5# Nikt się tego nie spodziewał

151 11 8
                                    


Za oknem powoli robiło się ciemno. Światło telebimów oświetlało nieboskłon, całkowicie pozbywając go blasku gwiazd. Wielka szkoda, gdyż od najmłodszych lat kochałam przesiadywanie na trawie i wyszukiwanie gwiazdozbiorów. Niestety w Chicago te gwieździste noce były ledwo widoczne, gwiazdy wydawały się przygasać tak jak i moje nastawienie do nowego początku.

Od końca zajęć dzieliło mnie niespełna dziesięć minut. Siedziałam w wielkiej sali z ogromną przesuwaną tablicą, na której wykładowczyni o nazwisku Kimberly zapisywała kolejną przydatną informację jak zdać jej zajęcia z biznesu międzynarodowego.

Puszysta kobieta o kręconych ciemnych włosach wyprostowała się i spoglądnęła na zebraną grupę, ewidentnie nudzącą się wykładem. Może byliśmy pierwszakami, ale przyzwyczajenie do krótszych zajęć dało nam się we znaki. Oparłam się wygodnie o oparcie i lekko się przeciągając, zahaczyłam o coś ręką. Odwróciłam głowę, słysząc dźwięk uderzenia o ziemię. Chwyciłam za zeszyt, który z mojej winy wylądował na wykładzinie i z przepraszającą miną podniosłam głowę ku osobie za mną. W tej samej sekundzie napotkałam na ciemne jak noc oczy, w których odbijały się światła z sali. Mocne rysy, prosty nos i wąskie usta jedynie dopełniały tego wyglądu. Odchylił na bok głowę, a kosmyki dłuższych włosów w kolorze brązu z ewidentnymi miodowymi pasemkami odrzucił do tyłu, ukazując mi pełny obraz hipnotyzujących oczu.

– Dzięki – odezwał się szeptem odbierając zeszyt.

Skinęłam głową oniemiała. Czyli tym różniły się studia od liceum. Faceci w końcu nie wyglądali jak nerdy, a stawali się niczym greccy bogowie. Leila, kurwa wróć. Uderzyłam się mentalnie w twarz, by się otrząsnąć. Żaden z niego grecki bóg, bardziej golden retriever. Matko boska, dobrze, że te zajęcia się zaraz kończą, bo chyba padło mi na mózg! Leila to nie takiego labradora chciałaś golden retrievera!

Kimberly niedługo później skończyła zajęcia, a połowa studentów poderwała się do wyjścia. Po ujrzeniu kotłującej się grupy próbującej się przedostać przez pojedyncze drzwi na spokojnie spakowałam swoje rzeczy. Przygryzłam delikatnie policzek, zastanawiając się, czy osoba za mną również już się zebrała. Rzuciłam okiem po blacie i dostrzegłam biały sweter z golfem, a następnie moje oczy znowu napotkały ciemne tęczówki.

- Chyba nie ma co się śpieszyć – odezwał się nagle, wskazując dłonią na drzwi u dołu sali wykładowej. – Na całe szczęście Kimberly już skończyła, bo przyznam, że od historii w liceum się tak nie wynudziłem. – Spojrzał na mnie, zarzucił czarną torbę na ramie, a następnie podszedł w moją stronę. – Cameron Turner, miło mi.

Zmierzyłam go zszokowana wzrokiem i z lekkim kaszlnięciem przeczyściłam gardło.

- Leila Ryan – wydusiłam w końcu. – Również jesteś na psychologii w biznesie?

- Tak, ale nie wiem, czy powinienem już żałować, czy może przynieść poduszkę na kolejne wykłady – odrzekł i wzruszył ramionami.

- Poduszka to nie taki zły pomysł – zaśmiałam się cicho.

Po chwili drzwi się odblokowały i wyszliśmy przed salę, gdzie większość studentów zbierała się na otrzęsiny. To nie tak, że podsłuchiwałam, ale dziewczyny plotkowały o tym wydarzeniu przez dobre trzydzieści minut i to przed moją ławką.

- Wybierasz się na otrzęsiny? – zapytałam, wskazując dłonią na tablicę obok mnie, gdzie widniało zaproszenie dla pierwszaków.

- Pasowałoby mi się przejść. Głupio zaczynać studia bez mocnej imprezy na rozpoczęcie.

- Dokładnie.

- W takim razie widzimy się na miejscu? – Spojrzał na mnie, a ja skinęłam głową. Wzrok zszedł mu na jego telefon, a następnie zmarszczył brwi. – Muszę lecieć, do zobaczenia Leila! – zbiegł po schodach, zostawiając mnie w oniemieniu.

The Stolen Heart | NA | 16+Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt