wyglądał już tak przyjemnie. Garnitur szyty na miarę, brodą równo przystrzyżona i jak zwykle gburowaty wyraz twarzy.

Odwróciłam się w stronę schodów, po których właśnie schodzili bliźniacy. Nathan beż wyrazu twarzy skinął rodzicom, a Luke obok niego mu zawtórował. Odziani w garnitury, zasiedli tuż obok mnie.

Wiem, trochę jak w rodzince Adamsów.

- Anastazjo. - Przemówił do mnie ojciec. Niechętne spojrzenie przeniosłam na niego. - Nie sądzisz, że to nieodpowiedni ubiór na kolację?

Przybrałam na usta wymuszony uśmiech.

- David. - Upomniała go Skye i złapała za nadgarstek.

Ojciec wyrwał rękę, wciąż nie oderwawszy ode mnie chłodnego spojrzenia.

- Ojcze... - Westchnęłam. - Sądzę, że sweter i...

- To nie jest istotne. - Wciął się chłodno Nathan, nawet na mnie nie patrząc.

Uniosłam brew i spojrzałam się na starszego o pięć lat brata.

- A co jest "istotne"? - Zapytałam.

Nathan przeniósł porozumiewawcze spojrzenie na ojca, który odchrząknął i poprawił krawat.

- Chicago to nie jest najbezpieczniejsze miejsce. - Zaczął, a ja już się zaczęłam zastanawiać nad kolejną przeprowadzką. - Mieszka tutaj również pewna rodzina. Mają na nazwisko Seth.

Nie przekonana skinęłam głową.

- Ostatnio wykryto u nas intruza. - Dreszcz przeszedł po moim ciele. - Ten oto człowiek nie należy do naszych ludzi. Jest od Seth'ów. Narazie nie wykryliśmy, kto to jest, ale sama świadomość, że wiedzą, co robimy, kiedy i jakie mamy plany, jest niebezpieczna. Przez jakiś czas zostaniesz uziemiona w domu.

FORBIDDEN [WSTRZYMANE]Kde žijí příběhy. Začni objevovat