9

5 1 0
                                    

Weszłam powoli, na ziemi zobaczyłam krew i puste naboje. O nie...

Przemierzając dalej zauważyłam ubrania pasujące do tych które ja nosiłam. Byli tu... spóźniłam się

Miałam tego dość, nie ważne jak bardzo się staram ich znaleść oni uciekają jak by wiedzieli ze nadchodzę.

Podeszłam kawałek i kucnęłam aby dotknąć ubrania.
Wszystkie wspomnienia mi się przypomniały jak dobrze mi było w tym gangu, jak każdy się wspierał tam. Łzy napłynęły i do oczu.

Musiałam zrozumieć ze oni odeszli na zawsze i prawdopodobnie John.B planował mnie zostawić tam w Blackwater.

Wstałam wytarłam łzy i wyszłam z jaskini. Wsiadłam na moją klacz i pojechałam

Kolejnego dnia

Zatrzymałam się w barze w Valentine, siedziałam sama przy stoliku popijając whisky.

Nagle do środka weszły trzy kobiety, od razu je rozpoznałam. To była Marry Beth, Tilly i Karen

Jak mnie zobaczyli dosiadły sie do mnie.

MaryB- Julia? Gdzie się podziewałas?
Tilly- Martwiłyśmy się o ciebie, Dutch nas wysł-
MaryB- Arthur nas wysłał

Czemu nagle zmieniły z Dutch'a na Arthura ?
Czy ja o czymś nie wiem?

Julia- Miałam kilka spraw do załatwienia, to kto was w końcu wysłał?
Tilly- Dutch
MaryB- Arthur

No nie wieże, czyli kto w końcu? Bo już nie wiem komu wieżyć.

Zauważyłam że Tilly kopnęła Mary w noge coś sugerując.

MaryB- A tak, Arthur. Przepraszam myli mi się haha
Julia- Okej? Czyli Dutch tak?
Tilly- Tak
Julia- To czemu Mary mówiła ze Arthur?
Tilly- Yyy myli jej się, ostatnio ciągle coś jej się myli ale to nie ważne.
MaryB- Racja, ale to nie jest ważne. Wracasz z nami?
Julia- Ah, tak tak wracam

Wyszłyśmy z budynku i usiadłyśmy na swoje konie. Droga nie była długa, jakoś z 10 min galopem i byłyśmy w obozie.

Zsiadłam z konia i większość mnie przywitała. Katem oka widziałam tylko niektórych stojących tam. Między innymi widziałam Johna, Abigail, Dutch'a i Arthura.

Czemu nie przyszli się ze mną przywitać? Nie wiem, może dalej nie uważają mnie za członka tego gangu? Ale to Dutch i Arthur mnie jaki pierwsi przyjęli tutaj. Już nic nie rozumiem.

Gdy wszyscy się już ze mną przywitali poszłam do swojego namiotu i usiadłam. Byłam zmęczona, nie spałam dobrze tamtej nocy. Nagle słyszałam czyjeś kroki

Arthur- Coś długo cię nie było
Julia- Hm co?
Arthur- Gdzie byłaś
Julia- A ty czemu się nie przywitałeś?
Arthur- Właśnie to robię
Julia- Możesz mi coś wytłumaczyć? Czemu dziś do mnie przyszła Mary Beth i Tilly kłócąc się kto ich do mnie wysłał
Arthur- Co masz na myśli?
Julia- Jedna mówi ze Dutch je wysłał a druga że ty
Arthur- Komu wierzysz?
Julia- Nie wiem która mówi prawdę
Arthur- A którą odpowiedz chcesz aby była prawdziwa?
Julia- Hm? Nie wiem... chyba ze ty je wysłałeś?
Arthur- To tak wież

Co to miało znaczyć? Czy on ze mną pogrywa? Już nic nie rozumiem, ciężko jest strasznie go zrozumieć albo odczytać po tym co mówi albo jak patrzy.

Trochę czasu później

Robiłam się powoli zmęczona, siedziałam sobie na swoich łóżku wpatrując się w ziemie i myśląc nawet nie pamietam o czym. Jedyne co wiem to to, ze z tych myśli wyrwał mnie pewien pomysł.

Zeszyt

Wstałam i wyjrzałam zza namiotu aby zobaczyć czy jest Arthur. Nie ma go, Bingo. Podeszłam do Johna M.  bo był najbliżej

Julia- Hej um, wiesz może gdzie jest Arthur?
JohnM- Arthur? Pojechał z Hosea obrabować dom z dyliżansu, a co?
Julia- Nie nic, tak pytam. Dzięki za informacje

Uśmiechnęłam się niewinnie i odeszłam. Upewniłem się ze nikt na mnie nie zwraca uwagi i zakradłam sie do jego namiotu. Zaczęłam szukać ale nie mogłam znaleźć tej jednej rzeczy którą najbardziej chciałam znaleźć.

Cholera nie ma, pewnie nosi to przy sobie...

Bill- Co ty robisz
Julia- Yhhh ja? Nic
Bill- Nie wiesz że nie ładnie jest przeszukiwać kogos namiot ? Wynocha

Z Billem nigdy nie miałam dobrych relacji. Od początku sie nie lubiliśmy ale co poradzić. Mogę tylko próbować wytrzymać jego towarzystwo, nic więcej

Julia- Dobra juz...grubciu

Dobra może to ,,grubciu" mogłam sobie darować ale nie mogłam sie powstrzymać Ok? O jejku jaką miał Mine haha jak wkurzony dzieciak z twarzą koloru buraka. Aby uniknąć konfrontacji opuściłam namiot blondyna i poszłam do swojego.

Teraz mogę tylko czekać na jego powrót. On nie jest złym rewolwerowcem, tak słyszałam. Wiec powinien szybko sie uwinąć z tą robotą.

Dzicy Rewolwerowcy Where stories live. Discover now