R. I. Chérie.

10.1K 201 481
                                    

Beverly Hills w stanie Kalifornia, 5 września 2020 roku.
Godzina 4:18 rano.

Dwa lata później.


Gabriel's P.O.V.'s

Niektórzy ludzie mówią, że to jak osoba wstaje odzwierciedla jaką osobą się jest.

Większość osób nie lubi wstawać rano, ale robi to przy pomocy alarmów w telefonie, inni wolą nie spać całą noc, a ci trzeci po prostu mają wyjebane na swoje budziki. Ja zaliczam się do odludków, którzy wstają z uśmiechem, bo koszmar się skończył. Wtedy jednak przypominam sobie, że życie jest znacznie gorsze. Gdy obudziłam się ponad godzinę przed budzikiem zaczęłam wyklinać pod nosem nie podnosząc się z łóżka. Po piętnastu minutach wyzywania samej siebie wstałam zarzuciłam na siebie szlafrok i podeszłam do okna by je zamknąć. Chwilę przed tym rozkoszowałam się zapachem lasu po zadziwiająco zimnej nocy jak na Beverly Hills. Zawsze zostawiam otwarte okno w pokoju by trochę się tu przewietrzyło. Jako że mieszkamy przy drodze w środku lasu powietrze jest sto razy lepsze niż w mieście. Lubię wejść do pokoju i poczuć się lepiej od samego powietrza w nim. Wyszłam z pomieszczenia najciszej jak mogłam, nie chciałam obudzić braci w końcu jest dopiero w pół do czwartej, a studia zaczynają dopiero koło dziewiątej. Jak tylko wyszłam na duży korytarz wyminęłam drzwi do ich pokoi i wróciłam do moich wcześniejszych rozmyśleń.

Pierwsze drzwi.

Cash zdecydowanie należy do tej ostatniej grupy osób, mimo że idzie na ostatni roku studiów nie ma dnia, żeby ktoś go siłą nie wyrwała z łóżka.

Drugie drzwi.

Damon, brat bliźniak Casha młodszy o całe dwie minuty. On za to wstaje przy pierwszym budziku czy najmniejszych hałasie.

Gdy Przechodziłam obok trzecich i ostatnich już drzwi nagle otworzyły się, a z ciemnego pokoju wyszedł Ivan.

Tak i Ivan, najstarszy, najbardziej odpowiedzialny i rozważny. Mimo że było koło czwartej rano zdziwiło mnie to, że nie ma na sobie jeszcze garnituru. Czasem wydaje mi się, że ciemnogranatowe spodnie zazwyczaj z marynarką w tym samym kolorze i białą koszulą to codzienność u Ivana. Teraz jednak zamiast eleganckiego zestawu jedyne co zauważyłam to bokserki z Batmanem na jego niezbyt zbudowanym ciele. Na sam widok nie mogłam powstrzymać się od parsknięcie śmiechem.

- Zabawne, naprawdę - skomentował jak zawsze z wielką powagą.

- Wracaj do batmobila, batmanie. - zaśmiałam się wymijając chłopaka i kierując się niżej, na parter.

Gdy zeszłam do salonu przeszłam krótkim korytarzem prowadzącym do kuchni. Tam zrobiłam już moją codzienną czynność. Mocna, czarna, kawa bez cukru to rzecz, bez której nie wyobrażam sobie dnia. Usiadłam przy wyspie. Od razu pożałowałam, że nie wzięłam ze sobą telefonu. Mogłabym po niego pójść jak każdy normalny człowiek i się nie nudzić, ale mi się po prostu nie chciało. Postanowiłam wypić kawę w ciszy i spokoju, tak jak lubię najbardziej. Po dziesięciu minutach powolnego siorbania napoju do kuchni wszedł mój brat.

- Czyli batman zamienił się w Bruce'a Wayne'a. - westchnęłam, jak wyszedł zza moich pleców i zauważyłam, że ma na sobie już miał garniturowe spodnie oraz białą koszulę z podwiniętymi rękawami.

- Co? - zapytał marszcząc brwi i podchodząc do ekspresu.

Wyjął z podwieszanej szafki kubek, o który każdy z braci się bije - na kubku jest napis "The Best Brother on the world" jako że każdy z nich uważa się za najlepszego wychodzi kłótnia kto będzie z niego pić. - i nalał do niego kawę.

SinWhere stories live. Discover now