Zaczeło się....

43 7 25
                                    

    Zaczeiło się niewinnie od niewielkich problemów z samoakceptacją, zaczynałam mieć wachania wagi, ale widziałam to tylko wtedy kiedy ta leciała w góre. 

    Zaczełam po każdym posiłku mieć wyrzuty sumienia. 

Po jednej z moich częstych kłótni z rodzicami weszłam do łazienki i usiadłam na ziemi, płacząc, przez wyczerpanie, złość i zawiedzenie sobą zaczełam myśleć o śmierci, co by się stało? Spojżałam na górną szafke, w krórej zazwyczaj znajdują się nożyczki do podcinania włosów 

A może by tak...?

     Wtedy wszystko się zaczeło...

Na początku robiłam to w ramach kary, po każdej kłótni, złej ocenie, jednak z czasem zaczeło być to uzależnieniem, karałam się tym za wszystko nie mając nad tym kontroli. Za powiedzenie czegoś nie tak, za zerwanie znajomości, za tchurzostwo, za brak odwagi do napisania do pewnych osób, nawet za odczucia że te osoby już nie chcą ze mną pisać, za okłamywanie innych kiedy nir miałam siły z nimi wychodzić. 

Dochodziło do tego że rozmawiając z kimś myślałam tylko o tym czy nie powinnam przestać się odzywać, bo już irytuje tą osobę. Myślałam jedynie, żeby zrobić sobie coś z tego powodu. 

Wycofywałam się z całego mojego życia społecznego, po czym wracałam do domu, zamykałams się w pokoju i wylewałam z sibie to że nikt nie chce się ze mną spotykać. 

Byłam hipokrytką, teraz już wiem. 

-----------------------------———---------------------------

Lubię pisać takie jednorozdziały

Zaczęło... czy skończyło się?Where stories live. Discover now