10

11 1 0
                                    

Czekałam i czekałam, nic.

Minęły dwa dni, już się zastanawiam czy Wszystko Ok... to nie jest tak ze myśle ze nie żyje, ale tak już mam. Mary nigdy nie znikała na 2 dni.

Podeszłam do Dutch'a i bawiłam się palcami mówiąc. Niestety nie wiem jeszcze jak się zachowywać w okol niego.

Julia- Dzień dobry, z Arthurem wszystko w pożądku?
Dutch- Dobry, tak Julio. Wszystko jest z nim w pożądku, powinien wrócić za chwile.

Właśnie mam pytanie. Dałabyś radę być mniej aktywna w mieście? Próbujemy być dyskretni
Julia- Oh..Oh! Tak jasne przepraszam.

Ale wstyd, aby taką błahostkę wypomniał ci lider. Myśle ze tak będzie już zawsze, będę musiała się przyzwyczaić. Spoko

4h później

Jadłam danie zrobione przez Pearson'a i musze przyznać było wyśmienite. Siedziałam przy stole i delektowałam się nią gdy nagle do obozu wjechał Arthur z Hosea. No nareszcie

Wszyscy tylko kiwnęli głowa jako cześć. Nikt nie jest zmartwiony czy wszystko z Nimi ok? Czy może już są przyzwyczajeni do takiego długiego znikania ?

Gdy skończyłam jeść swój obiad postanowiłam zapytać jednego z nich jak było. Weszłam do odpowiedniego namiotu i zapytałam

Julia- hej
Hosea- Witaj
Julia- Gdzie byliście
Hosea- Pojechaliśmy upolować niedźwiedzia, niestety się nie udało haha
Julia- Aha
Hosea- O coś jeszcze chcesz się zapytać?
Julia- Nie to chyba wszystko, dziękuje

Hm to było szybkie. Przynajmniej dostałam odpowiedź od razu. Nie miałam co robić wiec wsiadłam na swojego konia i pojechałam do Valentine aby zrobić kilka zapasów.

Przyjeżdżałam przez miasto i widziałam jak wszyscy sobie normalnie żyli. Czasem się zastanawiam jak to jest żyć tak ,,normalnie" kiedy nie należy się do żadnego gangu i trzeba ciężko pracować aby coś kupić.

Weszłam do małego sklepiku i kupiłam sobie kilka drobiazgów jak: mielona kawa, ser, lekarstwa, i owoce.

Usiadłam na małej ławce nieopodal i jadłam swoje jabko które właśnie kupiłam bo czemu nie? Nie wyglądało apetycznie ale smakowało jeszcze lepiej.
A gdy konsumowałam swoje jabko nagle przypomniały mi się słowa Dutch'a

-Dałabyś radę być mniej aktywna w mieście?

Cholera zapomniałam ze mi to wypomniał...
Szybko wyrzuciłam ogryzek i wsiadłam na konia i wróciłam do obozu.

——————

Siedziałam sobie na kamieniu i rozmawiałam z Sadie. To twarda kobieta, na pewno po tym co przeszła tam w górach musiało zmienić jej pogląd na świat i ludzi.  Rozmawiałyśmy sobie o babskich sprawach. Nie ma warto co opisywać. Gdy rozmawiałyśmy na temat gdzie się aktualnie znajdujemy nagle do obozu wjechał Dutch, John a na jego koniu ten siwy pan którego jeszcze nie poznałam. Chyba był postrzelony albo coś?

Wstałyśmy szybko z Sadie i podeszłyśmy bliżej aby trochę podsłuchać co się stało.
Okazało się ze rozstrzelali prawie całe miasto! Jezu!

Musieliśmy się przenieść. Nie wiem ile im to zajmie ale narazie dalej jesteśmy tu gdzie byliśmy. Słyszałam tylko jak Dutch podobno wysłał Charles'a i Arthura aby zobaczyć miejsce na wschód tam w stronę Rhodes. Byłam ciekawa pomysłem bo zawsze chciałam odwiedzić te strony ale nigdy nie miałam okazji.

Minęło 3,5h
Wszyscy czekali i znosili jaja czekając na ich powrót z dobrymi informacjami.  Wkońcu przyjechali, nareszcie możemy jechać.

Wszyscy wsiedli na swojego konia i ruszyliśmy w drogę. Miałam nadzieje ze po drodze nikt nas nie rozpozna ani nie zapyta czemu przemieszczamy się tak dużą grupą. Na szczęście nic takiego się nie zdarzyło. Bezpiecznie dojechaliśmy do celu.

Wszyscy powoli się rozpakowywali. Z tego względu ze mój namiot był najmniejszy i znajdowało się tam mało rzeczy skończyłam jako pierwsza. Musiałam ja chwile odpocząć ale tylko na chwilkę i usiadłam

Arthur- Miło że pomagasz, dajesz z siebie 100%
Julia- Hm? Dosłownie przed chwilą usiadłam
Arthur- No dobra, ale i tak nam pomóż. Najlepiej to ci radzę pomoc Dutchowi, może zdobędziesz trochę więcej zaufania

Miał racje, przydało by się zdobyć trochę zaufania od lidera. Tak jak doradził podeszłam do czarnowłosego i pytając zaczęłam mu pomagać z rozłożeniem jego namiotu.

Był wdzięczny wiec chyba zadziałało? Miejmy nadzieje. Wszyscy skończyli po około 3h a było już późno. Nie daleko był ogromny staw wiec gdy nikt nie patrzył szybko się opłukałam i przebrałam w piżamę.

Położyłam się na swoim łóżku i patrząc na gwiazdy myślałam nad jedną rzeczą.
Co zrobili że nagle z nikąd musieliśmy się przenieść?
To było jedyne nad czym myślałam. Lecz robiłam się już śpiąca wiec zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć.

Witaj Rhodes

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 01, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Dzicy Rewolwerowcy Where stories live. Discover now