7 | Lighthouse

782 17 7
                                    


-To oczywiście, prawda- Powiedział brunet za kierownicą. Jechaliśmy gdzieś vanem, żeby dowiedzieć się czegoś o kompasie ojca John'a B. - to rodzinna pamiątka. Gdzie indziej ukryć wiadomość? Widział, że do mnie wróci

-Tak, możliwe- potwierdziła Kie

-Możliwe też, że wymyślasz dzikie teorie, żeby poradzić sobie z tym co czujesz- powiedział Pope, a ja posłałam mu mordercze spojrzenie

-Wiesz, jak ja sobie z tym radzę. Dobre zioło lekarstwem na wszystko- spojrzał na mnie JJ z uśmiechem

-Nie zmyślam. Tata próbuje coś mi powiedzieć.

-Skoro ci to pomaga- Kiara położyła mu rękę na ramieniu

-Nie potrzebuje terapii, okej? Nie wariuje.

-Nie ma w tym nic złego...- powiedziałam patrząc na bruneta za kółkiem.

-Mój ojciec zaginął. Nie wiecie jak to jest stracić bliską osobę. Bez jakiegokolwiek wyjaśnienia.- na te słowa John'a B spuściłam wzrok. Chciało mi się płakać zawsze jak myślałam o mamie. Poczułam wzrok wszystkich na sobie. JJ złapał mnie za dłoń dodając mi tym otuchy. Spojrzałam blondynowi w oczy i uśmiechnęłam się słabo po czym popatrzyłam na John'a B, który przepraszał mnie wzrokiem, a ja się do niego uśmiechnęłam pokazując, że wszystko jest okej.

-Czego może dotyczyć wiadomość?- przerwała ciszę Kie

-Redfield. Latarnia w Redfield. Ulubione miejsce taty- powiedział Brunet. Wysiadaliśmy z vana i spojrzeliśmy na czarno-białą latarnie - Zróbmy tak, ty stój na czatach - wskazał palcem na JJ'a

-Chwila...Czemu ja?

-Bo nie idziesz- wtrącił się Pope

-Czemu?- zapytał z wyrzutem

-Są zmienne niezależne i zależne, jesteś nieprzewidywalny.

-Zamknij się

-Nie obliczalny- kontynuował Pope

-Posłuchaj- przerwał im brunet -Lacy, zostań z JJ'em, tylko ciebie będzie słuchał, Pope ty też zostań. Jeśli nas rozdziela, spotkamy się u JJ'a

-Świetnie

-Popracuje nad esejem do stypendium- powiedział Pope odchodząc od nas i biorąc do ręki notatnik.

-Zamkniesz się wreszcie? - zapytał blondyn podrzucając piłeczkę, którą wyciągnął z kieszeni.

Poszłam do vana i usiadłam w środku. Patrzyłam w jedno miejsce zamyślona, aż zobaczyłam sylwetkę nad sobą

-Wszystko okej?- zapytał niebieskooki

-Tak.. tak. Czemu pytasz?

-No wiesz, to co powiedział John B. Twoja mama..- powiedział siadając koło mnie

-Naprawdę, jest okej- uśmiechnęłam się, a ten odgarnął moje pasemko włosów za ucho. Kiedy patrzyliśmy sobie w oczy czułam motylki w brzuchu. Nasze twarze się coraz bardziej do siebie zbliżały, a chłopak położył swoją dłoń na moje udo

-Co wy robicie?- zapytał zdegustowany Pope, a my gwałtownie się od siebie oderwaliśmy. Widziałam na twarzy JJ'a małe zdenerwowanie. Pope tylko wywrócił oczami i usiadł z tyłu vana. Blondyn wstał wzdychając i popatrzył na mnie.

-Chodź- rzucił i podał mi rękę pomagając wstać. Wyszliśmy przed van. JJ puścił moją rękę, a ja stanęłam w miejscu. Odszedł ode mnie na koło półtora metra i wyciągnął piłeczkę. Zaczęliśmy do siebie rzucać.

𝐉𝐞𝐬𝐭𝐞𝐬́ 𝐉𝐞𝐝𝐲𝐧𝐲  < 𝐉𝐉 𝐌𝐚𝐲𝐛𝐚𝐧𝐤 > Where stories live. Discover now