♡ 19 ♡

111 12 4
                                    

30.07.1997 ( Shinichiro cofnął się w czasie, do momentu, w którym Mikey jeszcze żył)

- Proszę, zrobiłam wam kawę. - Powiedziała miło [y/n], która przyszła z kuchni, a w rękach trzymała tacę z kawami. Położyła ją na stole i rozkładała każdemu.

Zdziwiła się, gdy Shinichiro nagle pobiegł do Manjiro i go przytulił. Wiedziała że lubi swojego brata, lecz nigdy nie widziała tego jak się to do siebie tulili. Zaśmiała się na ten widok.

- Zachowujesz się dziwnie, Shinichiro. - Odparł Mikey, który nie wiedział co zrobić.



[y/n] i Takeomi patrzyli na rodzeństwo, aż w końcu tamci po nie długiej chwili się od siebie oderwali.

- [y/n]? - Shinichiro spojrzał na nią z miłością i łzami.

- Co? - Spytała lekko przerażona, nie wiedziała o co chodzi. Chłopak do niej podszedł i ją również czule przytulił. - Wszystko dobrze, Shinichiro? Naprawdę się dziwnie dzisiaj zachowujesz. - Odwzajemniła uścisk.

Lubiła się tulić, a takie nagłe czułości sprawiały jej przyjemność.

- Po prostu cię bardzo mocno kocham. - Szepnął jej do ucha i mocniej przytulił.

- Ja ciebie też, skarbie. - Odpowiedziała i się zaśmiała. Pocałowali się krótko i usiedli do stołu, gdzie siedział Takeomi.



Nie siedzieli długo, ponieważ mieli w planach pojeździć sobie na motorach. Tak jak zawsze, lecz z tą różnicą że Manjiro miał dziś nauczyć się jeździć.

Zazwyczaj Shinichiro twierdził że jego brat jest na to za mały, lecz tym razem sam zaproponował, żeby go nauczyć. Mikey od zawsze o tym marzył i czekał aż urośnie.



Starszy brat pokazał mu jak odpala się sprzęt, a chwilę później wyjechali z pod domu. Wyruszyli całą czwórką na wycieczkę. Wszyscy wyglądali na szczęśliwych, w szczególności Mikey i Shinichiro.



Takeomi zostawił ich i pojechał do siebie, a [y/n], Shinichiro i Mikey wrócili do domu, gdzie Emma razem z dziadkiem gotowali obiad. Straszy brat bez wyjaśnienia pobiegł w stronę kuchni.

- O co mu chodzi? - Spytała się [y/n], która razem z Mikey'em szli wolniejszym krokiem za Shinichiro.

- Też bym chciał wiedzieć. - Odparł Mikey. - Spytaj się go, to twój chłopak.

- Ale to twój brat. - Odpowiedziała i zaczęli się drażnić słownie.

- Ale tobie prędzej powie.

- Ale to tobie pozwolił dzisiaj jeździć.

- Ale to ty z nim gadasz częściej.

- Ale to ty... - Zawahała się. - Dobra, wygrałeś. Ale później się spytam.

- Dobra. - Przybili sobie pionę.



- Pomogę wam gotować. - Głos chłopaka wydobywał się z kuchni.

- Ale ty nigdy nie trzymałeś noża kuchennego.

- To zacznę sprzątać. - Odparł i się obrócił.

- Dziwny... - Powiedziała Emma.

Nim [y/n] i Mikey zdążyli wejść do pomieszczenia, Shinichiro już z niego wybiegał.

- On dzisiaj tak cały czas, przyzwyczaj się. - Odparła starsza dziewczyna do Emmy. - Pomogę wam. - Podeszła do nich i zaczęła kroić warzywa. Mikey w tym momencie poszedł się bawić z kolegami.



Trochę to czasu trwało, ale w końcu obiad był gotowy. [y/n] postanowiła pójść po chłopaków i ich zawołać na posiłek.

Wyszła na dwór. Zobaczyła Manjiro ze spuszczoną głową, siedział na schodku i Shinichiro, który stał nad nim. Podeszła do nich, lecz ci jej nie zauważyli.

- Manjiro, to nie mnie powinieneś przepraszać. - Powiedział starszy brat.

- Nie wiem o co chodzi i chyba nie chcę się zagłębiać..., - Odparła lekko zmieszana. - ale chodźcie na obiad. Czekamy na was.

Mikey pobiegł do budynku, zaraz za nim miała iść dziewczyna. Shinichiro chwycił jej rękę, by ta się zatrzymała.

- [y/n]. - Przyciągnął ją do siebie i przytulił. - Naprawdę dziękuje ci że jesteś.

- Oj Shinichiro... - Odwzajemniła uścisk. - Ja ci też dziękuje... Ale co się stało?

- Nic takiego. - Oznajmił.

- Przecież widzę. - Chwyciła jego twarz do obu rąk i spojrzała prosto w oczy. - Mów.

- Nic się nie stało. - Zaśmiał się nerwowo. - Po prostu miałem głupi sen. - Nieudolnie się tłumaczył.

- Eh... Trzeba było tak od razu. - Westchnęła i przytuliła się do chłopaka. Po czym po chwili się od niego oderwała. - Chodźmy na obiad. Wszyscy czekają.

- Jasne, chodźmy.



Po wspólnie zjedzonym obiedzie, [y/n], Shinichiro i Mikey, pojechali do szpitala. Dziewczyna nie wiedziała o co chodziło, lecz chłopcy wcześniej ją uspokajali że ma się nie martwić i że nic złego się nie stało.

Weszli do budynku, a następnie do pokoju w którym leżał kolega Mikey'a - Haruchiyo. Miał całą zabandażowaną głowę i poprzyklejane plastry na twarzy, lecz żył i wyglądał na zdrowego, tylko że poobijanego.

- Przepraszam Haruchiyo. - Powiedział Mikey, który wyraźnie powstrzymywał się od łez. - Zrobiłem coś dla ciebie okropnego.

- Niestety blizny, mogą być trwałe... - Odparł smutny Haruchiyo. Nastała cisza.

- Zaraz wracam... - Oznajmił załamany Manjiro.

Wszyscy na niego spojrzeli, gdy kierował się w kierunku drzwi. [y/n] i Shinichiro następnie spojrzeli na siebie w porozumiewawczy sposób.

- Pójdę za nim. - Odparła dziewczyna i poszła za młodszym. W ten sposób Shinichiro został sam z Haru i o czymś rozmawiali. W tym czasie [y/n] pobiegła za Mikey'em bym z nim pogadać i wesprzeć. 


~~~

Rozdział krótszy i może trochę chaotyczny, ze względu takiego że się pochorowałam i nie miałam siły poprawiać. Przepraszam za błędy i różne nieścisłości.

Zdrówka wam życzę ❤️

✯ 𝘚𝘩𝘪𝘯𝘪𝘤𝘩𝘪𝘳𝘰 𝘚𝘢𝘯𝘰 𝘹 𝘙𝘦𝘢𝘥𝘦𝘳 ✯Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz