odpoczynek

119 7 20
                                    

- Hej, zapomniałaś o mnie wczoraj? - Kevin zapytał kiedy dziewczyna wychodziła z sali zajęć.

- Oh, nie. To nie tak, przepraszam. Szczerze mówiąc, wczoraj spałam cały dzień. Czułam się tragicznie. Moja głowa nie jest przyzwyczajona do takiej ilości alkoholu.

- To nic, rozumiem. Może dziś wieczorem znajdziesz czas?

Cassie zaplanowała już dzisiejszy dzień. Chciała udać się do Feldcroft, porozmawiać z Anne.

- Dziś nie mogę. Może piątek?

Chłopak był zwyczajnie rozczarowany ale w ostateczności przystał na jej propozycję.

Co ja robię? Zadała sobie pytanie na które nie znała odpowiedzi. Rozmawiali ze sobą jeszcze chwilę, ponieważ Cassie miała zaraz kolejne zajęcia.

Lekcje z transmutacji minęły jej szybko. Kiedy zbierała się do wyjścia Profesor Weasley zaprosiła ją do siebie na rozmowę.

- Witaj, Cassandro. Na zajęciach byłaś nieobecna. Nie wyglądasz też najlepiej. Może udałabyś się do Skrzydła Szpitalnego? Nalegam.

Profesor Weasley po śmierci Profesora Figa zajęła się nią. Wymieniały ze sobą listy podczas wakacji. Nauczycielka starała się jak tylko mogła wesprzeć dziewczynę w tym wszystkim, za co Cassie była jej bardzo wdzięczna. Dodatkowo Profesor Weasley wzięła na siebie odpowiedzialność kontaktowania się z Obrońcami.

- Wszystko jest dobrze Pani Profesor. Po prostu ostatnio dopadła mnie grypa żołądkowa. Jest już lepiej. - skłamała.

Nauczycielka zmierzyła ją wzrokiem i kiwnęła głową.

- Dobrze. Chciałam ci tylko powiedzieć, że skarbiec magii jest bezpieczny. Nie mam żadnych wieści od Obrońców. Jeśli poczujesz się gorzej następnym razem, proszę, przyjdź z tym do mnie.

- Oczywiście. - Cassie była jej wdzięczna. Niedługo później opuściła klasę zajęć i udała się na obiad do Wielkiej Sali.

Usiadła przy Ominisie, który kończył już swój posiłek.

- Lepiej się czujesz? Jak twoje rany?

- Jest lepiej, dziękuję. Chcę pójść wieczorem do Anne...

- To NIE JEST dobry pomysł, Cassie. Anne ma dość tłumaczeń Sebastiana, myśle, że mogłabyś pogorszyć sytuację. Niech załatwią to między sobą.

Cassandra pomyślała, że faktycznie może Ominis ma rację. Tak bardzo było jej szkoda Sebastiana. Najgorsze jest to, że to nie on był inicjatorem całego zamieszania. Blondynka przytaknęła. Zjedli posiłek i udali się do Pokoju Wspólnego.

                                           ***

dzień później

S E B A S T I A N

Chłopak siedział w bibliotece studiując podręcznik do obrony przed czarną magią. O, ironio. Od czasu wypadku w Zakazanym Lesie nie rozmawiał z Cassandrą co wprawiało go w coraz większą niepewność i frustrację. Nie mógł skupić się na niczym innym bo cały czas myślał o niej. Myślał, jak głupim trzeba być, żeby pozwolić pijanej dziewczynie wyjść z zamku wprost do Zakazanego Lasu. Obwiniał się o jej krzywdę.

Ominis usiadł obok niego.

- Wszędzie mnie znajdziesz, prawda? - brązowowłosy zamknął książkę i spojrzał na niego.

Blondyn wzruszył ramionami. - Chcę ci coś powiedzieć. Już dawno powinienem to zrobić.

- Chodzi o Cassie? - wtrącił.

- Tak. Zdaje się ze mamy lekki konflikt interesów.

- Lekki?

- Miałeś rację, kocham tę dziewczynę. - Ominis kontynuował, a Sebastian poczuł jak jego serce przyspiesza. - Natomiast zdaje sobie sprawę z tego, że ona nie kocha mnie. Nie chcę też mieszać jej w głowie i robić rzeczy, których mógłbym później żałować. Ja odpuszczam Sebastianie. Nasza przyjaźń wisi na włosku, chcę to odbudować, dlatego postaram się przekierować moją miłość na kogoś innego. Przynajmniej będę się starać. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz.

