Rozdział 13.

26 2 0
                                    

– Tego mi brakowało – mruknięcie Shawna nad uchem sprawiło, że ciężko westchnęłam. Dym od papierosów i blantów sprawił, że zapiekło mnie w płucach – Tobie chyba też. Powinnaś się nieco wyluzować – mruknął mi do ucha,  popychając mnie w głąb domu.

– Nie mam ochoty tu być – zaprzeczyłam ruchem głowy niczym małe dziecko. Odwróciłam głowę w jego stronę, patrząc na jego twarz – Chcę wrócić do domu – mruknęłam, w duchu prosząc, by pojechał razem ze mną do domu. Chciał coś powiedzieć, ale w tym samym czasie obok pojawił się czarnowłosy. Posłał znaczące spojrzenie przyjacielowi, przez co jeden z braci zniknął mi z pola widzenia.

Znajdowaliśmy się w domu jednego ze znajomych. Po moim wygranym wyścigu oraz wygranym wyścigu Aarona, stwierdziliśmy, a raczej chłopcy stwierdzili, że idealne zakończenie tej nocy była właśnie impreza. Nie chciałam tu przychodzić, gdyż w ogóle nie miałam ochoty na żadne imprezy. Miałam dobry humor ze względu na zajęcie pierwszego miejsca, jednak nie oznaczało to tego, że chciałam się napić. Wolałam wrócić do domu, poczytać książkę, a później zakończyć ten dzień gorąca kąpielą.

Chłopcy uparli się, że powinniśmy byli chociaż trochę się odstresować. Szkoda tylko, że ja miałam dość imprez po ostatniej, w ciągu której zabrał mnie White. Gdyby nie on, nie chciałam nawet myśleć, jakby się ona skończyła. Dlatego też nie chciałam dziś przychodzić tutaj, gdyż nie miałam w ogóle ochoty. Chciałam wrócić do domu, ale wiedziałam, że chłopcy by mi na to nie pozwolili. Jak wcześniej im wspomniałam, że miałam w planach wrócić do domu, stwierdzili, że muszę trochę z nimi spędzić czasu, a na dodatek to nie pozwolą, bym wracała sama do domu.

– Posłuchaj – Aaron nachylił się nade mną, bym mogła go dobrze usłyszeć przez głośną muzykę – Jeśli naprawdę będziesz się tu źle czuć, podejdź do mnie, a oboje pojedziemy do domu. Spróbuj z kimś pogadać, napij się drinka, a jakby coś się działo, to cały czas mam telefon przy sobie – mruknął do mnie, posyłając pytające spojrzenie, czy mi to odpowiadało. Potwierdziłam skinięciem, a po chwili odeszłam w stronę głębi domu.

Zostawiłam znajomych z tyłu, kierując się bliżej środka samego domu. Niektórzy kiwnęli do mnie głową, czym odwdzięczyłam się tym samym. Niektórych nawet kojarzyłam ze swojej dawnej szkoły, ale nie wchodziłam z nimi w jakąś konwersacje. Wolałam wyjść na taras, zapalić papierosa, a później znaleźć Aarona i jak najszybciej znaleźć się w domu. Chciałam już zasnąć i odpocząć w swoim domu, gdzie czułam się komfortowo. Do najważniejszych wyścigów było jeszcze trochę czasu, więc chciałam się w tym wolnym czasie skupić właśnie na nich.

– Forbes – usłyszałam obok siebie, gdy przekroczyłam próg tarasu. Zerknęłam na znaną mi blondynkę, która uśmiechała się do mnie przyjaźnie – Kupę lat cię nie widziałam. Poznajesz mnie? – zapytała się mnie, uśmiechając się przyjaźnie. Parsknęłam, by po chwili schować ją w swoich ramionach. Zapach jej perfum załaskotał moje nozdrza.

– Lucrecia – mruknęłam cicho, chowając twarz w jej włosach. Zachichotała mi do ucha – Jakbym mogła cię nie pamiętać. Chodziłyśmy razem przecież do podstawówki – wyjaśniłam jej, wspominając w głowie te czasy. Odsunęłyśmy się od siebie, kiedy ja zerknęłam na jej czarną sukienkę.

– Co u ciebie? Starsznie dawno cię nie widziałam – powiedziała w odpowiedzi, a następnie wskazała na wyjście tarasu – Wejdźmy do środka, wypijmy coś i pogadajmy. Chyba masz mi dużo do powiedzenia – zaśmiała się, a jej miły głos zabrzmiał mi w uszach. Choć nie chciałam pić, jej wzrok mnie w tym przekonał. Chwyciła mnie za dłoń, ciągnąc w stronę domu, a po chwili już zniknęłyśmy za jego grubymi ścianami.

***

Stuknięcie dwóch kieliszków zabrzmiało w kuchni, a razem z tym zaśmiałyśmy się z blondynką. Wybiła godzina trzecia nad razem, nie wiedziałam, ile siedziałyśmy już w tym pomieszczeniu, ale nie mogłam powiedzieć, że nie czułam się dobrze. W towarzystwie Lucreci czułam się podejrzanie dobrze. Zresztą zawsze tak było, odkąd siedziałyśmy razem w ławce. Umiałyśmy się dogadać i porozmawiać na każdy temat. Zawdzięczałam jej dużo, bo to dzięki niej zdałam szkole bez żadnych problemów. Bez niej najprawdopodobniej nie ukończyła bym szkoły.

Race against timeWhere stories live. Discover now