30.07.1997 ( Shinichiro cofnął się w czasie, do momentu, w którym Mikey jeszcze żył)
- Proszę, zrobiłam wam kawę. - Powiedziała miło [y/n], która przyszła z kuchni, a w rękach trzymała tacę z kawami. Położyła ją na stole i rozkładała każdemu.
Zdziwiła się, gdy Shinichiro nagle pobiegł do Manjiro i go przytulił. Wiedziała że lubi swojego brata, lecz nigdy nie widziała tego jak się to do siebie tulili. Zaśmiała się na ten widok.
- Zachowujesz się dziwnie, Shinichiro. - Odparł Mikey, który nie wiedział co zrobić.
[y/n] i Takeomi patrzyli na rodzeństwo, aż w końcu tamci po nie długiej chwili się od siebie oderwali.
- [y/n]? - Shinichiro spojrzał na nią z miłością i łzami.
- Co? - Spytała lekko przerażona, nie wiedziała o co chodzi. Chłopak do niej podszedł i ją również czule przytulił. - Wszystko dobrze, Shinichiro? Naprawdę się dziwnie dzisiaj zachowujesz. - Odwzajemniła uścisk.
Lubiła się tulić, a takie nagłe czułości sprawiały jej przyjemność.
- Po prostu cię bardzo mocno kocham. - Szepnął jej do ucha i mocniej przytulił.
- Ja ciebie też, skarbie. - Odpowiedziała i się zaśmiała. Pocałowali się krótko i usiedli do stołu, gdzie siedział Takeomi.
Nie siedzieli długo, ponieważ mieli w planach pojeździć sobie na motorach. Tak jak zawsze, lecz z tą różnicą że Manjiro miał dziś nauczyć się jeździć.
Zazwyczaj Shinichiro twierdził że jego brat jest na to za mały, lecz tym razem sam zaproponował, żeby go nauczyć. Mikey od zawsze o tym marzył i czekał aż urośnie.
Starszy brat pokazał mu jak odpala się sprzęt, a chwilę później wyjechali z pod domu. Wyruszyli całą czwórką na wycieczkę. Wszyscy wyglądali na szczęśliwych, w szczególności Mikey i Shinichiro.
Takeomi zostawił ich i pojechał do siebie, a [y/n], Shinichiro i Mikey wrócili do domu, gdzie Emma razem z dziadkiem gotowali obiad. Straszy brat bez wyjaśnienia pobiegł w stronę kuchni.
- O co mu chodzi? - Spytała się [y/n], która razem z Mikey'em szli wolniejszym krokiem za Shinichiro.
- Też bym chciał wiedzieć. - Odparł Mikey. - Spytaj się go, to twój chłopak.
- Ale to twój brat. - Odpowiedziała i zaczęli się drażnić słownie.
- Ale tobie prędzej powie.
- Ale to tobie pozwolił dzisiaj jeździć.
- Ale to ty z nim gadasz częściej.
- Ale to ty... - Zawahała się. - Dobra, wygrałeś. Ale później się spytam.
- Dobra. - Przybili sobie pionę.
- Pomogę wam gotować. - Głos chłopaka wydobywał się z kuchni.
- Ale ty nigdy nie trzymałeś noża kuchennego.
- To zacznę sprzątać. - Odparł i się obrócił.
- Dziwny... - Powiedziała Emma.
Nim [y/n] i Mikey zdążyli wejść do pomieszczenia, Shinichiro już z niego wybiegał.
- On dzisiaj tak cały czas, przyzwyczaj się. - Odparła starsza dziewczyna do Emmy. - Pomogę wam. - Podeszła do nich i zaczęła kroić warzywa. Mikey w tym momencie poszedł się bawić z kolegami.
Trochę to czasu trwało, ale w końcu obiad był gotowy. [y/n] postanowiła pójść po chłopaków i ich zawołać na posiłek.
Wyszła na dwór. Zobaczyła Manjiro ze spuszczoną głową, siedział na schodku i Shinichiro, który stał nad nim. Podeszła do nich, lecz ci jej nie zauważyli.
- Manjiro, to nie mnie powinieneś przepraszać. - Powiedział starszy brat.
- Nie wiem o co chodzi i chyba nie chcę się zagłębiać..., - Odparła lekko zmieszana. - ale chodźcie na obiad. Czekamy na was.
Mikey pobiegł do budynku, zaraz za nim miała iść dziewczyna. Shinichiro chwycił jej rękę, by ta się zatrzymała.
- [y/n]. - Przyciągnął ją do siebie i przytulił. - Naprawdę dziękuje ci że jesteś.
- Oj Shinichiro... - Odwzajemniła uścisk. - Ja ci też dziękuje... Ale co się stało?
- Nic takiego. - Oznajmił.
- Przecież widzę. - Chwyciła jego twarz do obu rąk i spojrzała prosto w oczy. - Mów.
- Nic się nie stało. - Zaśmiał się nerwowo. - Po prostu miałem głupi sen. - Nieudolnie się tłumaczył.
- Eh... Trzeba było tak od razu. - Westchnęła i przytuliła się do chłopaka. Po czym po chwili się od niego oderwała. - Chodźmy na obiad. Wszyscy czekają.
- Jasne, chodźmy.
Po wspólnie zjedzonym obiedzie, [y/n], Shinichiro i Mikey, pojechali do szpitala. Dziewczyna nie wiedziała o co chodziło, lecz chłopcy wcześniej ją uspokajali że ma się nie martwić i że nic złego się nie stało.
Weszli do budynku, a następnie do pokoju w którym leżał kolega Mikey'a - Haruchiyo. Miał całą zabandażowaną głowę i poprzyklejane plastry na twarzy, lecz żył i wyglądał na zdrowego, tylko że poobijanego.
- Przepraszam Haruchiyo. - Powiedział Mikey, który wyraźnie powstrzymywał się od łez. - Zrobiłem coś dla ciebie okropnego.
- Niestety blizny, mogą być trwałe... - Odparł smutny Haruchiyo. Nastała cisza.
- Zaraz wracam... - Oznajmił załamany Manjiro.
Wszyscy na niego spojrzeli, gdy kierował się w kierunku drzwi. [y/n] i Shinichiro następnie spojrzeli na siebie w porozumiewawczy sposób.
- Pójdę za nim. - Odparła dziewczyna i poszła za młodszym. W ten sposób Shinichiro został sam z Haru i o czymś rozmawiali. W tym czasie [y/n] pobiegła za Mikey'em bym z nim pogadać i wesprzeć.
~~~
Rozdział krótszy i może trochę chaotyczny, ze względu takiego że się pochorowałam i nie miałam siły poprawiać. Przepraszam za błędy i różne nieścisłości.
Zdrówka wam życzę ❤️
CZYTASZ
✯ 𝘚𝘩𝘪𝘯𝘪𝘤𝘩𝘪𝘳𝘰 𝘚𝘢𝘯𝘰 𝘹 𝘙𝘦𝘢𝘥𝘦𝘳 ✯
Fanfiction★✯★ [y/n] to dziewczyna wywodząca się że szczęśliwej i kochającej się rodziny. Gdy straciła tatę, odsunęła się od wszystkich swoich znajomych i została sama ze swoją mamą, którą bardzo kochała. Nigdy nie pomyślała o tym że jedno wyjście z nieznajomy...