Sebastianowi dudniło w uszach.

- Tylko, cholera, Sebastianie. Jeśli ją skrzywdzisz, nie ręczę za siebie.

- Będę wiedział. Będę wiedział, że ją kochasz. Nie dam sobie z tym rady. To nie ma żadnego sensu.

- Nie da się znaleźć na to złotego środka. Jest jedna kwestia, najważniejsza. Ona nie kocha mnie, kocha ciebie.

- Tak, a nad tą kwestią wisi jeszcze jedna. Ona mnie nie chce. - powiedział szeptem nie chcąc dopuścić do siebie tej myśli.

- O czym ty mówisz?

- Dziwnie się zachowuje. Nie mogę jej wyczuć. Nie wiem co czuje, nic mi nie mówi. Mam wrażenie, że się ze mną bawi.

Ominis zamilkł na chwilę i pomyślał. - Masz rację. Ostatnio zachowuje się inaczej. Jest trochę wycofana... Jeśli ci na niej zależy to zrób wszystko, żeby jej nie stracić.

***
grudzień

Te kilka tygodni minęło względnie spokojnie. Cassie spędzała dużo czasu z Kevinem, który na prawdę sprawiał, że czuła się dobrze w jego obecności. W końcu mogła odetchnąć od napiętej sytuacji związanej z Sebastianem. Pomiędzy nimi nic się nie wydarzyło. Mimo, że miała trochę ulgi to bardzo tęskniła za jego dotykiem i po prostu za n i m.
Z Kevinem łączyła ich na razie przyjaźń, w której od czasu do czasu pojawiał się lekki flirt.

Sebastian próbował jeszcze kilka razy z nią porozmawiać, wyciągnąć od niej co ma zrobić ale bezskutecznie. Zawsze kończyło się tak samo. Nie mógł przeżyć relacji, którą obserwował z boku. Doszedł do wniosku, że stracił kolejną osobę na której mu zależało. Na własne życzenie.

Ominis dużo czasu spędzał z Anne. Skupił całą swoją uwagę właśnie na niej. Robił to dla siebie, ale nie tylko. Na względzie miał właśnie Anne, Sebastiana oraz oczywiście Cassidy. Jego emocje były nierozszyfrowane. Nie dzielił się nimi.

Oczywiście, spędzali czas we trójkę ale zdecydowanie rzadziej.

***

O M I N I S

Był piątek wieczór. Dziewczyna położyła mu głowę na torsie, wtulając się w niego. Opuszkami palców jeździła po jego zimnej dłoni.

- Zostaniesz na noc? - zapytała cicho. - Nie chcę być dzisiaj sama.

- Oczywiście, że tak. - chłopak bez zastanowienia się zgodził. Anne przeszła dzisiaj dwa ataki, to dużo jak na jeden dzień. Nie chciał zostawiać jej samej.

Ich relacja była silna. Chłopak był w stanie zrobić dla niej wszystko. Wiedział, że klątwa postępuje. Nie wiedział ile dokładnie czasu ma Anne ale chciał sprawić, by przeżyła swoje życie jak najlepiej. Wierzył, że był w stanie jej w tym pomóc.

Dziewczyna wędrowała palcami po jego dłoni, przedramieniu i po szyi. Na jego ciele widniało dużo blizn. Pamiątka po wizytach w jego rodzinnym domu. Anne przypatrywała się każdej z nich. Wiedziała co przechodził.

Ominis w pewnym momencie wziął jej wędrującą dłoń i pocałował.

- Wiesz, Ominisie... - dziewczyna mruknęła cicho.

- Nic nie mów. Czuję do czego zmierzasz. - pocałował jej dłoń jeszcze raz. Wiedział, czego dziewczyna oczekuje. Czuł to od dawna.

- Więc zrób to. - w głosie Anne dało się wyczuć błagalny ton. Skierowała na niego swój wzrok, badając jego twarz. Pogłaskała go po policzku.

Nie poczekała aż zrobi to pierwszy. Musnęła jego wargi najpierw delikatnie, by za chwilę obdarowywać go namiętnymi pocałunkami. Ominis je odwzajemniał. Ujął jej twarz w dłonie ale nie był pewien czy postępuje słusznie.

- Tak długo na to czekałam. - mruknęła. Chłopak nie odpowiedział. Złożył pocałunek na jej czole.

Tą noc spędzili już jako oficjalna para.

Półmrok | MC x Gaunt x SallowWhere stories live. Discover now